Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*11. Bielizna i jakieś tam jeszcze kosmetyki *

Wychodząc z kilku kolejnych sklepów zauważyłam ,że minęło już równe 4 godziny.Strasznie szybko to minęło.Oprócz godziny zauważyłam trzy nieodebrane połączenia od mojej mamy no i oczywiście Remka.
Oddzwoniłam do mamy aby spytać się co chciała.

-Halo mamo?

-Cześć córeczko.Co porabiasz?

-Jestem w sklepie z Ewą ,a wy co robicie?

-Nic szczególnie ciekawego.Twój ojciec śpi a ja przed chwilą też wstałam .

-Ale dzwoniłaś godzinę temu

-Tak ,może troszkę mnie obudziłaś, ale w sumie to i dobrze

-A coś specjalnie ważnego chciałaś?

-Nie ,tak porozmawiać.Masz juz sukienkę na ślub brata?

-Tak ,właśnie kupiłam z Ewą

-Niebieską?Tak jak chciał?

-Niebieską

-Dobrze córcia, idę robić obiad ,a ty baw się dobrze

-Dobrze .Pa mamo ,kocham cię

Po zakończonej rozmowie z rodzicielką zadzwoniłam do Remiego.

-Teraz bądź cicho-uprzedziłam przyjaciółkę

-Jeny luuz

-Halo?Dzwoniłeś

-Owszem dzwoniłem ,gdzie jesteście?Mam już jechać?Wszystko w porządku? Nikt na was nie napadł?

-Spokojnie ,jesteśmy całe-puściłam oczko do Ewy -możesz już przyjeżdżać ,daj znać jak będziesz na miejscu

-Dobrze,już jadę -rozłączył się

*** *** ***

-Tą sukienkę ubiorę na ślub

-Ślub dopiero za trzy miesiące ,nie boisz się ,że będzie wtedy za mała?

-Wzięłam rozmiar większą ,a w razie czego pozwolili mi ją oddać i wybrać inną

-No dobra ,a co jest w reszcie siatek?

-Buty ,bielizna i jakieś tam jeszcze kosmetyki

-Bielizna?-wyprostował się na kanapie

-Tak,bielizna ,normalna, nie jakaś seksowna-zaśmiałam się kiedy jego mina się zmieniła

-Pokaż buty -gestem ręki pokazał ,żebym je podała

Wyciągnęłam z pudełka a następnie podałam Remkowi.On zaczął je oglądać z każdej strony po czym spojrzał na mnie .

-Przymierz

-Poco?Juz je mierzyłam

-Pokaż mi ,proszę

-No dobra - wstałam zabierając buty ze sobą i poszłam usiąść na krześle .Ściągnęłam buty i założyłam Jordany. Po chwili wróciłam do salonu i pokazałam się Remiemu w butach.

-Są spoko

-Tylko spoko?

-Tak,chociaż....gdybyś ściągnęła resztę ubrań i została w tych butach było by cudnie kotku

-Remek,Ewa jest za ścianą

-To się zaraz zmieni -wstał i poszedł do kuchni po czym uśmiechnięty wrócił do salonu siadając i ciągnąc mnie ze sobą

-Co jej powiedziałeś?-spytałam siedząc okrakiem na jego kolanach

-Że potrzebujemy kilka produktów spożywczych, ale źle się czuję,a ty nie możesz nosić siatek

-I poszła?

-Zaraz pójdzie,będziemy mieli wiele czasu tylko dla nas

-Nieee,nie zrobiłeś tego

-Ewa,kup jeszcze kilka jabłek!

-Dobra,już wychodzę,będę nie długo

-Ty potworze-pocałował mnie lekko przygryzając moją dolną wargę. Otworzyłam swoje usta a jego język zaczął szukać mojego

-Remek -odsunęłam się -boli-złapałam się za brzuch

-Mocno?

-Tak -stanęłam

-Chodź, zaprowadzę cie do sypialni -pomógł mi wstać i zaniósł do pokoju trzymając jak pannę młodą

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro