XXXVIII
Ja sponsoruję pośmiertną wieczność zmarłych, po mnie
będą kolejni, którzy dadzą mi
pobyt w "sanatorium",
tym po drugiej stronie.
Opłacam swoim
zmarłym bliskim
przeprawę przez
Styks - po wielokroć.
Płacę modlitwą
o wieczny odpoczynek,
o światłość wiekuistą.
Płacę oddechem
zaklętym w parze
mroźnym wieczorem.
Płacę uśmiechem,
który maską dla
przelewających się łez.
Płacę wspomnieniem,
uczuciem, pragnieniem,
które ku czci w zniczach
roziskrzone.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro