Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*34.Żadna mi nie odpowiada*

Dzisiaj Ewa, jej mama i ja omawiamy sprawy pogrzebu małej Maji. Nie jest mi łatwo o tym mówić, bo to nie moja rodzina.

-Czyli za trzy tygodnie?-Ewa nie patrzała na nikogo. Wpatrywała się w swoje stopy

-Tak, za trzy tygodnie, wydaje mi się,że wtedy będzie najlepiej

-Okej, a kogo zapraszamy?

-Tate, napewno tate i może dziadków

-Okej

-Twojego kuzyna też

-Justina?(P.S. Żeby nie było, jej kuzyn pochodzi z Niemiec, okeej?)

-Tak

-Okej

-Victoria, proszę powiedz jej coś

-Ale co ja mam jej powiedzieć prosze pani? Ona to przeżywa, nie rozumie pani tego?

-Rozumiem

-Nie krzycz na nią Vicky-Ewa się odezwała i na mnie spojrzała, po czym wstała i zapłakana pobiegła do łazienki.

Poczułam się za to odpowiedzialna i poszłam za nią. Szczerze, nigdy bym sobie nie pomyślała,że Ewa mogłany kiedyś się tak zachowywać. Przeważnie jest spokojna.

-Wszystko okej?-zapukałam do drzwi

-Nie, nic nie jest okej

-Przepraszam, nir powinnam tak na nią naskakiwać

-Nie powinnaś, masz rację, ale to nie tylko twoja wina

-Wezmę całą na siebie

-Dziękuje,że mi pomogłaś, słyszałam,że Kinga cie potrzebuje w Gdańsku, możesz już jechać -otworzyła drzwi i spojrzała na mnie zaszklonymi oczami

-Nie, nie zostawie cie

-Nalegam, już wystarczająco zrobiłaś, idź po Remka i jedźcie

-No dobrze

*

W gdańsku byliśmy o 15. Kinga zadzwoniła,że będzie na mnie czekała o 16 przy salonie w Gdańsku Głównym. Remek odwiózł mnie do domu a sam pojechał do swojego mieszkania.
Przywitałam się z rodzicami i poinformowałam o sytuacji u Ewy i o tym,że za chwilę pojadę do salonu. Tata zgodził się mnie zawieźć.
Poszłam do pokoju i przebrałam się w jakąś sukienke, w której się jeszcze zmieściłam. Ostatnio mama kupiła mi specjalną na jakieś wyjście z Remkiem. Klasyczna, ale ładna błękitna sukienka.
Przebrałam się w nią i zeszłam na dół. Moja mama zrobiła mi obiad i zrobiła szarlotkę, na którą mam teraz wielką ochotę.

-Gdzie dokładnie jedziesz?

-Do głównego

-Wybrałs tylko jeden salon?

-Nie mam pojęcia, może więcej

-Jeżeli więcej, to chyba odwiedzicie je innego dnia, bo dzisiaj nie zdążycie, moja kochana

-Tak wiem mamo, jestem tego świadoma

-Wybierzcie jakąś ładną

-Nawet nie wiem ile chce na nią wydać

-Znając twojego brata, dużo

-Myślisz, że tak powyżej 5 tysięcy?

-Okoł, wiesz,że Patryk mało nie zarabia

-No niby tak, ale jeszcze musi zostać na ślub, organizację całą

-On ma już wszystko załatwione, nie wysyłał by Kingi po sukienke, gdyby nie wiedział ile może jej na to przeznaczyć

-Może i masz rację

*

-Hej Kinga

-Cześć Vicky -dziewczyna przytuliła mnie

-Dzień dobry-powiedziałam do jej siostry i mamy

-Dobra, możemy już iść

-Podeksctytowana?

-Bardzo, boję się szczerze

-Czego?

-Że nie znajdę nigdzie tej idealnej

-Po to tu jesteśmy, żebyśmy ci pomogły

-Ty nie miałaś takiegi stresu?

-Nie, siostra daj sobie spokój i skup się na sukienkach -weszłyśmy do pierwszego salonu na liście Kingi

-Oto trzecia sukienka jaką wybrała Kinga-nie wysoki brunet z Kingą pod ręką wszedł do pokoju w którym się znajdowałyśmy.
Dziewczyna miała na sobie trzeci, inny od poprzednich krój. Sukienka była po kolana, z ładnymi falbankami przy biuście. Kinga uśmiechała się na jej widok, ale to nadal nie ta sukienka.

-Czwarta sukienka...

-Piąta...

-Kolejna sukienka Kingi...

-Chodźmy gdzie indziej- Kinga wyszła tym razem bez sukienki na sobie
-Ubrałam z siedem sukienek i żadna mi nie odpowiadała na tyle, żebym była wystarczająco zadowolona.

-Jutro?Macie jakieś plany?-mama Kingi zapytała

-Mi odpowiada-odpowiedziałam i wsiadłam do samochodu mojego taty
-Do jutra

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro