Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Odchodzę

  Thorin po długich namowach Czarodzieja w końcu dał zwiniętą mapę Elrondowi. Rozłożył ją i sprawdził jej zawartość.

-Erebor, dlaczego interesujecie się tą mapą?

Thorin chciał odpowiedzieć już coś w stylu ,,nie twoja sprawa" ale uprzedził go Gandalf.

-Z czystej ciekawości, wiesz, że często takie starocie mogą coś ukrywać. - Mithrandir posłał Dębowej Tarczy ostrzegawcze spojrzenie.- Znasz jeszcze staro krasnoludzki prawda?

Erlond podszedł kilka kroków dalej do lepszego światła księżyca, by obejrzeć kawałek pergaminu. Po chwili powiedział coś po elficku, co zrozumiał tylko Gandalf, który to przetłumaczył, żeby inni mogli zrozumieć.

-Runy Lunarne, łatwo to przeoczyć.

-Można je odczytać tylko wtedy gdy księżyc jest tego samego kształtu i w fazie, kiedy je napisano.

Zaczął tłumaczyć Elf, a gdy skończył, Thorin zadał pytanie stanowczym głosem .

-Potrafisz je odczytać?

Wszyscy udali się w stronę pułki skalnej. Na jej końcu stało podwyższenie ze stołem, za który robił wielki, wyrzeźbiony, przezroczysty kryształ na, którym Elrond położył mapę 

-Te runy powstały w noc letniego przesileni, w świetle sierpniowego księżyca, prawie dwa wieki temu. To przeznaczenie was ty przywiodło, los tobie sprzyja Thorinie, dziś świeci nam taki sam księżyc.

Powiedział Elrond, spoglądając na Thorina, a następnie wskazał dłonią na księżyc, który właśnie wyłaniał się spośród gęstych chmur. Promienie księżyca zaczęły świecić w stronę mapy, na której powoli zaczynały się pokazywać jakieś symbole. Elf spojrzał na tekst i zaczął go odczytywać.

-Stań przy szarym gazie, kiedy drozd zastuka, a zachód słońca ostatnim światłem dnia Durina wskaże ci dziurkę od klucza.

-Dnia Durina?

Zadał pytanie Hobbit, który dotychczas się nie odzywał. Gandalf już nabierał powietrza do płuc, by odpowiedzieć, ale ktoś go uprzedził.

-Pierwszy dzień nowego roku krasnoludów. Ostatni księżyc jesieni i pierwsze słońce zimy świecą razem na niebie.

Wszyscy nagle usłyszeli kobiecy głos dochodzący za ich pleców i jak było można się spodziewać to był nie kto inny jak Victoria. Thorin trochę się zaniepokoił, że mogła usłyszeć za dużo i wykorzystać przeciw niemu, więc zaczął ją wypytywać.

-Jak długo tu jesteś i co tu robisz?

-Ja, zwiedzam i przyszłam przed chwilą.

Odpowiedziała zgodnie z prawdą.

- To jak nie masz nic innego do roboty to idź stąd. 

-Dobra, już idę nie musisz być taki nerwowy.

Dziewczyna oddaliła się, a rozmowa o Ereborze została kontynuowana.

-Dzień Durina się zbliża.

-Jest jeszcze czas.

-Na co?

Bilbo, który był chyba trochę nie w temacie wtrącił się do wypowiedzi Balina.

-By znaleźć wejście, musimy stać dokładnie tam, gdzie i kiedy trzeba, tylko wtedy wrota da się otworzyć.

Elrond słuchał i przyglądał się krasnoludom, aż w końcu odkrył cel ich wyprawy.

-Więc to jest wasz cel. Dostać się do wnętrza góry. Wiele osób powiedziało by, że to nie jest rozsądny pomysł.

Elf oddał mapę Thorinowi. Powiedział do Gandalfa kilka słów po elficku i odszedł.
~•~

Nad świtem odbyła się tajna narada obrońców Śródziemia. Po jakimś czasie zebranie zostało przerwane przez Lindira, który poinformował Elronda, Gandalfa, Sarumana oraz Białą Panią, że krasnoludy zniknęły

~•~
Nasza kompania wraz z Baggins'em, bez Gandalfa doszła już Gór Mglistych. Niestety pogoda nie była po ich stronie i lał deszcz, gdy przechodzili wąską ścieżką natknęli się na walkę kamiennych kolosów, a drogą, którą szli nie była ścieżką, tylko kolanami trzeciego kamiennego kolosa, który wstał, przez co kompania się rozłączyła. Jedna część kompani stała na bezpiecznej części i patrzyła z przerażeniem na dalsze wydarzenia pozostałych członków ekipy. Nagle kolos upadł, przez co druga część kompani uderzyła w ścianę za zakrętem. Thorin, widząc to krzyknął z przerażenia.

Szybko pobiegł w ich stronę i gdy ujrzał ich bezpiecznie leżących na ziemi trochę poobijanych, kamień spadł mu z serca. Reszta zaczęła się podnosić z ziemi podczas gdy Bofur zaczął rozglądać się do o koła w poszukiwaniu małego Hobbita.

- Ej gdzie jest Bilbo!!

-Jestem tutaj!!

Usłyszeli głos mężczyzny z dołu wiszącego na krawędzi, za którą kurczowo się trzymał. Kompania od razy ruszyła mu z odsieczą, ale gdy chcieli go wciągnąć do góry, kamień za który się trzymał opadł i teraz wisiał jeszcze niżej. Thorin widząc to podbiegł do nich i zaskoczył na dół trzymając się jedną ręką półki skalnej, podniósł Bilba do góry, przez co sam zsunąłby się, gdyby nie szybka reakcja Dwalina, który złapał go za dłoń i także wciągnął na górę. Gdy stanął na nogi zwrócił się do Niziołka, do którego kompania mówiła, że jeszcze chwila, a nie byłoby po nim.

-Od początku jest spisany na straty... Ruszamy trzeba znaleźć jakieś schronienie.

Po chwili poszukiwań udało im się znaleźć całkiem przyjemną jaskinię.

-Dwalin sprawdź całą jaskinię, rzadko takie miejsca są niezamieszkane.

Po dokładnym przeszukaniu pomieszczenia okazało się puste, więc zarządzono odpoczynek.
~•~

Gdy wszyscy usiedli Kili i Fili chcieli o coś zapytać, by przerwać ciszę.

-Wujku co to była za dziewczyna, która się przedstawiła jako ,,Ostrze"?

Thorin zaczął rozglądać się nerwowo szukając pomocy u Balina, który zaczął opowiadać.

-Więc ta dziewczyna ma na imię Victoria zwana jest też jako ,,Zjawa" ludzie też mówią, że ,,Gdy ją spotkasz już możesz pożegnać się z życiem'' nie wiadomo, jakiej jest rasy ani jak wygląda jej twarz. Widocznie tylko na razie nam się to udało.
Zabijała wszystkich na swojej drodze od dzieci po Emerytów. Pracowała dla Azoga Plugawego w czasach gdy smok napadł na Erebor. Gdy chcieliśmy odzyskać dawne królestwo krasnoludów Morie stała na równi z Azogiem, wybijając połowę naszej armii. Gdy przyszło zmierzyć się z Królem Tráinem, dziadkiem Thorina nikt nie wie jak ani po co, ale po prostu zniknęła. Niektórzy opowiadali, że zginęła i została spalona lub po prostu stchórzyła i uciekła. Przez ten czas, gdy my się włóczyliśmy krążyły plotki, że podobno ją widziano. Do czasu, gdy my ją spotkaliśmy jak chciała podciąć gardło Thorinowi. Nie wiem, dlaczego tego nie zrobiła. Thorinie jeszcze coś mówiła konkretnie do ciebie, ale nie było tego do końca słychać możesz powiedzieć co ci przekazała...?

Thorin westchnął przymykając oczy, żeby przywołać wspomnienia z tamtej nocy.

-Mówiła, że Azog żyje i zapłaci sporą sumę za moją głowę...

-Zaraz zaraz, kiedy to było, bo jakoś tego nie pamiętam !!

Wtrącił się oburzony Hobbit.

-Pamiętasz, gdy wysłaliśmy cię na zwiady do Trolli?

-Noo tak.

-To po tym, gdy odszedłeś zobaczyliśmy kolejny płomień w oddali. Pobiegłem tam z Kilim.
I zobaczyliśmy śpiwór to już woleliśmy poinformować wujka. Jak tam podeszliśmy z kompanią tą osobą, która tam leżała była ona. Wstała i podsunęła ostrze tak szybko do gardła Thorina, że nikt nie był w stanie zareagować...

-Dobra koniec na dziś idę spać a wam radze to samo.

Odezwał się Dębowa Tarcza, układając sobie kamień jako ,,poduszkę". Po chwili prawie wszyscy spali. Bilbo wstał i sprawdził, czy wszyscy śpią zapominając o tym, że Bofur ma warte. Zebrał się i ruszył już w stronę wyjścia, gdy zatrzymał go krasnolud pół szeptem.

-Ej co ty robisz?

-Odchodzę, Thorin miał rację nie powinienem z wami wyruszać.

Dębowa Tarcza słysząc swoje imię zaczął przysłuchiwać się potajemnie rozmowie.

-Rozumiem, tęsknisz za domem.

-Nie, ty nic nie rozumiesz wy nie macie domu.

Bilbo chciał się pacnął w głowę za to, że nie ugryzł się wcześniej w język.

-J-ja przepraszam.

-Ale nie ma za co przepraszać to prawda, nie mamy domu.-Bofur westchnął- Wracaj spokojnie.

Gdy Bofur mówił te słowa było można wyczuć smutek sprawiony słowami Bagginsa. Hobbit zostawił kompanie, a sam skierował się w stronę Rivendell.

--------------------------------------
-1140 słów WOW chyba mój rekord.

-Ale dzięki za przeczytanie.

-Za wszystkie błędy przepraszam.

-Jak chcesz napisz jakiś miły komentarz bo to motywuje mnie do dalszej pracy.

Kolejna część niedługo...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro