10. Lekcje tańca z Żabami
Nie wiadomo z jakiego powodu, ale stan Ewana znów się pogorszył, przez co nie mógł pójść, a tym bardziej jej towarzyszyć na balu. Już nie chodziło Avie o sam bal, a próby tańca jako lekcje dodatkowe. Oczywiste by było, że oboje jako prefekci ćwiczyliby wspólnie, a tak czuła się zdana na czyjaś łaskę. Ava w ostatnich latach nigdy się nie czuła tak samotna jak teraz bez ciągłej obecności Ewana. Miała przecież jeszcze Jacka, który zatwierdzał, że nie potrzebują "tego nadętego bufona", ale niestety nie zawsze minęli łączone lekcje. Zapewne dlatego, że w młodszych latach Jack wdawał się częściej w bójki z Ewanem niż ze wszystkimi Ślizgonami razem wziętymi.
Miłym zaskoczeniem dla niej było pytanie reprezentanta z Francji, którego kojarzyła z ławki obok podczas Drugiego i Pierwszego zadania. Tak też się stało, że w jego towarzystwie przetańczyła wszystkie możliwe próby tańca jakie miała. Kilka dni przed balem, po ostatniej lekcji, powiedział, że ma Tobie coś ważnego do powiedzenia i aby się spotkali po obiedzie.
W czasie poczty poobiedniej przyszła do niej duża paczka, przesłana zapewne od ojca. Ava znalazła w niej niebieską sukienkę oraz krótki liścik, mówiący, że nie miał pojęcia co jej kupić, mimo, że dowiedział się o balu przed wakacjami od szkoły i tak złożyło się, że przypomniał sobie dopiero teraz o tym. Ava uśmiechnęła się na tą myśl. Mimo wrażenia poważnego i groźnego mężczyzny, jej ojciec był tak naprawdę wrażliwym i zapominalskim gościem, który miał dwie lewe ręce prawie do wszystkiego. Był dla niej wszystkim. Z westchnieniem zapakowała z powrotem sukienkę do pudełka, chowając na wierch liścik. Wstała od stołu, przypominając sobie o swoim spotkaniu. Gdy miała wstać, tuż przed nią przebiegł blondyn, z którym miała się spotkać, trzymający się za ust, biegnący w kierunku wyjścia. Ava zmarszczyła brwi. Co takiego mogło mu zaszkodzić? Czyżby to była sprawka Jacka? Nie, na pewno nie. Mimo swoich słów, nie posunąłby się do czegoś takiego. W takim razie kto? Dla rudowłosej pewne było, że blondyn nie mógł się zatruć czymś ze szkolnej stołówki, a natychmiastowe bąble na całym ciele na pewno nie były czymś zwyczajnym. Jej wzrok od razu powędrował do bliźniaków Weasley, którzy siedzieli do niej tyłem. Ale dlaczego mieliby zrobić coś takiego? Dziewczyna szybko ruszyła pomóc Francuzowi i przyprowadzić go do Skrzydła Szpitalnego.
Zawstydzony Francuz podziękował jej wcześniej za jej dobroć, jednocześnie zasłaniając twarz przed jej wzrokiem. Teraz leżał na sąsiednim łóżku, zakryty kotarami, obok Ewana.
- Chciałbym z tobą zatańczyć. - powiedział nagle Ewan, zdając sobie dopiero po chwili, że powiedział to na głos. Siedząca obok niego na taborecie rudowłosa spojrzała na niego zaskoczona. Aby potwierdzić te słowa, chwycił jej dłoń, całując ją. - Obiecuję Ci ten jeden taniec Ava. - szepnął, patrząc głęboko w jej oczy.
Po opuszczeniu Skrzydła, wpadła na Jacka.
- Szukałem Cię. - powiedział szatyn. - Westchnął ciężko, kręcąc głową. - Mogłaś mi powiedzieć, a nie udawać - powiedział z pretensją w głosie.
- Ale co? - Niebieskooka zamrugała nie wiedząc o czym on mówi.
- Chciałem pójść z Tobą bo McGonagall nas męczy, a nikt nie chce ze mną iść... ale jak zawsze jako ostatni dowiaduje się, że masz już partnera na bal! A miałem Cię pilnować. - dodał nieco żartobliwie, ale wciąż obrażony - Westchnął ponownie. - Pójdę popytać twoich koleżanek, czy któraś chciałaby ze mną iść - powiedział na odchodne, machając dłonią, nie dając jej nawet dojść do słowa.
- Jakiego partnera? - Powiedziała na głos Ava sama do siebie. Od kogo on miał takie informacje?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro