9.
-Ale teraz zatańcz ze mną swój szalony taniec-zacytował
-Nie-pewnie znowu mnie sprowokuje ale na razie się nie dam.
- Nie bałaś się wejść tutaj i ze mną zaśpiewać ,a boisz się zatańczyć?- oj kotku to na mnie już nie działa
-Nie boję się
- Czyli boisz się tego ?- pokazał kilka ruchów złączonych w całość ,które wglądały całkiesm nieźle ale ja umiem lepiej.
-To się robi tak-powiedziałam i pokazałam te same ruchy z dodatkiem kilku moich. Huj wykorzystał sytuację i złapał moją rękę a później obrócił mnie. Jeju czy on zawsze musi postawić na swoim? Po kilku godzinach wróciliśmy do domku. Aktualnie Nathan się myje a mi się nudzi. Wchodzę na piętro łóżka i widzę tam laptopa Nathana. Oj popełniłeś błąd zostawiając go tutaj. Otwieram klapę a urządzenie akurat nie było wyłączone. Zostawił go na jakimś utworze. Zakładam słuchawki i odtwarzam piosenkę. To...to jego piosenka. On wspomina tutaj nasze akcje z dzieciństwa i jedyne co się tu nie zgadza to ,że on śpiwa do kogoś kogo kocha.
-Nie ładnie grzebać w czyiś rzeczach-powiedział Nathan ,który nie wiem jak się tu znalazł.
-To ty zostawiłeś laptopa w nieodpowiednich rękach.
-Taka jesteś?- powiedział i zaczął mnie łaskotać. Ja nienawidzę łaskotek! - powiedz przepraszam mistrzuniu ty mój i zrobię co tylko ze chcesz, to wtedy przestanę.
-Nnn...hahahaha.nigdy- powiedziałam ale wiem ,że ten debil nie odpuści. -nnno dobra. Przepraszammistrzuniu ty mój i zrobię co tylko ze chcesz-powiedziałam między napadami śmiechu
- oki ubieraj się
- Co ?
-ubieraj się. Potańczymy i tak ,lubię to z tobą robić.-Ugh co za debil! Zakładam swoją kurtkę i wychodzę na dwór. Nathan włącza jakąś wolną piosenkę i zaczynamy tańczyć. Nie wiem czemu czuje jakby to było takie... magiczne? Gdy piosenka się kończy widzę wszystkich przed domkami gapiących się na nas.
-Dobra kto na butelkę?- krzyknął Scott i większość osób zjawiło się w jego domku a w tym ja i ten idiota. Już trochę wypiliśmy więc każdy jest już szczęśliwy. Cholera moja kolej! Gramy na całowanie więc z kim? O nie... Nathan. Chłopak pewny siebie podchodzi do mnie więc staram się zrobić to samo .Stajemy na przeciwko siebie i nasze usta się zbliżają.
******
-Mogłabyś postarać się gdy się całujemy- powiedział ni z dupy ni z pietruchy Nathan gdy byliśmy już w naszym pokoju.
-O co ci chodzi?
- Nie w kładasz w to nic by ten związek był przekonujący
-Jakoś wcześniej nie narzekałesz- nie skończyłam ,bo coś zastukało do okna. Na parapecie od zewnątrz leżała czerwona róża i czekoladki z karteczką na,której było napisane Marnie.
-Kto to?-zapytał jakby wkurzony Nathan
-Nie wiem
-Pf róża i czekoladki,nawet prawdziwa dziwka dostaje więcej- te słowa zabolały. Przez tyle czasu był miły i nagle... Od kąd w domku Scotta w grze całowałam się z Oscarem dziwnie się zachowuje. Łzy naleciały mi do oczu. Odwróciłam się w stronę łazienki i zamknęłam za sobą drzwi.- to nie tak. Przepraszam
-W dupe se wsadź swoje przeprosiny!-powiedziałam -a i to koniec frajerze. Myślałeś ,że będę jedną z twoich dziwek? Koniec z układem . I jeszcze jedno ,na następny raz rozmawiaj ciszej.
W domu Scotta
Nathan gdzieś wyszedł z chłopakami więc idę go poszukać.
- i jak ci idzie?-zapytał Austin.
-Wilson łapię wszystkie chaczyki. Jest już moja- powiedział Nathan. Czyli tylko o to chodzi. Tak gra? Dobra będę udawać ,że nic nie wiem ale serio? Ja mam się w nim zakochać? To raczej on we mnie.
Siema. Hah zniszczyłam wasze plany co do tej dwójki? Piszcie w kom. I chce wam cholernie podziękować bo ta książka jest 186 w rankingu. Normalnie zawału dostał am jak to zobaczyłam.Kocham Stachowiczowa 😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro