XXXII
Za wcześnie zacząłem kwitnąć,
marcowe słońce nie było trwałe.
Nadeszły śniegi, potem roztopy,
wywiało, zrugało, zalało.
I przemarzłem, i opadłem,
goniąc za Tobą.
Czego żal jest w dzień żałoby,
serce sercu dopisuje.
Oddałbym radosne bicie
za dzień w niebie przeznaczony.
Bo przemarzłem i opadłem,
goniąc za Tobą.
Niech przemówi zawieszony,
z ust wisielca lecą słowa.
Po co wszystko reparować
skoro śnieg nieunikniony?
I przemarzłem, i opadłem,
goniąc za Tobą.
I przemarzłem, i opadłem,
goniąc za Tobą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro