6. Chcesz ją stracić?
Fred uśmiechnął się do siebie, gdy po aż całej godzinie, chowania się przed Armstrongiem, Ava podziękowała po krótko za pomoc, po czym tłumacząc się obowiązkami prefektami, wyszła. Chłopak przetarł twarz dłonią. Może coś się zmieniło? Może jest szansa, żeby było jak kiedyś?
Chłopak schylił się, żeby ponownie nie uderzyć głową o wystającą cegłę, wychodząc ze swojej kryjówki, ówcześnie się upewniając, czy nikt go nie zauważył. Gryfon nie zdążył wyjść z kryjówki, jak usłyszał znajomy głos Evana. Chłopak schował się za zbroją, zauważając przy jego boku Michela. Od razu jego dobry humor zniknął. Wiedział, że coś było nie tak. Ta dwójka razem nigdy niczego dobrego nie zwiastowała.
- Zrozum, że nic nie mogłem zrobić... - Krukon urwał w połowie zdania, gdy został brutalnie przyparty do ściany, przez Michela. Wyższy chłopak spojrzał mu w oczy, a jego twarz przybrała gniewny wyraz.
- Co mnie to obchodzi?! - syknął Puchon. Chłopak zacisnął dłoń w pięść, walnął nią tuż koło głowy Evana. Po chwili odszedł od niego, przeczesując włosy na swojej głowie. Przymknął oczy, odchylając głowę do tyłu, aby się nieco uspokoić. Podszedł do Evana, pocierając swój podbródek. Strzepnął kurz z ramienia Krukonka, nachylając się do niego. - Nie rozumiesz tego Armstrong? Nie możesz tego schrzanić. Wymyśl coś. Cokolwiek! - warknął, próbując się uspokoić. - Skocz nawet z wieży astronomicznej, nie interesuje mnie to! Ale jeżeli to zepsujesz... - blondyn syknął, gdy Michel brutalnie zacisnął mu dłoń na ramieniu. - Wszystko przepadnie...a twoje korzyści z tego... - Michel prychnął. - Jakby to nie nazywać, także. Chcesz ją stracić? - zapytał, po czym nie oczekując na odpowiedź ruszył przed siebie. Fred zauważył jak Evan chwyta się za włosy,odchodząc w przeciwnym kierunku.
Rudowłosy stał tam jeszcze chwile, czując się skołowany. Bo jak niby miał się czuć? Wiedział jedno. Na pewno miało to związek z Bradley, a on z pewnością nie pozwoli, by coś się jej stało. Nie po tym wszystkim.
Ava nie miała pojęcia, że oprowadzenie po szkole może być tak męczące. Z pewnością nie tyle chodzenie po niej, a odpowiadanie na różnorodne pytania uczniów z Durmstrangu oraz Beauxbatons. Zaskoczyło ją to, że Evan nie przyszedł i zastąpił go Cedric, lecz nie narzekała. Ważne, że był on w stanie odpowiedzieć na nietypowe i męczące pytania. Nieraz także krył jej tyły, gdy któryś z uczniów był zbyt nachalny. Pod sam koniec, przyszła do nich profesor McGonagall, która miała zmartwiony wyraz twarzy.
- Bradley, mogłabym Cię prosić na chwilę? - zapytała, na co Krukonka od razu pokiwała głową, szybko żegnając się ze wszystkimi. Kobieta nie odpowiadała na jej pytania, gdy ta zauważyła, że idą do skrzydła szpitalnego.
Dziewczyna już miała zacząć pytać, o co w tym wszystkim chodzi, lecz gdy przekroczyła próg skrzydła szpitalnego i jej wzrok napotkał na nieprzytomnego blondyna, głos ugrzązł jej w gardle. Była jedynie w stanie, zasłonić usta, aby żaden pisk czy płacz nie opuścił jej ust.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro