XLVII
Podobno...
Gdzieś tam na mnie czeka cud,
a ja mam do niego klucz.
Muszę tylko wyjść z domu.
Muszę tylko iść przed siebie.
Gdy stoję w miejscu - cofam się.
Gdy się cofam - tracę szansę.
Muszę wyjść z domu.
Muszę tylko iść przed siebie.
Ale zadam jedno, jedno tylko pytanie.
Co jeśli jestem domatorem?
Ktoś tego chyba nie przemyślał,
nie dostosował do wszelkich ewentualności.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro