Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7. Jak mogłeś?

Ava widząc nieprzytomnego przyjaciela w beznadziejnym stanie, sama nie wiedziała co powinna najpierw zrobić. Zacząć płakać, czekając aż się wybudzi czy wściekła zabić tego, przez kogo był w takim stanie. Rudowłosa pociągnęła nosem, podchodząc do blondyna. Usiadła na drżących nogach koło jego łóżka, wahając się czy powinna chwycić jego dłoń. Spojrzała na jego obitą twarz, dłonie pełne szram i ran, zakrwawiona koszulę i połamaną rękę.

- Ava... - słysząc ochrypły głos blondyna, drgnęła. Przysunęła się bliżej niego, przykładając mu do policzka zimną dłoń. 

- Ewan. Jestem tu. - powiedziała, nie wiedząc czy chce go pocieszyć czy samą siebie. - Powiedz, mi kto Ci to zrobił? - wyszeptała. Wierzyła w zdolności Ewana, rzeczą absurdalną było dla niej, że dał się tak skrzywdzić, lecz nie myślała teraz o ty. Najważniejsze było teraz jego dobro. Blondyn uchylił oczy. Błękit jej oczu z początku go sparaliżował. Wziął urwany oddech, zaskoczony, widząc jej łzy w kącikach oczu. Spojrzał za Avę, patrząc na drzwi do skrzydła szpitalnego.

Dziewczyna odwróciła się gwałtownie w tamtym kierunku, aby po chwili zauważyć zdyszanego Freda wbiegającego do sali.

- Bradley... - zaczął, lecz urwał. Jego oczy spoczęły na jej ręce, którą w mocnym uchwycie trzymał zdrową ręką blondyn. Jego wyraz twarzy się zmienił. Spoważniał. 

- Panie Weasley, Proszę na chwilę ze mną. - powiedziała nauczycielka, na co ten zmarszczył brwi, nie bardzo wiedząc co się dzieje. Spojrzał pytająco na rudowłosą, lecz ta go zignorowała, odwracając się do niego tyłem.

Bliźniacy już wcześniej dokuczali innym, w tym jej przyjacielowi. Czyżby myliła się co do niego, że mógł się zmienić?


- On nawet nie dostał żadnej kary... - powiedziała zła rudowłosa, naciągając bardziej czapkę na głowę, czując jak czubki jej uszu jej odmarzają. 

- Przecież nawet nie mamy pewności, że to on tak urządził naszego pięknisia. - powiedział Jack, patrząc na nią kątem oka. Szedł z dziewczyną w ramię w ramię na pierwsze zadanie turnieju tylko we dwójkę, ponieważ nie mógł iść z nimi Ewan ze względu na swój stan zdrowia. - Poza tym nie wydaje mi się, żeby oni to zrobili...

- Jak możesz tak mówić? - powiedziała oburzona, na co ten westchnął, poprawiając swoje okulary, które zsunęły mu się z nosa. - Jak zawsze bronisz swoich!

- Może miłość do Ewana przyćmiła Ci zdrowe zmysły... - Na te słowa rudowłosa spojrzała na niego oburzona. - Ale nie wydaje ci się, że nie myślisz teraz racjonalnie? Nawet ja do tego doszedłem.

- Niby czego? - powiedziała naburmuszona, mówiąc niemo, aby kontynuował.

- Że Ewan jest prefektem. Prefektem - Chłopak mocno zaakcentował te słowo. - W dodatku jest kujonem, któremu w doświadczeniu i znaniu przeróżnych zaklęć na poziomie zaawansowanym, na naszym roku, dorównujesz mu tylko ty. - powiedział od niechcenia. - Naprawdę sądzisz, że dałby się urządzić tak komuś takiemu jak Weasley? - powiedział. - Oni nie są złymi czarodziejami, ale w pojedynku z nim nie mają póki co szans...

- Pozostaje jeszcze kwestia ich słodyczy czy innych wyrobów... - powiedziała po chwili ciszy. 

- Wątpię by mieli cukierka na złamaną rękę. - powiedział ironicznie, gdy znaleźli się pod samymi trybunami.

Oboje się zatrzymali, dostrzegając bliźniaków przed sobą. Po kontakcie wzrokowym między nią, a Fredem, dziewczyna zaczynała mieć powoli wątpliwości. Komu uwierzyć? Co się zadziało wtedy, gdy Ewan nie poszedł na patrol, podczas pilnowania szlabanu Weasleyów. I dlaczego miałby ją w takim razie okłamywać?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro