Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Lekcje, bitwa na poduszki i wyznanie.

Adrien
Widząc minę Marinette wybuchnąłem śmiechem. Patrzyła na mnie zażenowana.

- Alya! Jakim cudem!? To było koło trzeciej w nocy! - dziewczyna zdała sobie sprawę z tego co powiedziała i spiekła buraka.

Mulatka zaśmiała się.

- To nie ważne...

- Ale zdjęcie!? - przerwała jej ciemnowłosa - Jak mogłaś? I co to ma do rzeczy...? - plątała się dziewczyna.

- No nie obrażaj się. Powiedz lepiej, co tam robiliście. - dziewczyna poruszyła zabawnie brwiami.

Zaraz... Czy ona miała na myśli, że ja (tzn. Chat) i Mari...Bleee! Ja łapię, że to było późno, ale Mari to tylko moja przyjaciółka!

"To czemu nazywasz ją księżniczką?"

Odezwał się jakiś głos z tyłu głowy. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Marinette:

- Oglądaliśmy film - odburknęła dziewczyna

- Ale...

- Alya, daj spokój - przerwałem mulatce - powiedziała, że do niczego nie doszło to nie doszło...

- Skąd możesz wiedzieć?

"Bo tam byłem"

- Bo ufam Marinette - uff uratowałem swój honor. No i przy okazji też Marinette.

Okularniczka zawstydziła się, a Mari spojrzała na mnie z wdzięcznością.

Lekcje ciągnęły się i ciągnęły. Kto wymyślił by chodzić do szkoły tyle godzin dziennie!?

Na ostatniej przerwie, gdy szedłem przez korytarz, usłyszałem głosy z komórki na miotły.

- Marinette, to typowy casnova. Rozkocha cię w sobie i zostawi. To flirciarz jakiego jeszcze świat nie widział!!!

Można się domyśleć o kogo chodziło. Zabolało.

- Alya, to tylko mój kolega! A po za tym jest jeszcze...

- ...Adrien, tak, wiem, wiem. Chcę tylko byś była ostrożna.

- Będę - dźwięk otwieranych drzwi. Szybko schowałem się za najbliższą szafkę. Dziewczyny poszły do klasy.

Siedząc na lekcji francuskiego, rozmyślałem o ciemnowłosej. Ona naprawdę była we mnie szaleńczo zakochana, a ja będę ją musiał zranić, bo kocham Ladybug. Biedna Marinette.

To dziwne, ale na imię bohaterki nie zareagowałem w ogóle. Jak zwykłe imię. Serce nie zaczęło bić szybciej, dłonie się nie pociły i nie przechodziły mnie przyjemne dreszcze. Jakbym całkiem zapomniał o kropkowane dziewczynie...

Zostawiłem ten temat na później i obiecałem sobie, że będę spędzać z Marinette więcej czasu.

Po lekcjach podszedłem do dziewczyn gadających przed szkołą.

- Hejka Marinette. Odprowadzić cię?- zagadałem. Jezu, Adrien, czemu ty się tak dygoczesz!?

- A...adrien? T...tak ja...jasne - dziewczyna zarumieniła się. Wyglądała jak prawdziwy, dorodny chiński pomidor.

- Alya, wracasz z nami? - zapytałem się mulatki.

- Nie, muszę już lecieć. Narka! - puściła Mari oczko,  po czym odbiegła w swoją stronę.

Marinette po drodze potykała się chyba ci dwa kroki. Nie zwracałem na to uwagi. Było to nawet urocze.

- Jak tam w szkole, Marinette? - matole, chodzisz z nią przecież do klasy!

- Kie...kiepsko. Mogę nie prze... przejść - mruknęła pod nosem i spuściła głowę.

Zamyśliłem się.

- Może ci pomogę! Moje oceny są w miarę.

- Tak. Dz.. dzięki - uśmiechnęła się, a ja poczułem jak ciepło rozlewa mi się po klatce piersiowej. Dlaczego? Przecież Mari to nie Ladybug. Chociaż są trochę podobne to jednak nie ona.

- Jutro po lekcjach? - dziewczyna przytaknęła, a ja pożegnałem się i poszedłem do domu.

-----------------------------

Wieczorem po całodniowym wysłuchiwaniu naruszenia Plagga, przemieniłam się, choć nie miałem patrolu. Razem z Biedronką postanowiliśmy sobie na razie odpuścić patrole.

Wyskoczyłem na dach rezydencji. Wchodząc tu nie miałem konkretnego celu, ale nagle pomyślałem o pewnej fiołkowookiej nastolatce.

Po jakimś czasie dotarłem na jej taras i delikatnie zapukałem w klapę. Po chwili otworzyła się, a na mnie padło zdziwione spojrzenie dziewczyny.
Mimowolnie się uśmiechnąłem.

- Witaj, księżniczko.

- Chat?

- We własnej osobie - oparłem się nonszalancko o barierkę.

- Wchodź - zniknęła w otworze. Wślizgnąłem się za nią. Robiąc to za bardzo się nadwyrężyłem i poczułem
piekący ból w boku. Syknąłem, a Marinette spojrzała na mnie zmartwiona.

- Wszystko okey, Chat?

- Tak, tak nie przejmuj się.

Dziewczyna usiadła kanapie i przyglądała mi się badawczo.

- Mam coś na twarzy? - zapytałem obmacując policzki

- Nie Chat. Zastanawiam się dlaczego do mnie przychodzisz?

- Nie chcesz bym przychodził? - zapytałem skołowany, siadając na przeciwko niej.

- Nie to nie tak. Bardzo cię lubię i w ogóle - westchnęła - ale robisz to z litości prawda?

Tak mnie zaskoczyła tym pytaniem, że spadłem z wersalki.

- C...co? - zapytałem, podnosząc się z podłogi - skąd ci to w ogóle do głowy przyszło.

- Bo nikt mnie nigdy nie lubił. Mam tylko trzech prawdziwych przyjaciół, a potem powiedziałam Ci o moich kłopotach sercowych...

- Nigdy tak nie myśl Marinette. A tak właściwie to kim są Ci przyjaciele? - doskonale to wiedziałem, ale musiałem udawać, że nie miałem o niczym pojęcia.

- Alya, Nino i ... Adrien.

- Tylko przyjacielem? - zapytałem szczerząc się do dziewczyny.

- Chat! - złapała najbliższą poduszkę i cisnęła przez pokój. Złapałem ją tuż przed swoją twarzą i odrzuciłem w kierunku dziewczyny. I tak zaczęła się legendarna bitwa na poduszki.

Po jakimś czasie padłem zmęczony na podłogę, a Mari na kanapę na której wcześniej siedzieliśmy.

Nagle do głowy wpadło mi pewne pytanie.

- A jak się tam z Agrestem układa?

- Chyba ok. Jutro będziemy się razem uczyć - ujrzałem w jej oczach typowe iskierki kiedy mówiła o mojej rzeczywistej postaci ale jakby słabsze. Zobaczyłem jej uśmiech. Poczułem ciepło na sercu. To miło, wywołać na czyjejś twarzy uśmiech, nawet nie świadomie.

- To świetnie - odwzajemniłem uśmiech, po czym zapytałem - a ja? Jestem twoim przyjacielem?

- Oczywiście, Kocie - zmierzwiła ręką miną blond czuprynę.

- Księżniczko? Opowiesz mi coś o tym jak zakochałaś się w Adrienie?

- A co, Chat zazdrosny? - wow. No od tej strony to jej nie znałem.

- Powinnaś częściej pokazywać pazurki księżniczko - zaśmiałem się.

- Pokazuję je tylko wybranym - wzruszyła ramionami.

- Jestem zaszczycony - usiadłem naprzeciwko niej po turecku - opowiadaj.

- Ekhem, no więc tak...

----------------------
Gdy opowiadał patrzyłem jak debil. Jaki ja byłem ślepy! Ona latała za mną a ja nic nie zauważyłem. Adrien, jutro idziesz sobie kupić okulary!

- No, no i ciągle....ciągle mam nadzieję że może kiedyś, może kiedyś mnie zauważy - zakończyła cała czerwona.

Podszedłem do niej i ja przytuliłem. Serce zabiło mi mocniej. Myślałem, że zaraz wyskoczy mi z piersi.

- Dziękuję, że mi to odpowiedziałaś Marinette. Teraz będę musiał pilnować tego blondaska - zaśmiałem się, a Mari razem ze mną. Oh gdyby wiedziała, że Chat to właśnie TEN blondasek...

Zerknąłem na zegarek stojący na jej biurku.

- Niestety księżniczko, ale muszę już lecie. Jeśli się uda wpadnę też jutro - posłałem jej szelmowski uśmieszek i wyskoczyłem przez okno.

Hejka!!!
To znowu ja, razem z kolejnym rozdziałem!

Mam nadzieję że się podobało. Jeśli tak zostaw po sobie jakiś ślad😉😉

Do następnego!😘😘😘

stingingrose

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro