XIX
Boję się najbardziej na świecie
oschłości własnego serca,
które nikogo może nie przyjąć
przez własne wewnętrzne problemy.
Cóż z tego, że je posklejałem,
skoro sypka zawartość
zmieszała się z piaskiem?
Cóż z tego, że jest,
skoro wewnątrz pustka,
pajęczyny, zwiędły bez.
Boję się, że tak pozostanie.
Że tak będzie.
Zawsze i na zawsze.
A ja tylko pragnę...
miłości.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro