Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nie mogę ci ufać.

Stanąłem przed lustrem. Moje odbicie patrzyło się na mnie przygnębionym wzrokiem. Zarzuciłem lnianą koszulę na ramiona i zacząłem zapinać guziki. Materiał zwisał na mnie niczym worek. A jeszcze niedawno to był mój rozmiar. Nie widziałem, że aż tak zmalałem.
Ciężkie kroki rozległy się w korytarzu. Zamarłem. Drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem.
-Polsha...
Słyszałem w tym głosie delikatny uśmiech. Nie musiałem nawet się odwracać by wiedzieć, kto przyszedł.
-Iwan.- mój głos zabrzmiał chłodno, choć wcale tego nie planowałem.
Rosja jednak nie zraził się tym. Podszedł do mnie i objął od tyłu ramionami.
-Feliks...-mruknął, wtulając się w moją szyję. Pozwoliłem mu na to.- Feliks...- zapiął ostatni guzik mojej koszuli.
Wyglądało to dość dziwnie, gdyż Iwan był ode mnie o wiele wyższy. Nawet wcześniej, kiedy byłem jeszcze silny, przerastał mnie prawie o głowę.
Spojrzałem w lustro.
Byłem blady. Bardzo. Moje zwykle złote włosy były teraz matowe, oczy straciły swój blask. Miałem nadzieję, że okres spędzony z Francją i Włochami pomoże mi odzyskać choć trochę dawnego mnie. Niestety tak się nie stało.
-Feliks... Jesteś smutny... Wszystko dobrze?
Westchnąłem na dźwięk głosu Iwana. Był taki dziecięcy, taki... pusty, a jednocześnie słyszałem w nim smutną troskę o mnie.
-Tak.
Nic nie było dobrze.
-Jesteś prawie wolnym państwem - zaczął z tym swoim lekko przerażającym głosem, uśmiechając się przy tym.- Królestwo Polskie! Masz własny rząd, sejm, wojsko. Również twój namiestnik jest Polakiem. Mamy dobrą unię więc nie musisz się...
Odwróciłem się gwałtownie, wyrywając przy tym z jego uścisku. Popatrzył na mnie zdziwiony. Uśmiech zniknął z jego twarzy.
-Na jak długo?
Rosja milczał, wybijając we mnie to swoje puste spojrzenie.
- Jak długo?- powtórzyłem, wychylając się lekko do przodu.-Naprawdę myślisz że uwierzę twojemu carowi?
Martwa cisza zaległa w pomieszczeniu.
-Nie ufasz mi.-bardziej stwierdził niż zapytał.
-Och, ciekawe dlaczego.-skrzyżowałem ręce na piersi. Nawet nie siliłem się na miły ton.
-Powiedziałem Ci przecież, że mojemu carowi można zaufać!- warknął.
Nie wielu ludzi odważyło by się go tak zdenerwować. Nawet państwa tego unikały. Ale ja się go nie bałem.
-Tak jak Katarzynie?
Zamarł, by po chwili zacząć się trząść. Zacisnął powieki, jednak nie udało mu się ukryć spływających łez.
Płakał. Niezniszczalny Rosja, postrach wszystkich personifikacji płakał.
-Ja... Ja tylko chciałem...-mówił zduszonym głosem, krztusząc się przy tym słonymi kroplami- A... a ona powiedziała że... że... Że wtedy w końcu będziemy razem!
Już nawet nie próbował ukryć swoich łez. Patrzyłem na szlochającego Iwana. Nienawidziłem go. Jednak coś ze środka mnie nie pozwalało mi oglądać Rosji w takim stanie.
Zbliżyłem się do niego i przyciagnałem do siebie. Wplotłem dłoń w jego włosy i zacząłem głaskać go delikatnie po głowie. Zacisnął palce na materiale mojej koszuli.
-Dlaczego nie chcesz zostać tu ze mną? Przecież było by nam dobrze razem...
Nie odpowiedziałem. Jeszcze ten jeden raz odważyłem się mu uwierzyć. I to był błąd. Wiedziałem, że to później źle się skończy, jednak to zrobiłem.
Nie powinienem mu ufać. Nigdy.

Za mało jest RusPola na wattpadzie... A ja uwielbiam RusPola. Serio. I tak, wiem, powinnam pisać "Nie Tą", ale napisałam to. Żeby nie było, cały czas nad nią pracuję. No. Mam ochotę na pierogi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro