Poznanie
POV 1 osoba
Leniwie otworzyłam oczy i sięgnełam po zegarek.
-Yyy..., 4 godzina.- wymruczałam. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przeciągnełam się, aż poszło mi coś w kręgosłupie. Z przymrurzonymi oczami rozglądałam się po pokoju, gdy mój wzro zatrzymał się na szkicowniku. Wzieła go do rąk, otworzyłam na pustej stronie i zastanawiałam się co naszkicować. Po długich rozmiśleniach postanowiłam zrobić szkic każdego nowego "poznananych" z wczoraj strażników. I tak około godziny siedziałam z ołówkiem w ręku i bazgroliłam Mistsuru, Kiji, Krnshirou, Samon'a i Sietarou. Gdy postawiłam ostatnią kreskę, spowrotem odłorzyłam szkicownik na szafke. Wstałam i skierowałam się ku szafie, wyciągnełam z niej mundur i zrobiłam poranne czyność. Po wyjściu z łazienki jeszcze raz popatrzyłam na zegarek *5:30 idealnie* pomyślałam. Szybko zabrałam czapkę ze stolika i wyszłam z pokoju jednocześnie zamikając je. Po wczorajszym "oprawadzaniu" po budynku 13, szybko skierowałam się w stronę celi 13. Jak byłam około 10 metrów przed celem usłyszałam wyrazine szepty, przystanełam i zamknełam oczy.
-Może tego strażnika wogóle nie ma?- po głosie można było ustalć, że powiedział to chłopak. Tyle mi wysarczyło żeby znów zacząć iść spokojnym krokiem w tamtą stronę. Gdy doszłam, zobaczyłam przed sobą mężdzyznę około 30 lat.
-Co tu robisz maluchu?- zapytał mnie ów strażnik z uśmiechem na mordzie. Zacisnełam szczęke i pięści, których nie było widać bo zakrywał je płaszcz. To, że on ma z 2 metry nie znaczy to, że ma prawo do mnie tak się odzywać.
-Zostałam przydzielona na zastęmce tej celi.- odpowiedziałam z przekąsem. Popatrzyłam złowrogo na niego, a on zakłopotany podrapał się po karku i zaśmiał nerwowo. Prychnełam, zabierając olbżymowi arkusz papierów, które trzymał w rękach. Dwa razy przywaliłam w metalowe drzwi przez co usłyszałam od więziniów krzyki strachu.
-Apel celi 13!!!- krzyknełam przez co przy kratkach znlazła się cała czwórka. Gdy mnie zobaczyli szczęki opadł, a chłopak w warkoczu slinił się na mój widok.
-Pfff, nr 69?!- zapytałam z podniesionym głosem.
-Jestem!- krzykną najbardziej napakowany z nich.
-Oporządzi się!- powiedziałam gdy zobaczyłam jego roztargane włosy.
-Nr 25?!- spoglądałam na nich z niecierpliwieniem. Fioleto włosy szturchną chłopaka, który zasną.
- Szłucham?- zapytał zaspanym głosem jednocześnie przecierając oczy.
-Nieśpij!!!- głośno go upomniałam, tak że odskoczył od krat.
-Nr 11?!- tym razem patrzyłam na pozostałą dwójkę.
-Obecny!- powiedział uradowany chłopak z niebieskimi oczami. Przeleciałam go wzrokiem i skrzywiłam się lekko.
-Nie za dużo tej pielengnacji?!- zapytałam, miał na głowię wałki, a na twarzy maseczkę. On zidziwiony szybko popędził w głąb celi, usłyszałam trzaskanie drzwiami pewnie od łazienki.
-I nr 15?!- powiedziałam ostatni numer, mój wzro zpoczą na czrno włosym chłopaku.
-Watashi*- odpowiedział z lekkim uśmiechem.
-Watashi wa ureshidesu yo**.- odpowiedziałam bez uczyć na twarzy, a on patrzy się na mnie, że znam jego ojczysty język. Po kilku minutach przyszedł Sietarou z jakimiś papierami w rękach.
-Dzień dobry! Naczelniku Senso!- przywitał mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Jakieś plany na dziś?- zapytałam od niechcenia.
-Hyy..., po ogarnięciu więźniów mamy iść do doktora Okina.- przeczytał na karce, a ja skinełam głową. Otworzyłam celę i ruchem głowy zakomendowałam, żeby za mną weszli. Dwójka strażników bez oporów wykonała mój rozkaz.
-Jestem Tenshi Senso, będe z wami przez tydzień.- swoje słowa skierowałam do czwórki więźniów, którzy z wielkim zaciekawieniem wlepiaji swoje oczy we mnie. Po chwili doskoczył w moją stronę chłopak z niebiskimi oczami, chwycił mnie za ręke i chciał w nią pocałować. Ja z oburzeniem na twarzy, walnełam go z całej siły w głowę, ten od razu się odsuną i masował obolałe miejsce.
-Tcc, mógłbyś okazywać troche szacónku!- krzyknełam na niego. -Idziemy!- rozkazałam zmierzając w stronę wyjścia z celi. Reszta uczyniła tak samo, niezostając z tyłu.
-Aaaa, jak można spytać to skąd jesteś?- zapytał mnie z ciekawością w głosie nr 25.
-Ehhh... budynek 1, cela 666.- westchnełam na zadane mi to pytanie chyba z setny raz i odpowiedziałam krótko na zadane wcześniej pytanie.
-Na serio pilnujesz jednego z najniebezpieczniejszych mordeców na ziemi!!!???- naskoczył na mnie czarno włosy strażnik z podksetywoniem.
-Owszem. Szyłeszę, że dużo wiesz ale ja niewiem twojego imienia.- upomniałam go z dość dużą pretensją w głośe.
-Aaaa!!! Racja!!! Zapomniałem się przedstawić!!! Ekhem, Yamato Godai!!!- powiedział, a wręcz krzykną z wieeelkim uśmiechem na twarzy. Ja z tego powody niewidocznie się skrzywiłam. Przez całą drogę do gabinetu wymieniłam z karzdym zaledwie kilka zdań typu: "Jaki jest więźnień, którego pilnujesz?", "Czy budynek 1 różni się od 13?" itp. Skręciliśmy w ostatnią alejkę i staneliśmy przed gabinetem. Gdy weszliśmy do środka zauwarzyłam Kiji Mitsuba ze swoimi więźniami.
-Ooo jesteście, już myślałem, że nie przyjdziecie.- skomentował saruszek około 68-ciu lat.
-Doktorze, przyniosłam leki.- zakumikowała KAGU-8 inaczej zwana Kaguya. Wszyscy więźniowie podbiegli do niej i zaczeli, a bardziej prubowali podrywać ją na wszystkie sposoby.
-Możecie się pospieszyć?!- krzyknełam na co wszystkie pary oczu wzruciły się na moją osobę.
-Tenshi, nie zauwarzyłem cię, bo jesteś taka malutka.- zaśmiał się Kiji. Na moim czole wyskoczyła rzyłak. O, nie przesadził, to że mam 168 centymetrów nie znaczy, że może nazywać mnie "malutką". Podeszłam do niego i chwyciłam za kurtkę od munduru. On patrzył się na mnie, a bardziej na oko, które pałało nienawiścią.
-Spokojnie nie chciał cię urazić.- powiedział na jednym wdechu, machając rękoma na znak niewiności. Póściłam go, a ten poleciał na kanapę, na której wcześniej siedział.
-Hy, jak już naczelnik tu jest to może sprawdzę ręke.- na dźwięk głosu doktora odwruciłam się do niego przedem. Z tego całego zamieszanie niezauwarzyłam jak dał leki nr 25. Ja jedynie westchnełam i uśadłam na fotelu obok niego. Zębami sciągnełam rękawiczke przez co cała zgraja więźniów patrzyła się na mnie "jak sempy na padline" (cytat z Epoki Lodowcowej 4 ~aut.) Ale szybko ich wzrok padł na zdejmowany bandaż, który owijał środkową część dłoni.
-Tenshi co ci się sta...- przerwał nr 15, gdy zobaczył jeszcze zasklepiającą się rane od ugryzienia.
-To? To nic takiego.- odpowiedziałam znudonym głosem, jak Okina zakładał mi nowy bandaż. Podniosłam się z fotela i podeszłam do drzwi.
-Idziem!- już drugi raz rozkazałam, a oni grzecznie za mną poszli.
-Sietaru co następne?- zapytałam jak już byliśmy na korytarzu.
-Widzę, że naszej celi dali do posprzątania nasz budynek.- powiedział lekko zakłopotany niebiesko włosy.
-Cooo???!!!! Dlaczego akórat my???!!!- krzykneła cała czwórka wciekłych wiźniów.
-Uspokujcie się. Przeciesz wyrkęcaliście się od tego tysiąc razy.- uciszał ich Yamato. Ja przysłuchiwałam się temu bardzo oważnie.
-Czyli następny przystanek schowek.- powiedział zarzenowany niebieskooki. Popatrzyłam na dwójkę strażników ze zrozumieniem, a oni skineli głowami i zaczeli prowadzić do ustalonego miejsca.
POV 3 osoba /w tym samym czasie/
Zamyślony Mitsuru chodził w tą i spowrotem po gabinecie dyrektorki.
-Dyrektorko czy to dobry pomysł?- zapytał nie pewnie granato włosej, króra siedziała do niego tyłem.
-Uwież mi to jest doskonały pomysł.- zatwierdziłam go Momoko z błyskiem w oku.
~To be continued
*Watashi - jap. Jestem
**Watashi wa ureshidesu yo - jap. Ciesze się
Ohayo~
Tutaj ja!!!
Jak myślicie co wymyśliła Momoko?
Z okazji walentynek zrobię specjal ^^ i proszę te osoby co wiedzą jaki będzie, żedy nie mówiły.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro