Śledź w sieci
W tym roku walka o prawa do badania jaskini nie zakończyła się pomyślnie dla ekipy z miasta.
Mamy to, dobrze.- powiedział do telefonu mężczyzna w garniturze, obok krzątających się pracowników w ubraniach roboczych i kostiumach do nurkowania.- Kończymy na dzisiaj. Wszyscy są bezpieczni? Wszyscy wyszli z wody?
Szefie, Janusz nie wrócił. A w sadzawce jest krew.- facet usłyszał przeszywający krzyk, wszyscy obrócili się w stronę krwawiącego pracownika, bez ręki.
Jest ich za dużo! Uciekajcie!- zanim całkiem wyłonił się z jaskini padł martwy na podłoże, pazurzasta ręka z błonami wbiła się w klatkę piersiową, wciągając ofiarę do jaskini.
Niestety to nie był koniec, jak mogło się wydawać, po zmroku jakieś dzieci wyszły z groty, z świecącymi ślepiami... Szum fal zwrócił ich uwagę, i pobiegły do morza. Po paru minutach wróciły większe.
Następny dzień...
Apartament Elizy.
Wydarzenia z poprzedniej nocy przyniosły więcej zmartwień niż przypuszczano. Od dzisiaj, dostęp na plażę jest zamknięty, każdy kto wejdzie bez zezwolenia zostanie zaaresztowany dla własnego bezpieczeństwa.- prezenterka została zabrana przez ochronę- Przepraszamy za niezapowiedziane problemy. Puśćcie reklamy.
Eliza spojrzała przez okno, spodziewając się pary świecących oczu. Tym razem mogła odetchnąć z ulgą, bo ich nie było- Dzisiaj nie masz siły, by obserwować, co?- Niestety, w świetle świecącym w okno zobaczyła stworzenie, jednak nie bała się. Poczuła jedynie jak traci przytomność.
Obudziła się w grocie, ale nie tej obserwowanej i badanej. Przed sobą zobaczyła ciekawskie mewy, odganiane przez młodą dziewczynę- Głupie mewy, przynieście mi ryby. Budzi się.
Kobieta z pojedyńczymi łuskami na ramionach popchnęła dziewczynkę na bok- Odsuń się, ja się nią zajmę.- zawarczała na mewy, które nie dawały za wygraną.
Eliza straciła przytomność, znowu...
..................
ta da
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro