*13.Będziesz jej chrzestną? *
Siedzieliśmy w ciszy przy małym, okrągłym stole. Czekaliśmy na zamówioną pizze, która powinna być za jakieś 10 minut. Remek siedział blisko mnie trzymając mocno za rękę. Czasami mocniej za nią ściskał, jakby sprawdzał czy nadal tu siedzę. Ewa siedziała na przeciwko mnie i grzebała w telefonie.
-Wiecie, że The Forest Club usunęli dwa miesiące temu?
-Co? Dlaczego?
-Sama nie wiem, wchodzę na stronę i mi wyskakuje, że strona nie istnieje
-Może jakaś przerwa techniczna ?-dodał Remek
-Nie powinno pisać?
-Nie wiem -odpowiedział
-Tam rozpoczęła się nasza przyjaźń, to była nasza pamiątka, czemu to zrobili ?
-Ewa, teraz każdy ma swój numer, możemy się spotkać, bo wiemy jak dojechać. Może i lepiej, że usunęli ?-powiedziałam ściskając nieświadomie rękę Remka, na co on odwzajemnił gest spoglądając na mnie
-Ale to moje całe życie, spedzałam tam moją każdą wolną chwilę
-Ja też, ale teraz jesteście blisko i nie potrzebuję jakiegoś głupiego czatu, żeby się z wami skontaktować. Remka mam tuż obok, Luke'a tez niedaleko, a ty...ty jesteś w moim sercu, a kiedy mi ciebie brakuje to do ciebie przyjeżdżam
-Chce się tu przeprowadzić
-Do Gdańska?
-Tak, będę miała was bliżej
-Chcesz zrezygnować ze swojego pięknego mieszkania i pięknego miasta?
-Moje mieszkanie jest puste Vicki, Marco siedzi tam samotnie przez większość czasu, bo ja pracuję a moje miasto? Bywam tam żadko, to również wina pracy
-Marco to kot, poradzi sobie bez ciebie nawet przez tydzień
-Rozpieściłam go Vicki
-To już twoja wina kochana, Remek ile jeszcze zostało
-Około 3 minut, ale mogą się spóźnić
-I wtedy pizza za darmo?
-Chyba tak
-Proszę, proszę, proszę -Ewa złożyła ręce jak do modlitwy
-Co robisz?
-Już nic, właśnie minęły 2 minuty i mają zaledwie 30 sekund aby nam ją tu dostarczyć
-A jak był wypadek? I jak nasza pizza nie przeżyła?
-Powinni zadzwonić w takim wypadku
-Ale nie zadzwonili, a czas już minął
I wtedy do drzwi zaczął ktoś mocno pukać, Remek wstał od stołu wcześniej ściskając moją rękę i poszedł w kierunku drzwi. Zapłacił za pizze i wrócił.
-Zapłaciłem o 50% mniej dziewczyny
-Nie gadaj tylko dawaj
-Dobra, to jest wasza połówka, a to moja -otworzył kwadratowe pudełko z logiem firmy. W środku znajdowała się średnia, okrągła pizza, podzielona na dwie połówki. Na jednej były dodatki nieco ostrzejsze, których zbytnio nie lubię, a na drugiej te łagodne, które zjem ja i Ewa.
-Mmm kurczak-szepnęłam sama do siebie
-Mmm papryczki chilli -odpowiedział Remek
-Flee
-Kiedyś to polubisz, jak weźmiemy ślub będę robił same ostre jedzenie
-Nieee
-Kiedy bierzecie ślub? Będziecie mieli grzech? Czy weźmiecie przed dzieckiem?
-Ewa, ślub jeszcze daleko, na razie mam na głowie ślub brata, on sobie z tym nie poradzi
-A to prawda, że Kinga jest w ciąży?
-Tak, to już 8 miesiąc
-Oh, jakie to słodkie
-Tak, będzie to dziewczynka, w końcu będę ciocią
-Będziesz jej chrzestną?
-Chyba tak, jeszcze się mnie nie pytali, ale raczej wezmą mnie
-A jakie imię?
-Zuzia
-Zuzia? Takie dosyć popularne
-Tak wiem, ale to ich wybór
-No racja
-Nie jecie?-zapytał Remek
-Zaraz...ile ty już zjadłeś?
-Prawie całą połówkę, jak nie jecie to ja mogę zjeść
-Zjemy, spokojnie, nie zmarnuje się -zaśmiała się Ewa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro