Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Poznanie

POV 1 osoba

Leniwie otworzyłam oczy i sięgnełam po zegarek.
-Yyy..., 4 godzina.- wymruczałam. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przeciągnełam się, aż poszło mi coś w kręgosłupie. Z przymrurzonymi oczami rozglądałam się po pokoju, gdy mój wzro zatrzymał się na szkicowniku. Wzieła go do rąk, otworzyłam na pustej stronie i zastanawiałam się co naszkicować. Po długich rozmiśleniach postanowiłam zrobić szkic każdego nowego "poznananych" z wczoraj strażników. I tak około godziny siedziałam z ołówkiem w ręku i bazgroliłam Mistsuru, Kiji, Krnshirou, Samon'a i Sietarou. Gdy postawiłam ostatnią kreskę, spowrotem odłorzyłam szkicownik na szafke. Wstałam i skierowałam się ku szafie, wyciągnełam z niej mundur i zrobiłam poranne czyność. Po wyjściu z łazienki jeszcze raz popatrzyłam na zegarek *5:30 idealnie* pomyślałam. Szybko zabrałam czapkę ze stolika i wyszłam z pokoju jednocześnie zamikając je. Po wczorajszym "oprawadzaniu" po budynku 13, szybko skierowałam się w stronę celi 13. Jak byłam około 10 metrów przed celem usłyszałam wyrazine szepty, przystanełam i zamknełam oczy.
-Może tego strażnika wogóle nie ma?- po głosie można było ustalć, że powiedział to chłopak. Tyle mi wysarczyło żeby znów zacząć iść spokojnym krokiem w tamtą stronę. Gdy doszłam, zobaczyłam przed sobą mężdzyznę około 30 lat.
-Co tu robisz maluchu?- zapytał mnie ów strażnik z uśmiechem na mordzie. Zacisnełam szczęke i pięści, których nie było widać bo zakrywał je płaszcz. To, że on ma z 2 metry nie znaczy to, że ma prawo do mnie tak się odzywać.
-Zostałam przydzielona na zastęmce tej celi.- odpowiedziałam z przekąsem. Popatrzyłam złowrogo na niego, a on zakłopotany podrapał się po karku i zaśmiał nerwowo. Prychnełam, zabierając olbżymowi arkusz papierów, które trzymał w rękach. Dwa razy przywaliłam w metalowe drzwi przez co usłyszałam od więziniów krzyki strachu.
-Apel celi 13!!!- krzyknełam przez co przy kratkach znlazła się cała czwórka. Gdy mnie zobaczyli szczęki opadł, a chłopak w warkoczu slinił się na mój widok.
-Pfff, nr 69?!- zapytałam z podniesionym głosem.
-Jestem!- krzykną najbardziej napakowany z nich.
-Oporządzi się!- powiedziałam gdy zobaczyłam jego roztargane włosy.
-Nr 25?!- spoglądałam na nich z niecierpliwieniem. Fioleto włosy szturchną chłopaka, który zasną.
- Szłucham?- zapytał zaspanym głosem jednocześnie przecierając oczy.
-Nieśpij!!!- głośno go upomniałam, tak że odskoczył od krat.
-Nr 11?!- tym razem patrzyłam na pozostałą dwójkę.
-Obecny!- powiedział uradowany chłopak z niebieskimi oczami. Przeleciałam go wzrokiem i skrzywiłam się lekko.
-Nie za dużo tej pielengnacji?!- zapytałam, miał na głowię wałki, a na twarzy maseczkę. On zidziwiony szybko popędził w głąb celi, usłyszałam trzaskanie drzwiami pewnie od łazienki.
-I nr 15?!- powiedziałam ostatni numer, mój wzro zpoczą na czrno włosym chłopaku.
-Watashi*- odpowiedział z lekkim uśmiechem.
-Watashi wa ureshidesu yo**.- odpowiedziałam bez uczyć na twarzy, a on patrzy się na mnie, że znam jego ojczysty język. Po kilku minutach przyszedł Sietarou z jakimiś papierami w rękach.
-Dzień dobry! Naczelniku Senso!- przywitał mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Jakieś plany na dziś?- zapytałam od niechcenia.
-Hyy..., po ogarnięciu więźniów mamy iść do doktora Okina.- przeczytał na karce, a ja skinełam głową. Otworzyłam celę i ruchem głowy zakomendowałam, żeby za mną weszli. Dwójka strażników bez oporów wykonała mój rozkaz.
-Jestem Tenshi Senso, będe z wami przez tydzień.- swoje słowa skierowałam do czwórki więźniów, którzy z wielkim zaciekawieniem wlepiaji swoje oczy we mnie. Po chwili doskoczył w moją stronę chłopak z niebiskimi oczami, chwycił mnie za ręke i chciał w nią pocałować. Ja z oburzeniem na twarzy, walnełam go z całej siły w głowę, ten od razu się odsuną i masował obolałe miejsce.
-Tcc, mógłbyś okazywać troche szacónku!- krzyknełam na niego. -Idziemy!- rozkazałam zmierzając w stronę wyjścia z celi. Reszta uczyniła tak samo, niezostając z tyłu.
-Aaaa, jak można spytać to skąd jesteś?- zapytał mnie z ciekawością w głosie nr 25.
-Ehhh... budynek 1, cela 666.- westchnełam na zadane mi to pytanie chyba z setny raz i odpowiedziałam krótko na zadane wcześniej pytanie.
-Na serio pilnujesz jednego z najniebezpieczniejszych mordeców na ziemi!!!???- naskoczył na mnie czarno włosy strażnik z podksetywoniem.
-Owszem. Szyłeszę, że dużo wiesz ale ja niewiem twojego imienia.- upomniałam go z dość dużą pretensją w głośe.
-Aaaa!!! Racja!!! Zapomniałem się przedstawić!!! Ekhem, Yamato Godai!!!- powiedział, a wręcz krzykną z wieeelkim uśmiechem na twarzy. Ja z tego powody niewidocznie się skrzywiłam. Przez całą drogę do gabinetu wymieniłam z karzdym zaledwie kilka zdań typu: "Jaki jest więźnień, którego pilnujesz?", "Czy budynek 1 różni się od 13?" itp. Skręciliśmy w ostatnią alejkę i staneliśmy przed gabinetem. Gdy weszliśmy do środka zauwarzyłam Kiji Mitsuba ze swoimi więźniami.
-Ooo jesteście, już myślałem, że nie przyjdziecie.- skomentował  saruszek około 68-ciu lat.
-Doktorze, przyniosłam leki.- zakumikowała KAGU-8 inaczej zwana Kaguya. Wszyscy więźniowie podbiegli do niej i zaczeli, a bardziej prubowali podrywać ją na wszystkie sposoby.
-Możecie się pospieszyć?!- krzyknełam na co wszystkie pary oczu wzruciły się na moją osobę.
-Tenshi, nie zauwarzyłem cię, bo jesteś taka malutka.- zaśmiał się Kiji. Na moim czole wyskoczyła rzyłak. O, nie przesadził, to że mam 168 centymetrów nie znaczy, że może nazywać mnie "malutką". Podeszłam do niego i chwyciłam za kurtkę od munduru. On patrzył się na mnie, a bardziej na oko, które pałało nienawiścią.
-Spokojnie nie chciał cię urazić.- powiedział na jednym wdechu, machając rękoma na znak niewiności. Póściłam go, a ten poleciał na kanapę, na której wcześniej siedział.
-Hy, jak już naczelnik tu jest to może sprawdzę ręke.- na dźwięk głosu doktora odwruciłam się do niego przedem. Z tego całego zamieszanie niezauwarzyłam jak dał leki nr 25. Ja jedynie westchnełam i uśadłam na fotelu obok niego. Zębami sciągnełam rękawiczke przez co cała zgraja więźniów patrzyła się na mnie "jak sempy na padline" (cytat z Epoki Lodowcowej 4 ~aut.) Ale szybko ich wzrok padł na zdejmowany bandaż, który owijał środkową część dłoni.
-Tenshi co ci się sta...- przerwał nr 15, gdy zobaczył jeszcze zasklepiającą się rane od ugryzienia.
-To? To nic takiego.- odpowiedziałam znudonym głosem, jak Okina zakładał mi nowy bandaż. Podniosłam się z fotela i podeszłam do drzwi.
-Idziem!- już drugi raz rozkazałam, a oni grzecznie za mną poszli.
-Sietaru co następne?- zapytałam jak już byliśmy na korytarzu.
-Widzę, że naszej celi dali do posprzątania nasz budynek.- powiedział lekko zakłopotany niebiesko włosy.
-Cooo???!!!! Dlaczego akórat my???!!!- krzykneła cała czwórka wciekłych wiźniów.
-Uspokujcie się. Przeciesz wyrkęcaliście się od tego tysiąc razy.- uciszał ich Yamato. Ja przysłuchiwałam się temu bardzo oważnie.
-Czyli następny przystanek schowek.- powiedział zarzenowany niebieskooki. Popatrzyłam na dwójkę strażników ze zrozumieniem, a oni skineli głowami i zaczeli prowadzić do ustalonego miejsca.

POV 3 osoba /w tym samym czasie/

Zamyślony Mitsuru chodził w tą i spowrotem po gabinecie dyrektorki.
-Dyrektorko czy to dobry pomysł?- zapytał nie pewnie granato włosej, króra siedziała do niego tyłem.
-Uwież mi to jest doskonały pomysł.- zatwierdziłam go Momoko z błyskiem w oku.

~To be continued

*Watashi - jap. Jestem

**Watashi wa ureshidesu yo - jap. Ciesze się

Ohayo~
Tutaj ja!!!
Jak myślicie co wymyśliła Momoko?

Z okazji walentynek zrobię specjal ^^ i proszę te osoby co wiedzą jaki będzie, żedy nie mówiły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro