Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Widocznie kłamał"

O co mu do cholery chodzi? Co powiedział mu James? W ogóle co on miał z tym wspólnego? Przecież poza tym, że chodziliśmy do tej samej szkoły, oni się praktycznie nie znali. A może jednak? Cholera. Co takiego Barnes mógł powiedzieć Tony'emu, że ten tak bardzo się wściekł? Muszę do niego zadzwonić. Ale dopiero rano, gdy będzie widno. 

Jednak przez resztę nocy nie mogłem spać. Nie tyle z bezsenności, co przez słowa Tony'ego "Barnes mi wszystko powiedział". Ale co? Co on mógł mu powiedzieć? Takie myśli zaprzątały mi głowę przez resztę nocy. Na śniadaniu, które przyrządziła Wanda, nie mogłem się skupić. Rozmawiali o czymś chyba bardzo ważnym.

-Steve, coś się stało?- Thor położył mi rękę na ramieniu i lekko mną potrząsnął. Najpierw mruknąłem pod nosem a potem obróciłem w jego kierunku głowę.

-Nie, nic. Tylko w nocy nie mogłem zmrużyć oka nawet na sekundę.- ziewnąłem a potem wstałem od stołu.- Lepiej pójdę.

-Wyśpij się. Jesteś liderem- zaśmiałem się pod nosem na ostatnie słowa Pietra. Przy stole nie było tylko Tony'ego, który na pewno pracował w warsztacie, i Bruce'a, który unika częstych, wspólnych spotkań, jak tylko może.

Zgodnie z ich poleceniem poszedłem do łóżka. Głupie by było gdybym w takim stanie pojechał do Jamesa. Usnął bym w pierwszym lepszym miejscu i jeszcze spowodował wypadek.

Nie zasnąłem od razu, gdyż ciągle męczyły mnie nieprzyjemne myśli. Sen przyszedł półgodziny później, gdy już całkowicie wyczerpałem zapas energii.

~~~
Skończony dupek! Idiota! Kretyn! Naprawdę myślał, że wybaczę mu to wszystko? Od jakiegoś czasu relacje między nami się polepszyły, nie skaczemy sobie do gardeł i nie robimy głupich żartów. Jednak nie potrafię teraz na niego spojrzeć. W ostatnim czasie, tak naprawdę zapomniałem, co zrobił mi Steven, ale potem przypomniałem i czar prysł.

Gdy Natasha zawołała mnie na śniadanie, udawałem głuchego. Wolałem popracować nad zbroją. Była nie do pokonania ale kto zabroni mi ją ulepszyć. To była moja własność. 

-Jarvis, jak to wygląda?- spytałem sztuczną inteligencję montując ostatnie części do lasera. Nigdy nie wiadomo gdy taki sprzęt się przyda.

-Myślę, że przesadza pan z ilością broni, sir.- prychnąłem i usiadłem na biurku. Przez chwilę wpatrywałem się w zdjęcie moje i Steve'a. A potem schowałem je do brudnej szafki i otworzyłem puszkę pepsi bo starałem się ograniczyć swój dostęp do alkoholu.

-Zapamiętaj to Jarvis. Broni nigdy nie jest za dużo.

Chyba, że wpadasz w łapska terrorystów, którzy mają broni twojego ojca od zajebania i chcą byś zbudował więcej. Taki miałem kiedyś sen. Właśnie wtedy, po przebudzeniu, wpadłem na pomysł skonstruowania zbroi Iron-mana. Miałem kilka wpadek, i to bolesnych ale mimo to nie poddałem się. Wtedy żałowałem tylko tego, że nie miałem przy sobie Steve'a, któremu mogłem to pokazać.

Ale on wybrał inaczej. Trudno.

Dwa dni weekendu minęły a my pozostaliśmy bez planu. Kontrola ze strony TARCZY była mniejsza niż na początku podejrzewałem. Fury interesował się tylko projektem "Myśl". W sumie ciekawy projekt. Ale trochę słaby z zabezpieczeń. Całe dwa dni spędziłem w pracowni. Steve z tego co mówił mi Jarvis chciał kilka razy do mnie przyjść.

-Tony?- usłyszałem głos Rhodley'a. Spojrzałem na niego spod paczki chipsów paprykowych.- Co się z tobą dzieję?

-Nic.
~~~

Tydzień chodziliśmy do szkoły, treningi, ćwiczenia i znowu weekend. Z tego co mówił Tony, jeszcze nie udało mu się zhakować systemu Hydry. Na szczęście TARCZA na razie niczego nie podejrzewa.

-Natasha, uspokój się! Złamiesz mi rękę!- usłyszałam krzyk leżącego pode mną Clinta. Zdjęłam kolano z jego pleców i poluzowałam uchwyt na jego ramieniu.

-Wybacz. Zamyśliłam się.

-Skoro tak walczysz zamyślona to jak walczysz w pełni skupiona?- zadał pytanie retoryczne. Znał na nie odpowiedź. Często walczyliśmy i to ja najczęściej wygrywałam. My nie walczyliśmy na poważnie, tak jak Steve i Tony.

-O czym myślałaś?- usiadłam na macie, a chłopak obok mnie. Zawsze czułam się przy nim komfortowo. Mogłam mu powierzyć wszystkie tajemnice i obawy. Nigdy mnie nie wyśmiewał i pomimo licznych sporów, zawsze trzymał moją stronę.

-A o czym mogłam?- spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.

-Nadal się zastanawiasz o co im chodzi?

-Jasne, że tak. To nie daje mi spokoju. W dodatku związek z tym ma Barnes.

-Skąd wiesz?- wstałam i przeszłam kawałek. To była zwykła, przyziemna kłótnia dwóch byłych przyjaciół a ja zachowywałam się jakby zależało od tego życie całego wszechświata.

-Tydzień temu podsłuchałam ich rozmowę. Kiedyś zamontowałam podsłuch na piętrze Steve'a i usłyszałam jak Tony oskarża Jamesa.

-Mówił, że nic nie wie. 

-Widocznie kłamał.

-Jaki miałby w tym cel?

-Clint, ty chodzisz z nimi do szkoły dłużej niż ja. Znasz ich dłużej. Ty powinieneś wiedzieć.

-Ale nie pamiętam by coś się wydarzyło. Tony i Steve znają się od zawsze, Steve poznał Jamesa pięć lat temu, a trzy lata później pokłócił się z Tonym.- zebrał całe fakty w jednej mapie myśli i zaczął dziwnie krążyć w kółko z rozłożonymi rękami.

-A może Tony poczuł zazdrość, że Steve więcej czasu spędza z Barnesem?

-Wątpię.

~$$$~

No i widzicie. Gdybym była miła to następny rozdział byłby pełen Stony'ego 😈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro