Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Sasuke głośno przełknął ślinę. Wiedział co ma zrobić jednak... teraz chodziło o kogoś dla niego ważnego, a w takiej sytuacji był po raz pierwszy. Przygotował już potrzebne rzeczy, musi się spieszyć, czasu do wyznaczonej operacji jest coraz mniej a bez tej czynność wogóle nie będzie możliwa.

-Słuchaj, Naruto - zaczął niepewnie. Dziwnie się czuł w nowej roli. Zawsze do tej pory opanowany, chłodny a teraz... - muszę cię ogolić... tam - popatrzył sugestywnie na jego krocze. 

Reakcja chłopaka była błyskawiczna. Skulił się zasłaniając rękoma przyrodzenie i energicznie kręcąc głową. 

-Ja wiem, że to krępujące ale konieczne do zabiegu. - przeczesał palcami swoje włosy - Jak chcesz mogę zawołać ... - silny uścisk na nadgarstku zatrzymał go w pół słowa. 

-Nie... - Wielkie błękitne oczy patrzyły na niego błagalnie. Cofnął rękę, przyłożył ją sobie do ust a wzrok wbił w okno. Policzki przybrały odcień purpury, kiedy pomyślał co zaraz się stanie. Jego "Anioł Śmierci" jak w myślach nazywał Sasuke, miał właśnie zobaczyć jego najbardziej intymne miejsca. A co jeśli jego ciało zareaguje? Co jeśli to zniechęci lub co gorsza obrzydzi tego cudownego mężczyznę? Co jeśli więcej go nie zobaczy? 

Naruto nie wiedział jak opisać to co kłębiło się w jego wnętrzu. Kiedy zobaczył go po raz pierwszy, tej feralnej nocy, z początku wziął go za Śmierć we własnej osobie, choć zawsze myślał, że jest ona odrażająca i brzydka. Kiedy jednak dotknął jego policzka i poczuł ciepło bijące od jego ciała, zmienił zdanie nazywając go Aniołem. Tak bardzo potrzebował w tym momencie poczuć ciepło drugiej istoty. Przywarł do niego wsłuchując się w rytm serca. Delikatna dłoń, przesuwająca się po plecach i głowie, tak przyjemnie koiła jego nerwy. Czuł taki błogi spokój, bezpieczeństwo, opiekę. Rano, kiedy obudził się w pustym szpitalnym łóżku, myślał że to był tylko sen. Jednak, ku wielkiej radości okazał się jawą. A teraz... To było dla niego stanowczo za dużo. 

-Spokojnie - niski głos wyrwał go z rozmyślań. Sasuke sam nie do końca wiedział czy to słowo było bardziej skierowane do przerażonego Naruto czy do niego samego. 

Ręce mu delikatnie drżały, kiedy zdejmował mu spodenki wraz z bokserkami. Chłopak zacisnął palce na prześcieradle a rumianą twarz obrócił w stronę okna. Sasuke założył rękawiczki, nie był gotowy dotykać bezpośrednio jego skóry. Nie tak wyobrażał sobie... No właśnie co? Oj, lepiej nie wnikać jakie lubieżne myśli zaprzątały głowę Uchihy widzącego go w takiej pozycji, i nie miały one nic wspólnego z rutynowym przygotowaniem do zabiegu embolizacji tętniaka.

Sasuke delikatnie nałożył piankę i już miał zaczynać, kiedy drzwi otworzyły się z hukiem a w progu stanęła wściekła Sakura. Już chciała zacząć  krzyczeć lecz mowę jej odjęło. Z mordem w zielonych oczach wpatrywała się raz w jednego raz w drugiego. Dwuznaczna sytuacja, w jakiej ich zastała nie pozwalała jej na logiczne myślenie.

-ZABIJĘ - wrzasnęła jedynie zatrzaskując drzwi.

Pozostawieni mężczyźni chwilę patrzyli na siebie po czym parsknęli śmiechem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro