Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*27.Marzenia Remka*

-Macie pokój dla dziecka?

-Mieszkamy osobno Ewa, zapomniałaś?

-To źle, powinniście razem

-Ona nie chce-Remek wzruszył ramionami i poszedł nagrywać, tak mi się wydaje

-Będziesz nagrywał?-krzyknęłam

-Tak, dlatego nie hałasujcie, proszę -zamknął drzwi

Spojrzałam przed siebie, Ewa siedziała na podłodze i wlepiła swój wzrok we mnie. Zmarszczyłam brwi i obejrzałam się za siebie chcąc dojrzeć rzecz na którą się patrzy. Za mną nie było nic innego jak ściana więc spojrzałam na nią jeszcze raz.

-Co?

-Nie chces z nim mieszkać?

-Chcę, ale uważam, że jak zostanę z rodzicami, będę miała więcej wsparcia i Remek nie będzie musiał nas utrzymywać.

-I tak juz płaci za prąd i wodę, chyba nic się nie stanie jak będzie płacił trochę więcej. A co do wsparcia, to jest twój chłopak, i ojciec dziecka, widać jak się przejmuje i cieszy na temat małej, więc nie rozumiem o co ci chodzi i co ci przeszkadza, aby z nim mieszkać

-Sama nie wiem -nałożyłam nogę na nogę i oparłam się patrząc na sufit

-Nie uważasz, że może być mu przykro?

-Z jakiego powodu?

-Że oddalasz go od dziecka

-Od kiedy go bronisz? Nie jesteś jego adwokatem, tylko moją przyjaciółką. Musimy teraz o tym rozmawiać?

-Nie, ale i tak o tym porozmawiamy, więc ten temat cie nie ominie -wstała i wypakowała swoje ubrania do małej szafki w salonie.

-Będziesz nocowała u Remka?

-A nie mam?

-Myślałam, że u mnie

-A nie będziesz spała tutaj? Aż pojadę?
-Chyba nie

-Skarbie, zostań -usłyszałam głos Remka a następnie jego ręce na moich ramionach, które zjeżdzały coraz niżej aż do łokci potem z powrotem w górę

-Nie nagrywasz?

-Jeszcze nie -podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło
-Zostań te kilka dni, dopóki Ewa nie pojedzie, wtedy będziesz mogła już ze mną nie mieszkać -złapał mnie za rękę i zaczął kciukiem masować moje knykcie

-Nie wiem Remek -spuściłam głowę

-Porozmawiajcie, a ja pójdę z psem -Ewa zaczęła się oddalać aż w końcu jej nie widziałam

-Dlaczego nie wiesz?

-Już wystarczająco z tobą mieszkałam i sam dobrze wiesz ile ostatnio się kłuciliśmy

-Wiem o tym, ale wiem też, że ich być nie powinno-lewą ręką dotknął mój brzuch i uśmiechnął się sam do siebie
-Pamiętasz kiedy wskoczyły mi 2 miliony? Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że będe miał dziecko z moją starą przyjaciółką, a na dodatek, to nie byłaby wpadka-znowu się uśmiechnął
-To chyba bym go wyśmiał, ale teraz to moje marzenie, jedno z kilku, które może się spełnić

-Jedno z kilku?

-Tak, jednym moim marzeniem, było abym miał swoje własne cztery ściany szybciej od Wiktorii, drugim było, żebym miał 3 miliony, które już mam, marzyłem też o tobie, w moim łóżku budzę się a przede mną piękna kobieta śpiąca w najlepsze, wtulona w mój tors czując się bezpiecznie, rozumiesz? Tylko mała musi się jeszcz urodzić i będę mógł umierać.

Rozkleiłam się jak małe dziecko. Zaczęłam dosłownie ryczeć, a moje łzy leciały jak w dobrą ulewe. Remek przytulił mnie szepcząc, że mnie kocha i żebym została. Kiwnęłam głową i otarłam łzy. Uśmiechnęłam się do chłopaka i szybko skradłam mu całusa. On jednak chciał więcej i wpił się w moje usta nie dając mi chwili oddechu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro