*No proszę cię George*
Julia:
Kierowałam się z George'm w stronę biblioteki. Podczas tej ,,wędrówki'' jak to my... Wygłupialiśmy się Kiedy udało nam się do niej dotrzeć usiedliśmy przy jednym ze stołów i zaczęliśmy robić zadania. Okazało się, że on też nic nie kuma.
^Autorka: A co on jest?! Żaba, że ma kumać??!
Julia: Autorko... Serio?!
Autorka: Serio..^
No to ten... Ja i George jakoś wspólnymi siłami daliśmy sobie radę z tymi zadaniami i udało nam się odrobić wszystko. Kiedy zbierałam już książki zagadałam.
-George?
-Tak szkrabie?
-Mógłbyś opowiedzieć mi o tym waszym koledze co podszedł dzisiaj do was podczas śniadania?
-Chodzi ci o Aleksa? Powiedziałem już wam... Nie macie u niego szans.
-No proszę cię nie bądź taki.
-A co ja będę z tego miał?
-A co chcesz?
-Przysługę.
-Jaką?
-Zobaczysz... Jeszcze kiedyś przyda mi się twoja pomoc.
-No dobrze.... No to opowiesz mi o nim?
-Uhhhh... No tak... Boże dlaczego ja?
-Widzisz... Tak najwyraźniej chciał los.
-No to tak... Ma na imię Aleks, jest w moim wieku, jak ktoś go wkurzy to potrafi się odegrać... Oczywiście z moją i Freda pomocą. Jest wysportowany, słucha dużo muzyki, gra na gitarze, śpiewa, ale ja tam nie rozróżniam czy to jest ładny śpiew czy wołanie morsa o pomoc. Jeździ na jakiejś... Deskorolce (?) To się chyba nazywa... Fiszka (?) Czy jakoś tak... Nie pamiętam.
-Serio jeździ na fiszce?
-Tak... (Powiedział lekko zirytowanym tonem)
-Kurde... No to teraz pozostaje pytanie.
-Jaki pytanie?
-Jak zagadać?
-Nie wiem ja jestem tylko chłopakiem.
________________________________
Cześć,cześć,cześć i czołem!
Mam nadzieję, że się rozdział spodobał :)
No to do zobaczenia w następnym ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro