Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9. Tańczący nietoperz

Ewan czuł się lepiej, chociaż i tak nie wychodził jeszcze ze skrzydła szpitalnego. Ava była tak uradowana tą wiadomością, że nie zwróciła uwagi na zamieszanie w Pokoju Wspólnym. Zignorowała tłumek ludzi przy tablicy ogłoszeń, udając się na śniadanie. Niedaleko wejścia od Wielkiej Sali, przyłączył się do niej wysoki uczeń z Dumstrangu, z którym miała już okazję kilka razy rozmawiać. Przywitał się z nią, po czym zamilkł, myśląc nad czymś gorączkowo. Ava skorzystała to jako okazję, aby mu się przyjrzeć. Był wysoki i nadzwyczajnie chudy. Nie tak umięśniony jak większość uczniów z jego szkoły. Miał zapadnięte policzki, wąskie usta i intensywne zielone oczy. I to wszystko razem powodowało, że był naprawdę przystojny, przypadkiem w mniemaniu Avy.

Brunet zaczerpnął tchu, aby się odezwać, jednak zamilkł, gdy między nich wszedł Jack. Widać był niezadowolony z takiego obiegu sprawy, zacisnął dłonie w pięści, lecz po wzięciu większego oddechu, rozluźnił się. Skinął głową krótko, ku zdziwieniu Gryfona, witając się z nim, po czym pożegnał się z nimi, przyspieszając kroku.

- Czuję się jak piąte koło u wozy, gdy Ci wszyscy faceci się do Ciebie kleją... - powiedział szatyn, marszcząc nos, gdy weszli do Wielkiej Sali. 

- Po prostu chciał się przywitać, a ty jak zawsze intepretujesz to aż nadto... - powiedziała rudowłosa, kręcąc głowa. - Przecież jestem prefektem, to mógł chcieć zapytać o sprawy szkolne...

Jack spojrzał na nią jak na idiotkę.

- Albo chodzi o to, że jesteś dziewczyną... - powiedział.

- Co? - Ava zmarszczyła oczy w skupieniu. - Naprawdę dopiero teraz to spostrzegłeś? - Prychnęła głośno. - Czyli nie mam już zaproszenia na Twój męski wieczór? - zakpiła, zasiadając do swojego stołu.

Jack przekręcił oczami, stając za nią.

- Traktują Cię jako partnerkę. 

- Coraz gorzej Jack. - powiedziała, nalewając sobie sok.

Chłopak żachnął się, kładąc jej z siłą kartkę na stół.

- Naprawdę jesteś prefektem, a tego nie wiesz? - zapytał, uśmiechając się jak zwycięzca, widząc jej zagubiony wzrok. - Robią Bal! Bal z powodu turnieju! W dodatku przez to będą się odbywały lekcje tańca!

Ava zamrugała, biorąc do ręki kartkę.

- To jest obowiązkowe? - powiedziała zmęczonym głosem. Jack nabrał powietrza.

- Naprawdę tylko to Cię interesuje? Stado nabuzowanych hormonami obcokrajowców startują do Ciebie, aby Cię zaciągnąć na ten bal, a ty się martwisz tym, ze nie chce Ci się ruszyć tyłka?

- Wygląda na to, że jesteś tym bardziej podekscytowany niż ja... - zaśmiała się, oddając mu kartkę.

Jack zrezygnowany nachylił się nad nią.

- Może Ci się to podobać lub nie... - wymierzył w nią palec. - Ale będę Cię chronił. - spojrzał na nią ostro, na co ta rozbawiona uniosła do góry ręce w akcie poddania się, po czym powróciła do swojego posiłku, gdy szatyn powrócił do swojego sąsiedniego stołu.

- Skoro każdy dom będzie chciał się pokazać od jak najlepszej strony - pomyślała. - Chciałabym zobaczyć tańczącego Snape, uczącego swoich uczniów tańca, na przykładzie z Malfoyem... - na tą myśl, parsknęła śmiechem, opluwając się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro