Nie mogę ci ufać.
Stanąłem przed lustrem. Moje odbicie patrzyło się na mnie przygnębionym wzrokiem. Zarzuciłem lnianą koszulę na ramiona i zacząłem zapinać guziki. Materiał zwisał na mnie niczym worek. A jeszcze niedawno to był mój rozmiar. Nie widziałem, że aż tak zmalałem.
Ciężkie kroki rozległy się w korytarzu. Zamarłem. Drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem.
-Polsha...
Słyszałem w tym głosie delikatny uśmiech. Nie musiałem nawet się odwracać by wiedzieć, kto przyszedł.
-Iwan.- mój głos zabrzmiał chłodno, choć wcale tego nie planowałem.
Rosja jednak nie zraził się tym. Podszedł do mnie i objął od tyłu ramionami.
-Feliks...-mruknął, wtulając się w moją szyję. Pozwoliłem mu na to.- Feliks...- zapiął ostatni guzik mojej koszuli.
Wyglądało to dość dziwnie, gdyż Iwan był ode mnie o wiele wyższy. Nawet wcześniej, kiedy byłem jeszcze silny, przerastał mnie prawie o głowę.
Spojrzałem w lustro.
Byłem blady. Bardzo. Moje zwykle złote włosy były teraz matowe, oczy straciły swój blask. Miałem nadzieję, że okres spędzony z Francją i Włochami pomoże mi odzyskać choć trochę dawnego mnie. Niestety tak się nie stało.
-Feliks... Jesteś smutny... Wszystko dobrze?
Westchnąłem na dźwięk głosu Iwana. Był taki dziecięcy, taki... pusty, a jednocześnie słyszałem w nim smutną troskę o mnie.
-Tak.
Nic nie było dobrze.
-Jesteś prawie wolnym państwem - zaczął z tym swoim lekko przerażającym głosem, uśmiechając się przy tym.- Królestwo Polskie! Masz własny rząd, sejm, wojsko. Również twój namiestnik jest Polakiem. Mamy dobrą unię więc nie musisz się...
Odwróciłem się gwałtownie, wyrywając przy tym z jego uścisku. Popatrzył na mnie zdziwiony. Uśmiech zniknął z jego twarzy.
-Na jak długo?
Rosja milczał, wybijając we mnie to swoje puste spojrzenie.
- Jak długo?- powtórzyłem, wychylając się lekko do przodu.-Naprawdę myślisz że uwierzę twojemu carowi?
Martwa cisza zaległa w pomieszczeniu.
-Nie ufasz mi.-bardziej stwierdził niż zapytał.
-Och, ciekawe dlaczego.-skrzyżowałem ręce na piersi. Nawet nie siliłem się na miły ton.
-Powiedziałem Ci przecież, że mojemu carowi można zaufać!- warknął.
Nie wielu ludzi odważyło by się go tak zdenerwować. Nawet państwa tego unikały. Ale ja się go nie bałem.
-Tak jak Katarzynie?
Zamarł, by po chwili zacząć się trząść. Zacisnął powieki, jednak nie udało mu się ukryć spływających łez.
Płakał. Niezniszczalny Rosja, postrach wszystkich personifikacji płakał.
-Ja... Ja tylko chciałem...-mówił zduszonym głosem, krztusząc się przy tym słonymi kroplami- A... a ona powiedziała że... że... Że wtedy w końcu będziemy razem!
Już nawet nie próbował ukryć swoich łez. Patrzyłem na szlochającego Iwana. Nienawidziłem go. Jednak coś ze środka mnie nie pozwalało mi oglądać Rosji w takim stanie.
Zbliżyłem się do niego i przyciagnałem do siebie. Wplotłem dłoń w jego włosy i zacząłem głaskać go delikatnie po głowie. Zacisnął palce na materiale mojej koszuli.
-Dlaczego nie chcesz zostać tu ze mną? Przecież było by nam dobrze razem...
Nie odpowiedziałem. Jeszcze ten jeden raz odważyłem się mu uwierzyć. I to był błąd. Wiedziałem, że to później źle się skończy, jednak to zrobiłem.
Nie powinienem mu ufać. Nigdy.
Za mało jest RusPola na wattpadzie... A ja uwielbiam RusPola. Serio. I tak, wiem, powinnam pisać "Nie Tą", ale napisałam to. Żeby nie było, cały czas nad nią pracuję. No. Mam ochotę na pierogi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro