Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*List*

Karolina:

Jestem wysoką,szczupłą blondynką o szafirowych oczach. Mieszkam z moją.... Znienawidzoną przeze mnie ciotką oraz jej cholerną córką... Czyli moją kuzynką... Podobno mam brata i nazywa się Harry. Mówiono mi, że mamy te same znaki błyskawicy na czole i, że kiedyś jak go spotkam to łatwo go rozpoznam. Co tu jeszcze mam o sobie opowiadać... Mam najlepszą przyjaciółkę ma na imię Julia. Jest niska.... ^Wiem zabijesz mnie za to xD^ Jest farbowaną brunetką, obydwie kochamy muzykę, jazdę na deskorolce i obydwie trafimy do Hogwartu. Rodzice Julki są czarodziejami i znający moją historię (której ja oczywiście nie znam, bo nikt nie chce mi powiedzieć) opowiedzieli mi o świecie magii. Jak co roku pod koniec lipca są moje urodziny i zawszę proszę Julkę o to, aby nie kupowała mi żadnych prezentów, ale oczywiście jak na złość po śniadaniu przychodzi do mnie i składa mi życzenia. Jednak tego ranka było inaczej... Poszłam odebrać pocztę i znajdował się tam list zaadresowany do mnie. Bez zastanowienia otworzyłam go i zaczęłam czytać. W owym liście było napisane, że przyjęto mnie do szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie. Byłam bardzo szczęśliwa, ale jednak postanowiłam ukrywać to przed ciotką, aby nie robiła nie potrzebnej nikomu awantury. Po skończeniu czytania listu rzuciłam resztę na stół i pobiegłam do swojego pokoju, aby się przebrać z piżamy w jakieś normalne ciuchy. Postanowiłam, że założę czarną koszulkę z Myszki Mickey, krótkie spodenki jeansowe z dziurami i trampki. Kiedy byłam gotowa do wyjścia chwyciłam list z Hogwartu i zbiegłam po schodach. Kiedy pojawiłam się w kuchni przywitałam się z ciocią i kuzynką i wybiegłam na dwór, aby pobiec do Julki. Kiedy zadzwoniłam dzwonkiem do jej drzwi poczekałam chwilę i otworzyła mi moja najlepsza przyjaciółka. Wpuściła mnie do domu i przytuliłyśmy się na przywitanie.

-Cześć mordko.

-No cześć. (Julka)

-Popatrz co dostałam... (Tutaj pokazałam Julce mój otrzymany dzisiaj list)

-A wyobraź sobie, że ja dzisiaj też go dostałam! (Julka)

-Boże jak się cieszę!

-A tak poza tym to jaki mamy dzisiaj dzień? (Julka)

-31 lipca.

-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!! (Julka)

-Dziękuje kochana.

-Moi rodzice są w pracy, ale kazali mi przekazać najlepsze życzenia. (Julka)

-Bardzo dziękuję.

-Poczekaj... Mam coś dla ciebie. (Julka)

-Julka... Wiesz, że cię kocham jak siostrę, ale ile razy mam ci powtarzać, że masz mi nic nie kupować?! Naprawdę... Same życzenia wystarczą. Ważne, że o sobie pamiętamy.

-Oj wiem, oj wiem, ale jesteś moją najlepszą przyjaciółką i chcę, abyś cieszyła się ze swoich urodzin.

-Uhhh... Już nawet nie chce mi się tego komentować.

Julka zostawiła mnie samą w salonie i pobiegła do swojego pokoju po prezent dla mnie. Kiedy zbiegła miała w rękach małą torebkę. Podała mi ją z uśmiechem na ustach... Ja pokręciłam głową i wzięłam od niej tą torebkę.

-Mam nadzieję, że ci się spodoba. (Julka)

-Prezenty od ciebie zawsze mi się podobają.

-No wiem, ale w tym roku nie miałam pomysłu na prezent. (Julka)

Otworzyłam mój prezent. W torebce znajdowała się bluzka z naszymi zdjęciami oraz bransoletka z przepołowionym sercem i napisem BFF ... Zgaduję, że drugą część bransoletki ma Julka.

-Julka... Wiesz, że cię uwielbiam?

-Wiem. (Julka)

-Naprawdę.... To..To jest niesamowite.... Wow.

Przytuliłam się z Julką i po chwili poczułam, że mój telefon dzwoni. Wyjęłam go z kieszeni i odebrałam. Oczywiście dzwonił nie kto inny tylko ciotka.

-KAROLINA GDZIE TY SIĘ SZLAJASZ?! WRACAJ DO DOMU POTRZEBUJEMY TWOJEJ POMOCY!!!! 

-Ale zaraz moment... Ciociu... Co się dzieję?

-WRACAJ SZYBKO DO DOMU!!!!!

-No dobrze zaraz będę.

-Julka muszę wracać... Coś się dzieję... Pewnie znowu coś do naprawy...

-No dobrze... To jeszcze raz wszystkiego najlepszego i jak będziesz wolna to przyjdź. (Julka)

-Dziękuje... Dobrze. No to cześć.

Wybiegłam z Julki domu i szybko pognałam do mojego. Przed moim domem na chodniku stał jakiś motocykl kij wie co, a w nim siedział chłopak... No w moim wieku, albo starszy... Nie zważając na niego wbiegłam do domu... To co zobaczyłam totalnie mnie przeraziło. Na środku mojego salonu stał wielki człowiek... Odwrócił się do mnie. Miał całkiem przyjemny wyraz twarzy. Pewnie gdyby nie jego broda to wyglądał by na jeszcze milszego.

-O Karolina. Teraz to już na pewno ty. Wyrosłaś. Ostatnio kiedy cię widziałem to nie umiałaś jeszcze ani chodzić ani mówić, a teraz proszę. Piękna wysoka o pięknych blond włosach... No no no. A tak w ogóle to jestem Hargrid. Gajowy w Hogwarcie. Dostałaś dzisiaj list prawda? O matulu zapomniał bym. Wszystkiego najlepszego. Poczekaj mam tu gdzieś dla ciebie tort... Tylko nie wiem w której kieszeni jest. (Hagrid)

-Dziękuje... Przepraszam, ale... Nie chcę być niegrzeczna, ale po co pan tu przyjechał?

-Po pierwsze: Nie pan tylko Hagrid.

Po drugie: Nie widziałem ciebie i twojego brata tyle lat, że aż się stęskniłem.

Po trzecie: Dambyldor wyznaczył mnie, abym kupił z wami wszystkie potrzebne rzeczy do szkoły.

-Rozumiem.... ZARAZ... BRAT?!

-O matko... To wy nie mieliście ze sobą kontaktów? Uhh... Niech ja tylko spotkam tych Darsley'ów.

-Ciociu wytłumaczysz mi o co chodzi.... I ... Dlaczego Matylda ma małpi ogon?!

Ja i Hagrid ledwo powstrzymywaliśmy się od śmiechu.

-Niech ci... Ten... Ten... Ten facet wytłumaczy. (Ciocia)

-Więc tak... Masz brata Harr'ego, a to ja dorobiłem twojej kuzynce ogon, bo była nie miła i mnie wkurzała, a teraz wychodzimy i lecimy na ulicę Pokątną po nowe rzeczy do szkoły, a po wakacjach znowu przyjadę po ciebie i Harre'go i odprowadzę was na peron. (Hagrid)

-Dobrze.

Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę motocyklu Hagrida. Zajęłam miejsce obok Harrego. Na początku żadne  z nas się nie odzywało. Dopiero Hagrid zagadał.

-Harry no co ty... Własnej siostry nie poznajesz?

-S-siostry? (Harry)

-No tak.

-Uhh poznajcie się. (Hagrid)

-Jestem Karolina.

-A ja Harry. Przepraszam, że cię nie pamiętam.

-Nie no spoko... Byliśmy za mali, aby siebie pamiętać.

-Karolina. Ty wiesz, że jesteś o rok młodsza od Harrego? (Hagrid)

-Czyli... Ty już byłeś w Hogwarcie?

-Tak byłem... I szczerze... To mam ci dużo do opowiedzenia..... ^Tutaj Harry opowiada mi całą historie z pierwszego roku^

Nim się obejrzeliśmy byliśmy na ulicy Pokątnej. Hagrid nas zostawił, a ja z Harrym poszliśmy do Grinngotta po pieniądze. Trochę czasu nam to zajęło... Później poszliśmy do wszystkich sklepów do jakich potrzebowaliśmy, a na sam koniec poszliśmy po nową szatę dla mnie. Przede mną był chłopak średniego wzrostu o tlenionych blond włosach. Harry pociągną mnie za rękę i szepną do ucha.

-Nie zadawaj się z nim.

-Ale dlaczego?

-Bo to jest mój wróg.

-I co z tego?

Najwyraźniej tleniony blondynek nas usłyszał, bo odwrócił głowę w naszą stronę.

-Kogo moje piękne oczy widzą? Czy to nie Potter?

-Malfoy...- wysyczał przez zęby Harry

-A ta piękna dziewczyna obok ciebie to kto?

-Moja siostra i nawet nie waż mi się do niej zbliżać Malfoy.

-Przepraszam, że się nie przedstawiłem. Jestem Draco. Draco Malfoy.

-Miło mi... Ja jestem Karolina.

Po krótkiej wymianie zdań Draco wyszedł i nadeszła moja kolej na to, aby pani mogła wymierzyć moje wymiary. Kiedy skończyła powiedziała, abym przyszła za godzinę.

-To co Karolina... Może chcesz mieć sowę?

-W Hogwarcie można mieć sowy?

-Tak, albo zamiast sowy to kota, szczura lub ropuchę.

-To ja chyba wolę sowę... Chociaż kot.... Nie nie dobra gdzie te sowy?

Harry zaprowadził mnie do miejsca gdzie sprzedają sowy. Kupiliśmy piękną szarą sowę i wyszliśmy. Powiedziałam Harremu, że zapomniałam kupić jednej książki Harry powiedział, że poczeka, a ja jak najszybciej ruszyłam w stronę księgarni. Kiedy już miałam namierzoną książkę zorientowałam się, że jest ona na najwyższej półce. Próbowałam ją zdjąć, ale niestety na marne. Po kilku minutach poczułam czyjeś ręce na swojej talii i drugie ręce które zdjęły mi tę książkę z półki. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam dwóch rudych chłopców. Jeden trzymał książkę, którą chciałam zdjąć.

-To chyba ty chciałaś? - zapytał jeden z rudzielców

-Tak... Bardzo dziękuję za pomoc. - wyciągnęłam rękę po książę, ale chłopak ją zabrał.

-My ci pomogliśmy, a teraz się odwdzięczysz. - powiedział drugi chłopak, który złapał mnie  wcześniej w talii.

-No dobrze, ale może najpierw się przedstawimy sobie? Ja jestem Karolina Potter, a wy?

-Ja jestem George Wesley, a chłopak który cię trzymał to...

-Fred Wesley brat bliźniak.Miło poznać. Czy ty nie jesteś przypadkiem siostrą Harreg'o Pottera?

-Tak jestem.

-Zobacz Fred. Ron przyjaźni się z Harrym... To może my zaprzyjaźnimy się z jego siostrą? (George)

-Świetny pomysł George.

-Wy tak na serio?

-Tak. - odpowiedzieli chórem bracia

-No dobra.... To dacie mi tą książkę?

-Jak dasz mojemu bratu całusa w policzek to owszem. (George)

-Serio?

-Tak. - odpowiedzieli bracia

Podeszłam do Freda i lekko zarumieniona dałam mu całusa w policzek.

-No dobrze... To dacie mi w końcu tą książkę?

-Jak mnie przytulisz to tak. (George)

-Uhh no dobra.

Podeszłam do drugiego rudego chłopaka i przytuliłam go.

-No dobra teraz to możemy ci oddać tą książkę. (Fred)

Kiedy moi nowi przyjaciele oddali mi książkę ruszyłam w stronę kasy, a potem w stronę brata. Odebraliśmy moją szatę i ruszyliśmy w stronę mojego domu. O dziwo ciocia zgodziła się, aby Harry został u nas do końca wakacji.

________________________________

Cześć,cześć,cześć i czołem!

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał.

No to do zobaczenia w następnym ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro