No cóż
Kiedyś skończę tę książkę
Chcę sobie napisać z pięć rozdziałów, które będą jakkolwiek dobrze napisane i potem je opublikować, bo na razie wszystko, co piszę brzmi jak napisane przez czterolatka. Nie chcę tu narzekać jak to źle mam w szkole (nie żeby było fajnie, bo tam zawsze jest chujowo) i jak to na nic nie mam czasu, bo mam, tylko że nie jestem w stanie wykrzesać z siebie absolutnie nic sensownego.
Nie widzę sensu pisania czegoś co ani nie będzie fajne, ani nie będzie trzymać się kupy. Chcę wbić się w rytm systematycznego pisania, ale nie potrafię. Poza tym to po prostu nie ma sensu, aby pojawiało się coś co trzy miesiące lub i dłużej, bo przez ten czas każdy zapomni co się działo w tej książce xD
Ostatnio jedyne, co udało mi się sklecić do tej książki to:
" – Nevra jest dziwny – powiedziałam. Wzięłam łyk mojej ciepłej herbaty i ciągnęłam swoją wypowiedź, widząc pytające spojrzenie Alajei – W jednej chwili się przymila, piętnaście minut później zachowuje się tak, jakby nie chciał mnie znać, a w ciągu następnych tygodni całuje się z największym dupkiem w całej Kwaterze.
– Masz racje, czasem też nie potrafię go rozszyfrować. – Westchnęła i osunęła się na krześle. – Czemu to zawsze najlepsi chłopcy muszą być gejami...?
Wiadomość o tym, że Nevrę pociągają bucowate elfy nie była dla mnie dobrym rozpoczęciem dnia. Wczoraj myślałam, że uda nam się na nowo zbudować dobrą relację i dokończyć to, co przerwała nam jego ciotka na misji, jednak Ezarel musiał pokrzyżować mi plany.
„Dzisiaj to chyba mnie przydałoby się upić" – pomyślałam, jednocześnie przytakując syrenie i upijając kolejny łyk swojego słodkiego napoju. Chcąc odgarnąć włosy, które przeszkadzały mi w widzeniu, przypadkowo dotknęłam wielkiego fioletowego siniaka, spoczywającego na środku mojego czoła.
– Może przejdź się z tym do Ewelein?"
Może Wam się podoba, ale ja nie jestem z tego zbytnio zadowolona, dodatkowo nie jestem w stanie dopisać jakikolwiek ciąg dalszy do tego.
Nie wiem, kiedy wrócę do tej książki, czy za tydzień, miesiąc, może i za pół roku albo i nigdy.
No to tyle na dzisiaj, dobranoc, fajnego dnia (#nienawidzęgdyktośmówimiłegodnia), miłego wieczora, poranku czy kiedy tam to czytacie. Do kiedyś~!
Ps. Wstawiam Leę, którą ostatnią narysowałam, bo mi się podoba i chciałam Wam ją pokazać przy najnowszym rozdziale, ale jak widać nie pykło i to dość mocno xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro