*21.Przepraszam*
-Chcesz czegoś do picia?-zapytał mój przyjaciel
-Tak, poproszę herbatkę
-Okej, owocową?
-Masz malinę?
-Skoczyła się niedawno
-To cytrynę?
-Już się robi-uśmiechnął się do mnie i z szafki wyciągnął kubek z moim ulubionym zespołem, który kiedyś tutaj zostawiłam, nawet nie wiem jak
-Dobra, woda się gotuje, a ty mi opowiadaj co się stało -usiadł na przeciwko mnie i skrzyżował ręce na piersi
-Remek
-Dobra, to już ustalone. A coś więcej?- uniósł jedną brew do góry i się lekko uśmiechnął
-Pokłuciliśmy się
-Na temat?- ciągnął dalej
-Na temat kłótni. To głupie...
-Nie przejmuj się kochanie - wstał, a następnie mnie przytulił, a ja wtuliłam się w jego tors
Nasze "przytulanie " przerwało głośne pukanie do drzwi. Nie wiem czemu, ale tak bardzo chciałabym, żeby był to Remek. Tylko, że to nie on, bo nawet nie zna adresu. Do kuchni weszła blondynka.
-Hej misiaczku -zaczęła przystawiać się do Karola, a on nie był za bardzo z tego zadowolony
-Co ty tu robisz?-zmarszczył brwi
-Myślałam, że już przemyślałeś moje dzisiejsze słowa,cale widzę, że zabawiasz się z jakąś lafiryndą
-Nie nazywaj jej tak -stanął w mojej obronie
-Jest w ciąży? Będziesz miał dzidziusia?
-To nie moje dziecko
-Zdradziła cie?
-To nie moja kobieta!
-Oh...dlaczego?
-Ma kogoś- wzruszył ramionami
-Wolisz kogoś innego? Nie widzisz jaki on idealny?-dziewczyna zaczęła go dotykać w różnych miejscach
-Chyba nie jesteś tutaj mile widziana-wtrąciłam
-Oooo, czyżby zazdrosna?- dlaczego ona jest taka denerwująca? I kto to w ogóle jest!??!!!
-Nawet gdyby, nie twoja sprawa, a teraz ładnie proszę, wyjdź stąd -pokazałam na drzwi od apartamentu Karola. Czy jestem zazdrosna?Myślę, że o przyjaciół zawsze jestem zazdrosna
Dziewczyna wyszła z mieszkania patrząc na Kerela i posyłając mu buziaka. Potem szybko zamknęłam drzwi i odetchnęłam.
-Mam prośbe...
-Tak?
-Zawieziesz mnie do domu?
-Wporządku
Remek
Nie ma jej w domu od pieprzonych 3 godzin. Kurewsko się o nią martwię. O nią i o moje dziecko. Po chuj jej to powiedziałem?
Nie wybiegłem za nią, bo musiałem zapłacić, jednak kiedy już to zrobiłem, widziałem jak odjeżdża autobusem w nieznany mi kierunek Gdańska. Mieszkam już tu cholerne 2 lata a znam tylko 5 ulic tego miasta.
Gdybym znał adres tego dupka napewno bym już tam był, bo na 102% jest u niego w pokoju hotelowym.
Dzwoniłem do niej chyba z 30 razy i za każdym razem poczta.
Zaraz nie wytrzymam i zgłoszę zaginięcie na policji. Tak, to dobry pomysł.
Wyszedłem z mieszkania i skierowałem się do samochodu. Jednak wtedy zauważyłem czarne, matowe BMW.
Ruszyłem w jego stronę. Wysiadła z niego Victoria. Cała i zdrowa.
-Vicki-szepnąłem na tyle głośno, żeby mnie usłyszała
Ruszyła w moją stronę a ja w jej. Objąłem ją w talii i mocno przyciągnąłem do siebie. Ona zarzuciła ręce na moją szyję i położyła głowę na mojej klatce. Odetchnąłem z ulgą, że nic jej nie jest.
-Przepraszam kochanie, tak bardzo przepraszam
++
Wyjątkowo krótszy rozdział,piszę go o 24 w przeciągu 20 minut :/
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro