Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Drzwi się otworzyły, a w nich stanął wysoki szatyn.

- O cholercia - usłyszałam za sobą westchnięcie Amy.

Odwróciłam się do niej, cały czas stała przy samochodzie wgapiając się w chłopaka.

- Weź się w garść - nakazałam jej bezgłośnie.

- Mm.. No tak, ja muszę lecieć mam bardzo dużo miejsc do odwiedzenia i w ogóle. Tak, um.. Do zobaczenia! - krzyknęła i niezdarnie weszła do samochodu i odjechała.

Spojrzałam znów na chłopaka, który zapewne był synem Jasona i stwierdziłam, że Amy miała zupełną rację. O cholercia. Miał karmelową skórę, brązowe oczy, wysokie kości Policzkowe i mocno zarysowana szczękę. Był zdecydowanie w moim typie. Był również zdecydowanie nieosiągalny dla mnie.

- Witaj, Brian. Jason już wrócił? - zapytała mama przerywając niezręczna ciszę wywołaną przez nagły napad chcicy Amy.

- Wziął urlop, biega od rana po całym domu i sprząta. Teraz gdzieś wybiegł kupić jakieś rzeczy, mam nadzieję, że wiesz w co się pakujesz, Tessa. - mruknął przewracając oczami.

Wysunęłam się na przód i wyciągnęłam do niego rękę.

- Cześć, nie mieliśmy się nigdy okazji poznać. Jestem Sky.

Popatrzył na moją rękę, potem na moją twarz i westchnął.

- Tak, wszystko jedno - odpowiedział i poszedł w głąb domu.

- Dupek - mruknęłam.

- Daj mu czas, to nowa sytuacja - wyszeptała mama starając się mnie uspokoić. Nie musiała, nie prosiłam się żeby tu mieszkać, obydwoje z tym palantem nie mamy w tej sytuacji nic do gadania, nie obchodziły mnie jego fochy.

- Tessa, wybacz. Nie dam rady wam pomóc z wnoszeniem pudeł, mam sprawy na górze. Jason wam na pewno pomoże, nie może się dzisiaj uspokoić, dobrze mu zrobi wysiłek. - powiedział przepraszającym tonem - Jak się nie uspokoi to mu przywalę - syknął przechodząc obok mnie. Prawie się uśmiechnęłam, prawie bo przypomniałam sobie, że go nie lubię.

- Jasne nie ma sprawy, nie przejmuj się - powiedziała z uśmiechem obserwowała go jeszcze potem jak wchodził na piętro.

- Boże mamo, lecisz na jego syna? Świetnie się zapowiada - mruknęłam.

Popatrzyła na mnie surowo.

- To sympatyczny chłopak, po prostu musi się przyzwyczaić do nowej sytuacji.

- Tak, wszystko jedno - zacytowałam go i poszłam po swoje pudła.

Dwadzieścia minut później stałam przed szafą w swoim nowym pokoju i wkładałam do niej rzeczy. Pokój był dużo większy od mojego starego z czego bardzo się ucieszyłam. Jason nawet pomalował go na ciemny fiolet. Coraz bardziej lubię tego faceta. Gdy skończyłam już rozpakowywać część pudeł, wzięłam kosmetyki z zamiarem ułożenia ich w łazience jednak w połowie drogi drzwi Briana uchyliły się i wyszła z nich brunetka ubrana jedynie w czarna bieliznę. Kiedy zobaczyła mnie pisnęła, zasłoniła się po czym schowała za drzwiami tak, że widać było jedynie jej głowę.

- Wybacz, kochana. Kotek mówił, że w domu nikogo nie ma.

Kolejna z "kotkiem".
Drzwi otworzyły się gwałtownie, z nich wyszedł Brian, szybko podał dziewczynie szlafrok, popatrzył na mnie surowo.

- Nie ma nikogo ważnego - mruknął i pociągnął dziewczynę z powrotem do pokoju.

Dupek, bardzo dziwny dupek.
Kiedy już poukładałam swoje łazienkowe rzeczy - bardzo kusiło mnie by napluć na szczoteczkę Pana Naburmuszonego, usłyszałam dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi, a sekundę później pisk mamy. Jason. Zeszłam na dół i zobaczyłam jego i mamę przytulonych do siebie.

- Cześć Jason! - zawołałam.

Kiedy się odwrócił i uśmiechnął zrozumiałam po kim Brian odziedziczył urodę.

- Hej Sky, jak ci się podoba nowy dom? - na jego twarzy faktycznie widać było wielką ekscytacje. Był cały rozpromieniony i cały czas zerkał z uśmiechem na mamę.

- Jest świetny.

- Poznałaś już Briana? Gdzie on w ogóle jest? - zaczął się rozglądać

- Tak, poznałam. Siedzi na górze, ma hm... gościa.

Nie powiedziałam jakiego rodzaju to gość.

- Dobra. Nie masz nic przeciwko temu bym zabrał twoja mamę na randkę i zostawił cię z tym dupkiem?

Z trudem powstrzymałam moją szczękę przed opadnięciem na podłogę, nie spodziewałam się, że Jason podziela moje zdanie o swoim własnym synu.

- Jason! - krzyknęła mama uderzając go w pierś.

- No co, myślę, że już wam pokazał jak bardzo niezadowolony jest z tej sytuacji.

Uśmiechnęłam się i starałam się nie zaśmiać.

- Jasne że nie, bawcie się dobrze.

Po godzinie już wyszli z domu rozchichotani jak nastolatki. Siedziałam w kuchni i piłam herbatę kiedy zadzwoniła Amy, jako, że byłam prawie  sama, włączyłam ja na głośnik.

- No i jak tam, mała? Jaki jest twój Przystojnyjakcholera brat?

- Po pierwsze to żaden mój brat, nie ma żadnego pokrewieństwa krwi, a nasi rodzice nawet nie są małżeństwem. A po drugie to kompletny palant, całym sobą pokazuje jak mu się nie podoba, że w ogóle tu jestem, nie podał mi nawet ręki.

-Przynajmniej możesz sobie popatrzeć - westchnęła.

- Nie mam ochoty nawet na niego patrzeć. Mówię Ci już teraz, że jestem prawie pewna, że okaże się jakimś psychopatą.

Amy zaśmiała się głośno i westchnęła.

- Sky, chyba oglądałaś za dużo filmów.

- Gdybyś widziała jak na mnie patrzy i jak się do mnie odzywa stwierdziłabyś dokładnie to sam...

- Słuchaj, muszę kończyć, Patrick coś ode mnie chce. Odezwę się jutro pa!

- Świetnie - wyszeptałam.

Minutę później dostałam smsa od mamy że nie wracają do domu. Jeszcze lepiej, pierwsza noc z psychopata. Usiadłam sobie w salonie w fotelu z herbatą i wyciągnęłam książkę. Po dziesięciu mi minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Podeszłam, otworzyłam i prawie zostałam powalona na ziemię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #powrót