Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11. Rumieniec

Czując mroźne powietrze, Ava zadrżała, z lekkim wahaniem wychodząc na dwór. Podniosła nieco dół swojej błękitnej sukienki, aby nie zmokła od śniegu. Biorąc głęboki wdech, ruszyła przed siebie, na umówione spotkanie. Od tego całego zgiełku i zamieszania, nawet nie pomyślała o partnerze do tańca. Początkowo chciała iść z Ewanem, ale ten wciąż był w skrzydle szpitalnym. Tak samo jak blondwłosy Francuz, z którym miała się spotkać po obiedzie, ale chłopak nieszczęśliwe czymś się struł dzień przed balem i ciągle wymiotował. Później miała iść z Jackiem, chcąc zażartować przed śniadaniem, że będzie mógł ją tak lepiej pilnować, oznajmił szczęśliwy, że ma już partnerkę. W tamtym momencie poczuła się głupio i aby nie zaprzątać innym głów swoimi problemami, wolała nie iść. Aż tu nagle tego ranka, cały poddenerwowany i nieco agresywny, plątając się we własnych słowach, podszedł do nią Bułgarczyk, z którym miała okazję już nie raz rozmawiać.

Czując jak śnieg powoli pokrywa jej starannie ułożone włosy, westchnęła rozdrażniona, czując uścisk w brzuchu na widok Wielkiego statku i grupki chłopaków, która przy nim stała.

- Cześć, Georgi - Przywitała się rudowłosa, zauważając najwyższego chłopaka spośród grupki chłopaków. Chłopak odwrócił się ku niej, z poważnym wyrazem twarzy. Zaraz potem jego policzki stały się jeszcze bardziej czerwone niż przedtem. Idąc do niej, wywrócił się, lecz szybko się podniósł, stając u jej boku. 

- Ja.. ehk - Brunet odwrócił się szybko przez ramię. - Czy ty.. Ładnie pachniesz. - Powiedział w końcu, na co jego koledzy przewrócili oczami.

Ava zachichotała podchodząc bliżej niego. Otrzepała ze śniegu jego płaszcz, czując na sobie uważny wzrok bruneta.

- Dziękuję. - Uśmiechnęła się nieśmiało, z jakiegoś powodu czując jak serce zabiło jej mocniej. Zapanowała chwila ciszy. - To... - dziewczyna zagryzła wnętrze policzka. - To, idziemy? - zapytała, na co ten kiwnął głową.

Chwyciła go pod ramię, idąc w kierunku zamku. Zauważyła jak chłopak odwraca się przez ramię, pokazując przyjaciołom kciuk w górę. Ava udawała, że tego nie widzi. Spojrzała na niego, gdy odeszli kawałek od jeziora, widząc jego uśmiech, sama się uśmiechnęła.

- Myślę, że to prawda co mówią, że uśmiech jest najlepszym makijażem... - zaczęła, na co ten zmarszczył niezrozumiale brwi.

- Ja nie noszę makijażu. - Powiedział zakłopotany.

- Chodziło mi o to, że na co dzień jesteś ładny, ale jeszcze ładniejszy, gdy się uśmiechasz... - Powiedziała, na co ten odwrócił szybko twarz w drugim kierunku.

- Ten... ten Twój makijaż, znaczy uśmiech też jest ładny... - Mruknął, gdy weszli do zamku, na co ta uśmiechnęła się mimowolnie.

Gdy weszli przez drzwi, ucieszyła się, że nie umówili się tu w holu, bo inaczej trudno byłoby im się odnaleźć w tym tłumie.

- Ava! - Dziewczyna spojrzała w bok, widząc szczerzącego się Jacka, na co mu odmachała, widząc jak idzie w jej kierunku, z wyższą od siebie o głowę dziewczyną. Na chwilę zamarła widząc jednego z bliźniaków, ale uspokoiła się nieco. W końcu wciąż była Prefektem i w razie czego musiała pomóc innym uczniom. Co z tego, że byli oni obaj z innego domu i wolała, aby to nie ona była ich jedynym Prefektem w towarzystwie.

- Cześć. - Przywitała się dziewczyna, gdy chłopacy ze swoimi partnerkami stanęli przed nimi.

- W tych upiętych włosach i kiecce ledwo co Cię poznałem. - Przyznał się Jack.

- Nic dziwnego, że tyle chłopaków do Ciebie startowało. - Przyznał jeden z bliźniaków. Uśmiechnął się, przyglądając się jej uważnie. Tyle chłopaków? - Powtórzyła w myślach. Zaraz, a gdzie drugi Weasley?

Georgi widząc jak wszyscy patrzą na rudowłosą, przyciągnął ją bliżej siebie, patrząc na nich groźnie.

- Ava jest zawsze piękna. - Powiedział, chcąc stanąć w jej obronie.

Zapanowała między nimi cisza, zaraz po której Jack zaśmiał się głośno. Czując jak Bułgarczyk się spina, wiedziała, że musi zareagować.

-  Wybaczcie, ale musimy już iść. - Powiedziała wymijająco, prowadząc bruneta do Wielkiej Sali.

Tak też rozpaczał się Bal. Dziewczyna była wniebowzięta. Brunet nie pozwalał jej odejść od siebie na krok, wciąż porywając ją do tańca. Co prawda na zewnątrz był milczący i porywczy, ale dla dziewczyny było niesamowite jak w jeden wieczór się przed nią otworzył i pokazał część siebie.

- Czuję, że zaraz mi odpadną stopy. - Powiedziała, gdy w końcu usiedli. Chłopak poczerwieniał.

- Ja... pójdę po coś dla pica, nie odchodź! - powiedział, po czym szybko ruszył pa napoje. Dziewczyna kiwnęła głową, czując rumieńce na twarzy.

- Jesteś niesamowitą dziewczyną... - Ava drgnęła, gdy za nią stanął chłopak, którego widziała przed Balem w grupce chłopaków. Georgi przed poznaniem ciebie miał problemy z agresją, ciągle wdawał się w bójki... - Mruknął. - Ale po przyjeździe był tobą tak oniemiały, że nie mógł wydusić z siebie słowa. Wtedy, gdy miałaś się z nami przywitać, ten dureń znów miał sprawiać problemy, gdy zaraz potem dostał od Ciebie w tył głowy. Widząc twoje karcące spojrzenie, a zaraz potem ciepłe słowa... Wiedząc, że jesteś Prefektem starał się nad sobą panować, aby ci zaimponować. - Po tych słowach spojrzał a Avę, która poczuła jak się rumieni.

- Lubisz go? - Zapytał, na co spojrzała przed siebie, tam gdzie zniknął na moment brunet.

- Ava, porozmawiajmy... - Na dźwięk tego głosu dziewczyna zeszwtywniała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro