Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.

Wraz z Megan w końcu odnajdujemy salę, w której będziemy miały lekcje. Z tego co mi wiadomo, to będzie teraz chemia.. Wspominałam już jak jej nienawidzę? Nie? Tak się składa, że bardzo.

-Słuchaj -zaczyna Meg- ja zazwyczaj na lekcjach siedziałam z Elizą, wiec nie obrazisz się jeśli tym razem też tak będzie?

-No oki.. ale z kim usiądę ja?

-No wiesz, Noel zawsze siedzi sam- zaczyna głupio chichotać.

-Jasne- posyłam jej mordercze spojrzenie i wraz z dzwonkiem wchodzę do klasy.

Dostrzegam wolną ławkę na końcu sali i bez wahania zajmuje ją. Byłabym taka szczęśliwa, gdybym mogła siedzieć sama. Bez żadnych chłopców. No ewentualnie z jakąś mądrą dziewczyną, która stałaby się moją bff i doprowadziłaby mnie do bycia geniuszem. Kiedy wydaje mi się, że już więcej osób do klasy nie wejdzie i wszyscy zajęli miejsca, zostawiając mnie w spokoju, do klasy wbija Noel z tym takim "wejściem smoka", że niby taki bad boy. Jak na złość oczywiście siada obok mnie. Mam wrażenie, że przez całą lekcję się na mnie gapi.

-Co?- pytam w końcu.

-Nic, nic- odpowiada, głupio uśmiechając się.

- Jeśli mam coś na twarzy to po prostu to powiedz.

-Dziwi mnie to, że nic na niej nie masz. Wiesz, że jest takie coś jak makijaż?

-Serio? Nie miałam pojęcia. Na szczęście ty mój wybawicielu, oświeciłeś mnie w tej kwestii.

-Nie ma za co- odpowiada dość miło.

Czy on nie wyczuł w tym wszytkim sarkazmu? Chyba, że sprawia pozory. Z resztą nieważne. Liczę na to, że w miarę szybko uda mi się o nim zapomnieć. Tak jak juz sobie wcześniej powiedziałam: żadnych chłopców, a już napewno nie podczas szkoły.

-Och.. jak się cieszę, że mam już ten dzień z głowy- mówię do Meg po zakończonych lekcjach.- ponoć te pierwsze są najgorsze.

-Zobaczysz, spodoba ci się tu i to bardzo. Nauczyciele zbyt wiele nie wymagają, jak już z resztą pewnie sama zauważyłaś i jest dużo fajnych ludzi..

W pewnym momencie przestaje słuchać Megan i zaczynam się jej przyglądać. W sumie nie bardzo się zmieniła od momentu, w którym widziałyśmy się po raz ostatni. W dalszym ciągu jest ode mnie wyższa. Jej ciemna karnacja jest tak samo ciemna. Oczy chyba trochę bardziej brązowe a włosy wciąż wyprostowane.

-.. no to jesteśmy już pod twoim domem.- nawet nie zwróciłam uwagi, że tak szybko tutaj dotarłyśmy.- do zobaczenia jutro w szkole- mówi, przytulając mnie na odchodne.

Mój dom wygląda tak samo jak wszystkie inne w okolicy. Beżowy z ciemnym dachem i idealnie zadbanym ogródkiem z przodu. W miarę mi się podoba. Gdy podchodzę do drzwi wejściowych, zaczynam szukać kluczy w moim plecaku. Jestem pewna, że dzisiaj rano je spakowałam. Przecież bym o nich nie zapomniała. A jednak.. bosz, ale ze mnie 'gupi gupek'. Pozostaje mi czekać na mamę, która wróci.. no napewno nie w przeciągu najbliższych trzech godzin. Zrezygnowana siadam pod drzwiami i staram się włączyć tryb "wyluzuj, wszystko będzie dobrze".

Zaraz, zaraz.. czy to ten cały Noel? A co on tutaj robi? To są chyba jakieś żarty.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro