9. Tańczący nietoperz
Ewan czuł się lepiej, chociaż i tak nie wychodził jeszcze ze skrzydła szpitalnego. Ava była tak uradowana tą wiadomością, że nie zwróciła uwagi na zamieszanie w Pokoju Wspólnym. Zignorowała tłumek ludzi przy tablicy ogłoszeń, udając się na śniadanie. Niedaleko wejścia od Wielkiej Sali, przyłączył się do niej wysoki uczeń z Dumstrangu, z którym miała już okazję kilka razy rozmawiać. Przywitał się z nią, po czym zamilkł, myśląc nad czymś gorączkowo. Ava skorzystała to jako okazję, aby mu się przyjrzeć. Był wysoki i nadzwyczajnie chudy. Nie tak umięśniony jak większość uczniów z jego szkoły. Miał zapadnięte policzki, wąskie usta i intensywne zielone oczy. I to wszystko razem powodowało, że był naprawdę przystojny, przypadkiem w mniemaniu Avy.
Brunet zaczerpnął tchu, aby się odezwać, jednak zamilkł, gdy między nich wszedł Jack. Widać był niezadowolony z takiego obiegu sprawy, zacisnął dłonie w pięści, lecz po wzięciu większego oddechu, rozluźnił się. Skinął głową krótko, ku zdziwieniu Gryfona, witając się z nim, po czym pożegnał się z nimi, przyspieszając kroku.
- Czuję się jak piąte koło u wozy, gdy Ci wszyscy faceci się do Ciebie kleją... - powiedział szatyn, marszcząc nos, gdy weszli do Wielkiej Sali.
- Po prostu chciał się przywitać, a ty jak zawsze intepretujesz to aż nadto... - powiedziała rudowłosa, kręcąc głowa. - Przecież jestem prefektem, to mógł chcieć zapytać o sprawy szkolne...
Jack spojrzał na nią jak na idiotkę.
- Albo chodzi o to, że jesteś dziewczyną... - powiedział.
- Co? - Ava zmarszczyła oczy w skupieniu. - Naprawdę dopiero teraz to spostrzegłeś? - Prychnęła głośno. - Czyli nie mam już zaproszenia na Twój męski wieczór? - zakpiła, zasiadając do swojego stołu.
Jack przekręcił oczami, stając za nią.
- Traktują Cię jako partnerkę.
- Coraz gorzej Jack. - powiedziała, nalewając sobie sok.
Chłopak żachnął się, kładąc jej z siłą kartkę na stół.
- Naprawdę jesteś prefektem, a tego nie wiesz? - zapytał, uśmiechając się jak zwycięzca, widząc jej zagubiony wzrok. - Robią Bal! Bal z powodu turnieju! W dodatku przez to będą się odbywały lekcje tańca!
Ava zamrugała, biorąc do ręki kartkę.
- To jest obowiązkowe? - powiedziała zmęczonym głosem. Jack nabrał powietrza.
- Naprawdę tylko to Cię interesuje? Stado nabuzowanych hormonami obcokrajowców startują do Ciebie, aby Cię zaciągnąć na ten bal, a ty się martwisz tym, ze nie chce Ci się ruszyć tyłka?
- Wygląda na to, że jesteś tym bardziej podekscytowany niż ja... - zaśmiała się, oddając mu kartkę.
Jack zrezygnowany nachylił się nad nią.
- Może Ci się to podobać lub nie... - wymierzył w nią palec. - Ale będę Cię chronił. - spojrzał na nią ostro, na co ta rozbawiona uniosła do góry ręce w akcie poddania się, po czym powróciła do swojego posiłku, gdy szatyn powrócił do swojego sąsiedniego stołu.
- Skoro każdy dom będzie chciał się pokazać od jak najlepszej strony - pomyślała. - Chciałabym zobaczyć tańczącego Snape, uczącego swoich uczniów tańca, na przykładzie z Malfoyem... - na tą myśl, parsknęła śmiechem, opluwając się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro