*20.Zawsze się kłócimy*
Kiedy Remek wszedł do bloku zauważyłam zbliżającego się Karola w lusterku. Szybko wyszłam z samochodu i do niego podeszłam.
-Co ty tu robisz?-ściszyłam głos
-Przyszedłem ciebie odwiedzić, ale widze nie masz na to ochoty
-Przeciwnie, ale właśnie jadę z Remkiem na miasto. Idź już bo się wkurzy jak cię tu zobaczy. Możesz przyjść około 19 ok?
-No dobra, do zobaczenia -uśmiechnął się i poszedł
Wsiadłam spowrotem do samochodu i na spokojnie poczekałam na mojego chłopaka.
W końcu przyszedł i odpalił silnik. Wyjechał z parkingu i pojechał w wybrane miejsce jakim jest KEBAB!
-Długo czekałaś?
-Nawet nie patrzałam na zegarek - uśmiechnęłam się
-Już myślałem, że długo
-Nie, na szczęście nie. Przypomnij mi kiedy Meet Up?
-W lato, jak zawsze
-Aham, a wiadomo kto bedzie?
-Napewno ja i Multi, co do innych to nie mam pewności
-Aaa...Karol?
-Poznański? Wątpie
-A zabierzesz mnie ?
-Wtedy bedzie na świecie już nasze dziecko kochanie
-Zostawie je z Wiką
-Ona też bedzie prawdopodobnie
-Ugh...zawsze marzyłam o Meet Up'ie
-Byłaś ze mną w zeszłym roku
-Coś ci się chyba miesza. Byłam z tobą na wakacjach z widzami
-Serio?
-Serio-przewróciłam oczami
-Oj no kochanie, nie denerwuj się, mamy jeszcze przed sobą kilka Meet Up'ów.
-No dobrze, jestem spokojna, tylko czasami myślę, że się pośpieszyliśmy
-A ja uważam, że najwyższy czas -położył swoją dłoń na moim kolanie i lekko je ścisnął
*** *** ***
-Dobre?
-Jezusku, pyszne-uśmiechnęłam się do Remka
-Dawno tego nie jadłem
-Ja tak samo, ie wiem czemu, ale kiedyś nie przepadałam za tym
-Powiedz mi, z kim rozmawiałaś przy samochodzie?
-Hmm?
-Widziałem przez okno
-To był...Karol
-Czego on znowu chciał?
-Nie chcę się kłócić
-Ja się nie kłócę
-Zaprosiłam go dzisiaj do nas
-Co? Po co?
-To mój przyjaciel, Remek. Ja ci nie zakazuje zapraszać kolegów
-A widziałaś, żebym kiedyś przyprowadził inną dziewczynę do domu?
-No nie...
-No właśnie -widziałam, że kiedy się wścieka jego oczy z pięknego brązu przechodzi na czerń.
-Remek, kocham cię-dotknęłam jego ręki i momentalnie widziałam jak jego mięśnie się rozluźniają a oczy jaśnieją
-Ja ciebie też Vicki, ale jestem kurewsko zazdrosny
-Widzę kochanie, jeżeli mi ufasz, to trochę nad tym zapanuj i powól utrzymywać mi z nim kontakty
-Dobrze, ale tylko dlatego, że ci ufam i nie lubię kiedy chodzisz przybita
-Nie chodzę przybita
-Ja widzę co innego
-A ja wiem co innego
-Dobrze, możemy chociaż przez jeden dzień się nie kłócić?
-A nie ma takich dni? Uważasz, że zawsze się kłócimy? W porządku. W takim razie idę do mojego przyjaciela a ty w SPOKOJU nagrywaj na ten twój żałosny kanał -wstałam i nawet nie dojadłam swojego jedzenia. Wyszłam z małej knajpki i skierowałam w tronę najbliższego przystanku autobusowego. Remek nawet za mną nie wybiegł. Nie zależy mu, może trafiłam w jego czuły punkt? Kto wie
Autobus przyjechał kilka minut później. Wsiadłam do niego, a jakaś kobieta ustąpiła mi miejsca więc jej powiedziękowałam i zadzwoniłam do Kerela.
-Tak słucham -w telefonie rozbrzmiał jego głos
-Tu Victoria, masz może wolną chwilę?
-O hej piękna, tak jasne. Coś się stało?
-Pogadamy o tym u ciebie, będe za 20 minut, do zobaczenia -nie dałam mu nawet odpowiedzieć, rozłączyłam się
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro