Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Czemu Ja?

  Nastał już świt i cała kompania powoli wstawała, no może nie cała, otóż pewna dwójka nie spała przez całą noc nie mogąc przestać myśleć o drugiej osobie. Wieczorne zdarzenie sprawiło wiele przemyśleń, w głowie Victorii i Thorin'a.

Wszyscy czekali tylko na decyzje czarodzieja, co mają zrobić.

-Dobrze ja pójdę z Victorią, a wy tu macie czekać na mój znak.

-Myślę, że to nie jest za dobry pomysł, żebym z tobą poszła, nie może pójść, no nie wiem...

Dziewczyna szybko przejechał wzrokiem po kompanii i zatrzymała się na najmłodszym z krasnoludów.

- Ori może iść.

-CO! Czemu ja, nie możemy stąd po prostu uciec oknem.

-Ja nie będę przed nikim uciekał!

Do ich wspaniałej wymiany zdań wtrącił się rozzłoszczony i z niecierpliwiony Dwalin.

-Uspokójcie się! Victorio, dlaczego nie możesz iść?

-Po prostu nie mogę, to ma związek z przeszłością. A tak w ogóle to nie możesz iść sam?

-Nie mogę!

Dziewczyna westchnęła i przekręciła oczami. Stanęła przed kompanią spojrzała na nią prawdopodobnie ostatni raz.

-Doba, ja pójdę SAMA i jak usłyszycie jakieś krzyki to prawdopodobnie będzie to moment jak będę rozrywana na strzępy i w żadnym przypadku nie macie mnie ratować, zasłużyłam na taki koniec, SAMA.

Spojrzała teraz w tym momencie na Thorina, a w jego oczach było widać zdziwienie wymieszane z strachem. Nie chciał by dziewczyna tam szła, a tym bardziej by usłyszał jakieś krzyki. Chciał jej wydać już polecenie by nie szła, ale dziewczyna właśnie opuściła pomieszczenie.

------------------------------
Przepraszam że taki krótki rozdział i jedyne 236 słów ale obiecuję że następna część będzie dłuższa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro