Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. Ciastka

 Chyba Ava nie pamiętała większego zamieszania w Hogwarcie, od sytuacji z Bazyliszkiem... wtargnięcia Syriusza Blacka do szkoły... no i oczywiście pojawienia się samego Pottera. Jednak nie w tym była rzecz. Chodziło o to, że wszyscy chodzili podekscytowani, wyczekując przybycia reprezentantów z innych szkół. Samo odbycie się turnieju powodowało niemałe zamieszanie, lecz to była kolejna niekorzyść  dla samopoczucia rudowłosej. Jako prefekt Ravenclawu, musiała przejąć część obowiązków Flitwicka, który sam nie miał czasu choćby wyjaśnić jej na czym by polegały jej zadnia. 

Tego wieczoru Ava z Evanem musiała zaprowadzić wszystkich Krukonów przed szkołę, ustawiając ich wedle innych domów i roków, przy okazji nie tracąc przy tym głowy, gdyż nie dość, że nie chcieli współpracować, to pozostałe domy także najwyraźniej nie wykazywały chęci współpracy, przez co wybuchło jedno wielkie zamieszanie. Trzeba także zaznaczyć, że uczniów w szkole wcale mało nie było. Dziewczyna westchnęła ciężko, patrząc wyczekująco na przyjaciela, który starał się ogarnąć sytuację. Nauczycieli jeszcze nie było, goście mieli się zjawić lada chwila, a słońce powoli chyliło się ku zachodowi, przez co dziewczyna z pozostałymi prefektami widziała niewiele.

- To jakaś masakra - Tuż obok dziewczyny pojawił się Cedric, prefekt Hufflepuffu. Ava kiwnęła głową, przeczesując bujne włosy do tyłu.

- Prędzej oni uciekną słysząc te wrzaski, niż turniej się zacznie. - mruknęła, na co ten parsknął śmiechem, przyglądając się niższej od siebie dziewczynie. - Mam dość - powiedziała, stając obok niego. Przyglądała się jak pozostali prefekci powoli ustawiają uczniów. Obok nich stanął Ewan, który potarł swoją brodę, zamyślając się.

- Minus pięć punktów za Ravenclawu! Ustawić się wszyscy! - ryknął. Gdy tylko garstka uczniów go posłuchała, ponownie krzyknął. - Odejmuję punkty także Slytherinowi, Gryffindorowi i Hufflepuffowi, po tyle samo za nieprzestrzeganie poleceń prefektów! - ryknął, na co wszyscy jak zmrożeni powoli zaczęli się powoli w końcu ustawiać. Blondyn odchrząknął. - Wybacz, stary. Musiałem. - zwrócił się to szatyna, stojącego obok Avy, na co tej pokręcił głową.

- Spoko. Ważne, że podziałało. - powiedział, idąc w kierunku opiekuna swojego domu, który się pojawił jako pierwszy.

- Wy jeszcze nie ustawieni? - zapytał Flitwick, podchodząc do nich. Krukoni spojrzeli po sobie, bez słowa ruszyli przed siebie, przystając do uczniów ze swojego domu. Złożyło się tak, że znalazła się na samym końcu grupy, jednak nie narzekała. Dostrzegając powozy, uśmiechnęła się krótko.

- Czekałem aż osobiście mnie ukarzesz - Tuż obok niej znalazł się Jack, na co pokręciła głową, kładąc na chwilę głowę na ramieniu przyjaciela.

- Siedź cicho - powiedziała. - Nawet nie wiesz jak to jest męczące. W dodatku i tak długo tu nie postoimy, a moje biedne zszarpane nerwy pójdą na marne - powiedziała, na co ten poklepał ją delikatnie po czubku głowy. - Chcesz się zamienić? - zapytała, na co ten stanowczo pokiwał głową.

- Podziękuję i powodzenia - powiedział, gdy uczniowie i ich dyrektorzy zaczęli iść w kierunku wejścia do szkoły, przed którym stali. - Poczekam na Ciebie w Wielkiej Sali, opychając się ciastami, gdy ty będziesz musiała witać się z każdym po kolei... - Jack zaśmiał się, widząc zrezygnowany wyraz twarzy Krukonki. 

- Bądź cicho - mruknęła, prostując się. Pożegnała się z szatynem, gdy on i większość uczniów ruszyła do Wielkiej Sali. Nie miała pojęcia po co mieli oni czekać przed szkołą, ale nie chciała podważać rozkazów dyrektora.

Odprowadzając wzrokiem przyjaciela, jej wzrok spoczął na bliźniakach, którzy o dziwo się do niej uśmiechnęli. Dziewczyna nie wiedząc co zrobić, odwzajemniła uśmiech, ruszając od razu przed siebie, aby stanąć obok blondyna w celu powitania kandydatów. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro