"Przechodząc do sedna"
-Chwila, dla jasności, co?- Rhodey patrzył na nas jak na idiotów. Piętnaście minut temu przyszedłem do niego z Natashą i wytłumaczyliśmy mu całą naszą sprawę.
-Chcemy by Steve i Tony znów się zaprzyjaźnili.
-Wiecie, że to nie wyjdzie?- wziął do ręki kubek z kawą i wypił łyk.
-Ale o co im w ogóle poszło?- oparłem się łokciami na kolanach.
-Z tego co wiem, Howard często porównywał Tonego do Steve'a i raz nawet powiedział, że wolałby Rogersa za syna. Tony się wściekł, pokłócił ze Stevem i kazał mu spieprzać jak jego ojciec. Wiecie, że Steve tego nie lubi.
-Tak ale to wszystko? Poszło tylko o to?
-Nie do końca. Jest jeszcze jakiś powód ale Tony nie chciał mi nic powiedzieć. Chociaż z tego co powiedziała mi jego mama, poszło o Jamesa.
-Bucky'ego?- zdziwiłem się. Nie spodziewałem się osoby trzeciej w ich sporze. O co może w ogóle chodzić?
-Tak, po za mną i nim, znacie jakiegoś innego Jamesa?
-Nie.
-Trudno, dzięki za informacje.- Natasha podniosła się i uścisnęła jego rękę. Poszedłem w jej ślady i po chwili staliśmy na podjeździe koło domu.
-I co o tym myślisz?- spytałem ją, gdy kroczyliśmy na przystanek autobusowy.
-Chcieliśmy czy nie, musimy iść do Barnesa.
~~~
-Nie, nie, nie. Najpierw dolej olej, żeby czekolada się nie przypaliła. Teraz pokrusz.- instruowanie Starka w sprawach kulinarnych było ciężkim zadaniem. Dziwne, że nagle zapomnieliśmy o sporach i zaczeliśmy wspólnie piec ciastka.
-Nie łatwiej ciastka kupić?- spytał nabierając na palec trochę bitej śmietany.
-Może i tak ale znasz Natashę. Ona wyczuje, że są kupne.- zaśmiałem się o położyłem garnek z czekoladą na płycie indukcyjnej. Dziwne urządzenie. Niby wszystko jasne ale jak nie naciśniesz przycisku w odpowiednim miejscu to sobie palec sparzysz.
-A potem zrobi awanturę na całą wieżę.- zaśmiał się a ja razem z nim.- Co dalej?
-Za chwile ciastka będą gotowe. Trzeba je będzie tylko udekorować.- wskazałem na trzy paczki różnych posypek, miskę pełną owoców, bitą śmietanę, lukier i miód.
-Myślisz, że nam starczy? Mamy jeszcze dwie blachy ciastek do zrobienia.
-Damy radę.- następną godzinę spędziliśmy na ozdabianiu ciastek słodyczami. Jedno z nich zrobiłem na wzór swojej nowej tarczy. Wyszło nawet dobrze a Tony ozdobił je truskawką, przez co nie było widać białej gwiazdy na środku. Oczywiście usprawiedliwił się tym, że teraz nie wyglądała tak patriotycznie. Czas w kuchni spędziliśmy w miłej atmosferze, dopóki nie weszli Wanda i Pietro. Potem to się jakoś zniszczyło i ta bańka nienawiści powróciła. Kolacja, chwila ciszy, powrót reszty i o miło spędzonym wieczorze w kuchni nie został najmniejszy ślad.
Następny dzień już od szóstej rano był wyczerpujący. Jakby nie mogli nam odpuścić do poniedziałku. Pierwsza była lekcja organizacyjna, czyli podstawy. Wyjaśnienie zasad bhp, przedstawienie nowej placówki szkolnej, która, dla bezpieczeństwa, mieściła się w podziemiach triskelionu.
Najpierw były najzwyklejsze badania, takie jak u zwykłego lekarza. Tylko tutaj wyniki badań były pod postacią listy ćwiczeń indywidualnych, które musieliśmy wykonywać na symulatorach, by poprawić kondycje.
Jedynie Bruce brał udział w zupełnie innych badaniach. Hulk jest wystarczająco silny a w dodatku niezniszczalny. Miał brać udział tylko w niektórych z lekcji.
-Rogers, skoncentruj się!- krzyknął Fury, gdy kolejny raz spudłowałem. Tak naprawdę nie było żadnego celu ani żadnej broni. Tylko symulacja 3D. Każda z nich była dostosowana do każdego z nas.
Dla kogoś z zewnątrz musieliśmy wyglądać śmiesznie. Jednak mnie to nie śmieszyło. Nie mogłem się skupić i nie wiedziałem co mnie tak rozpraszało. Na szczęście czas szybko zleciał i sam nie zauważyłem kiedy wybiła szesnasta, czyli godzina końca wszelkoch zajęć.
W ten sposób zleciały trzy tygodnie. Dzień w dzień morderczy trening i mało czasu wolnego. Z tego co kiedyś mówił Fury, jakaś rada chce żebyśmy jak najszybciej zaczeli swoją pierwszą misję.
Bucky nie był zadowolony z tego, że musiałem wyjechać do Waszyngtonu. Trzy tygodnie temu Natasha i Clint dopytywali go o moją przyjaźń ze Starkiem.
~~~
Droga do Waszyngtonu dłużyła mi się w nieskończoność. Z tego co powiedział Fury będziemy mieszkać w triskelionie. Szczerze, zawsze myślałem, że jest tylko jeden taki budynek w Nowym Yorku a tu, taka niespodzianka. Jeszcze dzisiaj zostanie nam przedstawiona misja. Ciekawe, że czekał na to aż trzy tygodnie.
Gdy wylądowaliśmy na dachu bazy głównej, mogłem w spokoju rozprostować kości. Coulson nie pozwalał nam wstawać podczas lotu i mimo, że bardzo chciałem rzucić jakąś ripostą, coś mnie blokowało. Chyba spojrzenie Rogersa, które kazało mi siedzieć w ciszy. Nasze relacje wcale się nie polepszyły ale zmieniły. Nie unikaliśmy się nawzajem a czasem nawet ze sobą wymieniliśmy kilka słów.
Po wejściu do bazy, udaliśmy się do sali konferencyjnej. Fury już na nas czekał. ...ale groźnie zabrzmiała ta myśl. Chwilę gadaliśmy o jakichś pierdołach aż nie powiedział słów, które włączyły mój mózg.
-Przechodząc do sedna. Wasz drużyna została stworzona bo zauważyliśmy w was potencjał i pomoc. Od kilku tygodni w serwerach TARCZY działa wirus, który ściąga wszelkie dane na nieznane konta. Dane te są ściśle tajne, ponieważ dotyczą projektu "Myśl*". Dwa dni temu udało nam się namierzyć hakera. Znajduje się w jednej z tajnych baz Hydry.
-Wszystko polega na tym, byście odzyskali te dane.- dokończył Coulson. I wszystko jasne.
~$$$~
*projekt "Myśl"- taka nazwa ponieważ jestem mało kreatywnym dzieckiem i nie chce mi się szukać odlotowych nazw.
Ze względu na to, że są walentynki, dodałam nową książkę o Stonym! Tym razem nie HighSchoolAu. Bądzie dumni!
Tony: Ta.. walentynki... Ty po prostu szukasz pretekstu by dodać nową książkę.
Girmi: Nie prawda!
Tony: A kto planował dodanie na Prima Aprillis one-shotowego crossovera Marvela, Stonego i My Little Pony?
Girmi: Zamknij się!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro