.
Co robi zmęczona Pat? Najczęściej kładzie się komuś na ramieniu lub kolanach. Ze względu na koszmary, nie potrafiła zasnąć, jeśli nie czuła ciepła bijącego od innej osoby.
Tak było i teraz. Jeśli dawało się dwójce nolife'ów nową grę, to było wiadomo, że zostaje czas tylko dla ciebie. Tak też Yoongi wcisnął Mateuszowi i Tae jakąś platformówkę, a sam skorzystał z tego, że Pat powoli przysypia przy czytaniu książki. Kiedy tylko usiadł koło niej, ta od razu zostawiła lekturę i ułożyła się wygodnie na kolanach chłopaka. Chwilę później przez powoli dobijające ją zmęczenie i ciepłą dłoń Koreańczyka gładzącą ją po włosach zasnęła.
Tylko, że Patrice Herondale była, jest i będzie znana z tego, że uwielbia się tulić, a przynajmniej wtulać w różne rzeczy i osoby. Od pluszaków, przez koce i poduszki, po bardzo ciepłych i bardzo groźnych raperów.
Dlatego po kilkunastu minutach spokojnego snu, po prostu wtuliła twarz w to co miała przed sobą. Stety czy niestety było to krocze Sugi.
Niemal natychmiast dziewczyna spotkała się z szybką pobudką. Kiedy Koreańczyk podskoczył w miejscu zaskoczony ruchem Angielki, ta zerwała się do siadu.
Jednak nie trwała w tej pozycji długo.
Czasem wydaje się niemożliwe, żeby podniecić kogoś jednym, krótkim dotykiem. Jednak jeśli jest to dotyk dziewczyny takiej jak Pat, to wszystko staje się oczywiste i nie ma w tym niczego dziwnego.
Dlatego, po dosłownie paru sekundach, blondynka leżała przyciśnięta do kanapy przez Yoongiego. Lekko zaspanymi oczami wpatrzywała się zaskoczona w twarz chłopaka. Jednak ich walka na spojrzenia nie trwała długo, bo Suga mocno wpił się w usta dziewczyny. Nic nie rozumiejąca Patrice, po prostu oddawała pocałunki, mając w głowie podejrzenie, że jeszcze śpi.
Wyczerpujący i namiętny pocałunek został przerwany tylko przez nieznośny golf i t-shirt, które miała na sobie dziewczyna. Jakoś trzeba było je zdjąć. Tak też po chwili, spora część zbędnego odzienia dziewczyny znalazła się na ziemi.
Tym razem usta Koreańczyka zabłądziły na szyi i obojczykach blondynki, gdzieniegdzie zostawiając krwisto czerwone malinki. Chwilę później obcałowywał, nieosłonięty już stanikiem, biust Brytyjki, która delikatnie się pod nim wyginała.
Reszta, zupełnie zbędnych, ubrań po chwili utworzyła drugi dywan na ciemnej podłodze. Szybko zdjęte i niedbale rzucone musiały się czuć urażone, ale w tym momencie nikt się nimi nie przejmował.
-Yoongi- zaśmiała się cicho Pat.- Na prawdę taki był cel kupowania Tae i Matiemu nowej gry?
-Aish, zamknij się- powiedział znów wpijając się w jej usta i delikatnie wsunął w jej wnętrze.
Mruknęła cicho w jego usta, a dłonie wplotła w niebieskie teraz włosy chłopaka. Odbierając to jako zgodę na kontynuację, Koreańczyk niemal natychmiast zaczął się poruszać w dziewczynie. A Angielce z każdym jego ruchem coraz trudniej było powstrzymywać jęki.
Wszystko działo się szybko i otumaniona nadmiarem emocji Pat niewiele wyłapywała z tego wszystkiego. Każde mniejsze odczucie zagłuszane było przez mocne pocałunki Yoongiego oraz szybkie ruchy w jej wnętrzu.
Doszła pierwsza cicho powtarzając jego imię, a on chwilę po niej, wykonując już tylko kilka niedbałych pchnięć. Wysunął się z niej lekko brudząc nasieniem czerwony materiał, którym wyłożona była kanapa.
Siedzieli chwilę wtuleni w siebie, próbując uspokoić oddechy i poukładać sobie to co się wydarzyło. Kiedy to nastąpiło, Pat zaśmiała się dźwięcznie opierając czoło na ramieniu Sugi.
-Nie wierzę, że kupiłeś grę tylko po to, żeby odciągnąć tamtą dwójkę od salonu- powiedziała cicho.
-Ale zabawne- mruknął chowając twarz w jasnych włosach dziewczyny.- Ubrudziliśmy kanapę.
-Nie pierwsi i nie ostatni. Ona widziała gorsze sceny niż ta przed chwilą, kłótnie i ubrudzone buty Arthura. Jest nieśmiertelna- stwierdziła podnosząc głowę i z uśmiechem delikatnie całując Yoongiego.
*****
Można by powiedzieć, że nikt nie wiedział o tym co zaszło w salonie. Naturalnie Pat nie byłaby sobą, gdyby dzień później nie zaczęła uważać, że to było głupie i nie na miejscu.
Tylko, że bardziej nie na miejscy było jebanie się z nieletnim łyżwiarzem figurowym, w Los Angeles, w stanie upojenia alkoholowego i narkotycznego, tydzień po śmierci brata bliźniaka.
Nagle golfy stały się ulubionymi ubraniami Angielki. Nie było jej zimno, tylko, że cholerne malinki nie chciały zejść, a zbyt męczące było ukrywanie ich zaklęciami.
Grunt, że nikt się nie zorientował.
Tylko, że mały sekrecik ujrzał światło dzienne. A dokładniej światło lamp w salonie. Zapewne pierwsze co po wszystkim wpadło Pat do głowy to "Trzeba go znowu przenieść. To miejsce jest przeklęte".
Pytanie, co się stało?
Tae się stał.
Chyba każdy doskonale wiedział, że zwłaszcza przy nim, Pat nie potrafiła czasem sklecić sensownego zdania. Z Panny "Jestem starsza, umiem sama", robił się zawodowy uke. Jeśli do tego dodawało się jeszcze dzień uszków i ogona, a Angielka postanowiła wypić sobie butelkę wina... Chyba łatwo sobie wyobrazić jak uległa się robiła.
-Przestań- pisnęła kuląc się w kącie salonu. Położyła po sobie uszy i schowała ogon za sobą. Cała zaczerwieniona miała już dość.
-Czemu mam przestać- zachichotał Taehyung kucając przed nią i znów drapiąc ją za uchem.
W pierwszym odruchu nadstawiła głowę po więcej pieszczoty i zamruczała cicho. Doprowadziła tym Koreańczyka do cichego śmiechu, przez który zorientowała się co robi. Spróbowała uchylić się tak, żeby uciec od dłoni chłopaka, ale nie miała już gdzie.
-No weź- powiedział, na chwilę przestając ją głaskać.- Chcę się po prostu poprzytulać i trochę cię pogłaskać.
Kiwnęła głową na zgodę i po chwili siedziała na kolanach Tae, nadal w kącie salonu, delikatnie głaskania za uchem. Jednak szybko znudziło mu się to, a jego druga dłoń zaczęła "znęcać się" nad ogonem blondynki. Miauknęła i spojrzała mu w oczy.
-T-Tae... Nie- wprost poprosiła Koreańczyka.
-Czemu?- Zapytał z uśmiechem, znów przejeżdżając dłonią po ogonie dziewczyny.
-J-ja nie...- westchnęła, kiedy głaskanie uszek, zmieniło się w atakowanie jej czułego punktu. Taehyung niemal natychmiast zaatakował jej usta, własnymi, i wsunął pomiędzy nie język, znów jeżdżąc dłonią po jej ogonie.
Chwilę później jej golf leżał gdzieś w drugim kącie pokoju.
Tae uważnie przyjrzał się, nadal czerwonym, malinkom, które znaczyły całą jej szyję i dekolt. Zacmokał przejeżdżając po kilku palcami, przyprawiając Pat o lekkie drżenie.
-Hyung był pierwszy- zrobił na pozór smutą minę, ale po chwili uśmiechnął się szeroko.- Ale ja zostawię ich więcej.
Chwilę później jego usta zaczęły zostawiać czerwone ślady na prawie każdym, nieoznaczonym jeszcze, kawałku skóry Angielki. Nie potrafiła, po prostu kazać mu przestać, za to odbierała pieszczotę cicho mrucząc. Tym razem nie oponowała, kiedy złapał za jej ogon. Zapowietrzyła się jedynie i wypuściła powietrze z miauknięciem.
-Tae- szepnęła, a uśmiechnięty chłopak uniósł twarz i z uśmiechem spojrzał jej w oczy.
-Już, już- pozbył się jej koszulki, a potem również stanika i wstał z nią, przyciskając ją do ściany.- Teraz- szepnął do jednego z kocich uszek dziewczyny, a potem przygryzł przez co jęknęła, nie potrafiąc się powstrzymać,- będę niegrzeczny.
Kiedy wpił się w jej usta, jedynym, dzięki czemu nie uderzyła tyłkiem o ziemię, były jej nogi oplatające go w biodrach i jego krocze, co chwilę ocierające się o jej intymne miejsca. Za to dłonie Taehyunga, które miały ją przytrzymywać znalazły sobie ciekawsze zajęcie, czyli błądzenie po odkrytym ciele Patrice.
Nie minęło wiele czasu, a wszystkie ubrania leżały porozrzucane po całym pokoju. Koreańczyk trzymał Pat za pośladki i wpatrywał w jej oczy, jednak nie zamierzał nic zrobić.
-T-Tae- szepnęła nie mając nawet chęci na cokolwiek innego niż tylko prośba.
-Tak?- Zapytał palcem lekko zahaczając o jej wilgotne wejście, przez co po ciele Brytyjki przebiegł dreszcz.
-Wejdź już- mruknęła chowając twarz w zagłębieniu jego szyi.
-A magiczne słowo?- Zapytał, zupełnie jak wychowujący dziecko rodzic.
Odsunęła się od niego i spojrzała prosto w oczy. To tylko pokazywało, że nigdy, przenigdy nie należało irytować Patrice Herondale.
-Wejdź, kurwa, bo inaczej zrobię sobie dobrze ręką i nie pozwolę ci się zbliżyć do mnie na 10 metrów przez tydzień.
Nie czekała długo na reakcje. Kiedy wsunął się w nią nagle i niespodziewanie jęknęła, tak cicho jak umiała. Wpił się mocno w jej usta, zębami atakując jej dolną wargę. Niemal natychmiast zaczął się w niej mocno poruszać, nawet nie chcąc udawać, że podniecenie nie rozrywa go od środka.
Pat nie czekała długo na spełnienie. Wgryzając się w ramię Taehyunga, co miało stłumić jęk, zadrżała, a potem ciężko oddychając po prostu ułożyła na nim głowę.
Koreańczykowi starczyło już tylko kilka ruchów i po chwili sam doszedł, powtarzając jej imię raz po raz. Nie zdążył z niej wyjść, a osunął się bez siły na ziemię.
Blondynka pocałowała go szybko, a potem powoli wstała i poczochrała go po spoconych włosach. Idąc zebrać swoje ubrania, machnęła mu ogonem, który zdążył lekko cmoknąć, a potem ubrała się i wyszła, jak gdyby nigdy nic.
Tae szybko zerwał się z podłogi, pośpiesznie ubrał i poszedł za nią. Znalazł ją w kuchni, przygotowującą sobie herbatę. Szybko obrócił ją do siebie i namiętnie wpił się w jej usta. Zaskoczona oddała pocałunek, a potem spojrzała mu w oczy, kiedy go przerwał i oparł się czołem o jej czoło (wiem, powtórzenie, ale to brzmi całkiem ok). Wpatrywał się w niebieskie tęczówki, tak jakby go hipnotyzowały.
-Boże, jak ja cię cholernie kocham- szepnął, znów muskając jej usta, a potem z szerokim uśmiechem na ustach opuścił kuchnię zostawiając zaskoczoną Angielkę.
*****
Ukrywanie malinek nie było raczej łatwym zadaniem. Na pewno nie kiedy jesteś w związku z trójką chłopaków, którzy nic, tylko całowaliby cię po szyi.
Pat znała ten ból. Dlatego wiedziała, że prędzej czy później Mateusz odkryje ich sporą kolekcję zostawioną przez narwanych Koreańczyków.
-Czyli znów jestem ostatni?- Zapytał, zawisając nad przysypiającą Angielką i delikatnie dotykając bardziej lub już mniej widocznych śladów.
-Mateusz...- zdążyła tylko powiedzieć zanim wpił się w jej usta.
Nie był zazdrosny. Był urażony tym, że znów jest najniżej w hierarchii. Najmłodszy, najrzadziej wygrywający... Czasami zastanawiał się, kto w ogóle ocenia i decyduje nad zwycięzcą.
Przynajmniej w grach wideo wygrywał.
Patrice niemal natychmiast oddała pocałunek, wplatając palce w ścięte, ku jej niezadowoleniu, włosy Elevena. Za to palce Mateusza wsunęły się pod satynową koszulkę nocną, w którą ubrana była Angielka.
Usta chłopaka zsunęły się niżej, kreśląc drogę po żuchwie i szyi blondynki. Nagła zmiana taktyki spotkała się z pomrukiem dezaprobaty dziewczyny, ale kiedy Jedenastek delikatnie zaczął delikatnie przygryzać, obcałowywaną chwilę wcześniej, skórę, Pat znów zamruczała z przyjemności.
Kiedy uwaga Brytyjki była skupiona na pieszczocie w okolicach szyi oraz ramion, Mateusz szybko wsunął palce pod materiał majtek dziewczyny, a potem w jej rozgrzane i wilgotne wnętrze. Zapowietrzyła się wyginając w lekki łuk, a paznokciami zadrapała skórę na karku i ramionach chłopaka.
-Ciebie...- sapnęła i przygryzła wargę tłumiąc jęk, wywołany przez zginające się w jej wnętrzu palce.- Naprawdę porąbało...
W ramach odpowiedzi otrzymała kolejny, mocny pocałunek, na który zareagowała ponownym przeniesieniem palców we włosy Elevena, aby nie pozwolić mu na kolejne odsuniecie się, nawet na chwilę. Poczułaś jak uśmiech delikatnie wkrada się na zajęte teraz usta Mateusza.
Ten postanowił zaskoczyć ją po raz kolejny. Kiedy bez ostrzeżenia wszedł w nią, ta przygryzła jego wargę do krwi i szarpnęła za kosmyki zaplątane między palcami.
Nie chciała czekać i ruchem bioder, dała chłopakowi znać, że chce więcej. Złapał ja tak, aby im obojgu było wygodniej i zaczął się w niej poruszać. Z każdym pchnięciem szybciej i mocniej.
Przez zgrane ruchy bioder nie potrzebowali dużo czasu i doszli razem, cicho powtarzając bliżej nieokreślone słowa. Potem po prostu ułożyli się obok siebie i nie przejmując się kilkoma kropami nasienia, które pobrudziły pościel, zasnęli szybko i głęboko
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro