Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Drama, Drama I One More Time Drama

Zapłakana dziewczyna wbiegła do domu, nie przejmując się późną godziną. Zatrzasnęła drzwi swojego pokoju i rzuciła się na różową wersalkę, na której tak często siedziała z Czarnym Kotem. Wcisnęła głowę w poduszkę.

- Marinette. Wszystko będzie dobrze - zaniepokojona kwami usiadła obok głowy swojej podopiecznej.

- Nic nie będzie dobrze, Tikki. To już koniec, wszystko zniszczyłam - poduszka tłumiła głos granatowowłosej - to właśnie to widziałam w halucynacji. On mnie teraz zostawi, a ja? Co ja będę mogła zrobić? Jestem słaba Tikki, tak cholernie słaba...

- Nie jesteś słaba, Marinette. Uspokój się bo jeszcze Akuma do ciebie przyleci i wtedy to już w ogóle nie wiem co zrobimy - stworzonko pogłaskało ją po jednym z kucyków. Wtedy rozległo się ciche stukanie w klapę. Marinette nie usłyszała go, jej cichy szloch zagłuszył wszystko dookoła, ale mała biedroneczka przeniknęła przez klapę i stanęła oko w oko z Czarnym Kotem

Adrien
- Marinette... co z nią? - wyszeptałem na widok małego, czerwonego stworzonka. Pewnie to jest kwami Biedronki.

- Jestem Tikki - przedstawiło się kwami - a Marinette...ona jest załamana. Strasznie się boi. Myśli, że jest beznadziejna. I w ogóle wszystko naraz - odparła cicho - boję się, że Akuma do niej przyleci...

Serce mi na moment stanęło, by po chwili zacząć bić trzy razy szybciej niż normalnie.

- Ale przecież... Nie sądziłem, że ta tajemnica jest dla niej tak ważna. Gdybym wiedział, w życiu bym się nie odwracał...

- Nie o to chodzi - przerwała mi - ona zawsze miała strasznie małą pewność siebie. Myślała, że jest beznadziejną niezdarą. Gdy zacząłeś do niej przychodzić to trochę się zmieniło. Boi się, że ją zostawisz. Co ja mówię, ona jest pewna, że jesteś na nią wściekły.

Zatkało mnie.

- Zachowywała wszystko w tajemnicy - kontynuowała Tikki - myśli, że jesteś zły za kłamstwo, że nie chcesz jej widzieć. 

Nigdy w życiu bym tak nie pomyślał, strasznie ucieszyłem się, że to właśnie Mari jest Ladybug. Kochałem ją i nigdy bym jej nie zostawił.

- Myślisz, że ona będzie chciała ze mną pogadać? - zerknąłem na klapę. 

- Daj jej czas, Adrien. Sądzę, że z czasem sama sobie wybaczy i odważy się z tobą pogadać - odparło kwami i przeniknęło przez klapę.

Stałem tak na balkonie, jak kołek wpatrując się w miejsce gdzie zniknęło kwami mojej dziewczyny. Znała moje imię. Wiedziała kim jestem. Ale sądząc po zachowaniu Marinette, chyba jej tego nie powiedziała. Po parunastu minutach odwróciłem i starając się ignorować kłucie w sercu, zniknąłem w ciemności.

---------------------------------------

Narrator
Rano granatowowłosa dziewczyna zwlekła się z łóżka dopiero dwadzieścia po dziewiątej. Lekcje już od dawna trwały, ale szczerze? Miała to gdzieś. W spokoju zjadła śniadanie, a potem stanęła przed szafą. Wybrała z niej strój bardziej na pogrzeb, a nie do szkoły. Czarne rurki, czarne trampki, czarna bokserka i czarna rozciągnięta bluza. Zabrała ro wszystko do łazienki, przebrała się i spojrzała w lustro.

Była jeszcze bledsza, niż kiedykolwiek. Podkrążone i czerwone oczy z powodu przepłakanej nocy i braku snu odznaczały się na niej wyraźnie. Rozczochrane włosy sterczały na wszystkie strony świata, a czerwone gumki już dawno gdzieś się zapodziały. Rozczesała je szybko, zostawiając rozpuszczone, złapała plecak, również czarny i spacerkiem doszła do szkoły.

Weszła do klasy, wraz z dzwonkiem na trzecią lekcję. Rzuciła plecak na blat i zrezygnowana klapnęła na ławkę obok Alyi. Mulatka spojrzała na nią ze zdziwieniem.

- Wszystko w porządku, Marinette? - zapytała zaniepokojona.

- Tak, w porządku - wysiliła się na sztuczny uśmiech - zepsułam sobie życie, nic ciekawego, nie musisz się przejmować - wymamrotała i wbiła wzrok w tablicę.

Całej tej rozmowie z bólem serca przysłuchiwał się Adrien. Miał ochotę podejść do niej, pogadać z nią, przytulić i Bóg wie co tam jeszcze, byle by tylko wróciła ta stara, roześmiana Marinette.

Ale nie mógł, bo dziewczyna wyraźnie dała mu do zrozumienia, że nie chce znać jego tożsamości. Bolało, ale tak jak powiedział, uszanuje jej życzenie.

Całe lekcje minęły ustalonym trybem. Dziewczyna siedziała i gapiła się w przeciwległą ścianę, Alya starała się zagadać, ale była ignorowana, blondyn obserwował to z ukrycia, a Nino chodził po szkole i pytał się wszystkich, czy nie wiedzą, co się stało z Marinette(dostał potem za to potężny ochrzan od Alyi)

Po skończonych lekcjach dziewczyna, nie zwracając na nic uwagi, spakowała się i wyszła ze szkoły.

Jednak czekał tam na nią mały problem. Przed wejściem na murku siedział Chat Noir. Na widok Marinette zerwał się z miejsca i zaczął iść w kierunku granatowowłosej.

Ta, widząc go szybko się wycofała i wybiegł że szkoły tylnym wyjściem. Modliła się, żeby bohater jej nie zauważył. Przebiegła szybko przez ulicę i wbiegła do domu.

Rzuciła się na łóżku i patrząc tępo w sufit, obracała w rękach zdjęcie.

Była na nim ona, razem z Chat Noirem, zaraz po kolacji u niej w domu. Kot odstawiał jakąś głupie miny, a ona się z niego śmiała.

Gdy tak patrzyła na to zdjęcie w pokoju rozległo się cichutko stukanie. Zerwała się z łóżka jak oparzona, doskoczyła do okna i zasunęła zasłonę.

Po drugiej stronie szkła, Adrien patrzył na różowy materiał i zastanawiał się co dalej. W końcu odbił się od parapetu i podążył w kierunku posiadłości Agreste'ów.

I tak przez kolejny miesiąc. On stukał w okno, albo w klapę, a ona zasuwała zasuwę, albo po prostu go ignorowała. Na misjach w ogóle się do niego nie odzywała i uciekała zaraz po złapaniu Akumy. Unikała go po prostu.

W szkole blondyn zawzięcie ją obserwował. Jakichś widocznych zmian nie było, ale dokładniejsze obserwator zobaczył by zapadnięte policzki, smutek w tych fiołkowych, niegdyś cały czas radosnych oczach.

Pewnego dnia już nie wytrzymał. Wszedł prze uchylone okno do pokoju nastolatki. Siedziała przy biurku rysując widok z wieży Eiffla. Stanął za nią i przypatrywał się powolnym ruchome ołówka.

Po paru minutach, postanowił w końcu się odezwać.

- Marinette...?

Odwróciła się gwałtownie, zrzucając ze stołu szkicownik. Wstała tak szybko, że prawie się przewróciła, ale szybko złapała równowagę.

- Chat? Co ty tu robisz? - doskoczyła do drzwi i chwyciła klamkę.

Blondyn popatrzył na nią że zdziwieniem i smutkiem w oczach. W końcu wyszeptał:

- Chciałbym w końcu wiedzieć dlaczego mnie unikasz, Mari. Co się stało, że tak się zachowujesz.

Marinette zerknęła na niego ze łzami w oczach.

- Mam poczucie winy... Nie chce słuchać twoich wyrzutów i... i widzieć u ciebie zawodu. Wiem, że jesteś zawiedziony bo tą wspaniałą Ladybug okazała się zwykła niezdara. I w dodatku cię okłamałam...

Otworzyła drzwi i wybiegła z pokoju. Chat stał chwilę i wgapiał się w miejsce, gdzie przed chwilą stała pół Chinka. Po chwili ogarnął się i wypadł z pokoju, z zamiarem dogonienia jej.

Przebiegł przez salon, w którym siedzieli rodzice Mari. Przeleciał jak torpeda przez cały dom nie przejmując się tym, co sobie pomyślą państwo Dupain - Cheng. Liczyła się teraz Marinette.

Wypadł na ulicę. Dziewczyny nigdzie nie było widać. Rozsunął swój srebrny kij i wskoczył na pobliski dach. Pomału zaczął się przemieszczać wypatrując w tłumie granatowych włosów.

W pewnym momencie zatrzymał się. Niedaleko Luwru, przez ulicę przechodziła poszukiwana przez niego osóbka. Już miał do niej wołać, gdy nagle usłyszał pisk opon.

Przez ulicę pędziło ciemne BMW. Jechało prosto na fiołkowooką.

Bez zastanowienia zeskoczył z wysokiego dachu i spadł na Marinette. Popchnął ją tak mocno, że wylądowali na chodniku i przeturlali się razem ładne parę metrów. Samochód przejechał obok i zniknął za zakrętem.

W tym momencie Chat leżał na plecach, a na nim Marinette. Ściskała kurczowo jego strój, a po jej policzkach ciekły łzy. Przywarła mocno do bohatera i dalej szlochała.

- Przepraszam... Przepraszam...

Ten gładził ją uspokajająco po plecach i mamrotał ciche słówka pocieszenia.

Ostrożnie wstał, dalej trzymając dziewczynę na rękach w stylu panny młodej, przycisnął ją mocno do swojej klatki piersiowej i zaczął powoli iść w stronę jej rodzinnej piekarni.

Otworzył drzwi stopą i przeszedł przez dom do schodów. Sabine i Tom chcieli podbiec do córki, jakoś ją pocieszyć, ale posłał im spojrzenie mówiące "Ja się tym zajmę"

Chciał położyć zapłakaną dziewczynę na łóżko, ale ona tak mocno wczepiała palce w jego strój, że po chwili wylądował tam razem z nią (bez skojarzeń xd ~ dopisek autorki)

Leżeli tak dłuższą chwilę. Blondyn objął dziewczynę ramieniem. Po jakimś czasie brunetka się uspokoiła i wtuliła w niego jeszcze mocniej, o ile to możliwe.

O świcie zasnęli.

Hejka!!!

To znowu ja

Ostatnio wena mi figle płata. Raz robię tu mega drame, a raz tak dosładzam, że aż sama mam ochotę rzygać.

W każdym razie mam nadzieję, że być może wam się spodobało.

Do następnego😘😘😘

stingingrose

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro