Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9.

-Ale teraz zatańcz ze mną swój szalony taniec-zacytował
-Nie-pewnie znowu mnie sprowokuje ale na razie się nie dam.
- Nie bałaś się wejść tutaj i ze mną zaśpiewać ,a boisz się zatańczyć?- oj kotku to na mnie już nie działa
-Nie boję się
- Czyli boisz się tego ?- pokazał kilka ruchów złączonych  w całość ,które wglądały całkiesm nieźle ale ja umiem lepiej.
-To się robi tak-powiedziałam i pokazałam te same ruchy z dodatkiem kilku moich. Huj wykorzystał sytuację i złapał moją rękę a później obrócił mnie. Jeju czy on zawsze musi postawić na swoim? Po kilku godzinach wróciliśmy do domku. Aktualnie Nathan się myje a mi się nudzi. Wchodzę na piętro łóżka i widzę tam laptopa Nathana. Oj popełniłeś błąd zostawiając go tutaj. Otwieram klapę a urządzenie akurat nie było wyłączone. Zostawił go na jakimś utworze. Zakładam słuchawki i odtwarzam piosenkę. To...to jego piosenka. On wspomina tutaj nasze akcje z dzieciństwa i jedyne co się tu nie zgadza to ,że  on śpiwa do kogoś kogo kocha.
-Nie ładnie grzebać w czyiś rzeczach-powiedział Nathan ,który nie wiem jak się tu znalazł.
-To ty zostawiłeś laptopa w nieodpowiednich rękach.
-Taka jesteś?- powiedział i zaczął mnie łaskotać. Ja nienawidzę łaskotek! - powiedz przepraszam mistrzuniu ty mój i zrobię co tylko ze chcesz, to wtedy przestanę.
-Nnn...hahahaha.nigdy- powiedziałam ale wiem ,że ten debil nie odpuści. -nnno dobra. Przepraszammistrzuniu ty mój i zrobię co tylko ze chcesz-powiedziałam między napadami śmiechu
- oki ubieraj się
- Co ?
-ubieraj się. Potańczymy i tak ,lubię to z tobą robić.-Ugh co za debil! Zakładam swoją kurtkę i wychodzę na dwór. Nathan włącza jakąś wolną piosenkę i zaczynamy tańczyć. Nie wiem czemu czuje jakby to było takie... magiczne? Gdy piosenka się kończy widzę wszystkich przed domkami gapiących się na nas.
-Dobra kto na butelkę?- krzyknął Scott i większość osób zjawiło się w jego domku a w tym ja i ten idiota. Już trochę wypiliśmy więc każdy jest już szczęśliwy. Cholera moja kolej! Gramy na całowanie więc z kim? O nie... Nathan. Chłopak pewny siebie podchodzi do mnie więc staram się zrobić to samo .Stajemy na przeciwko siebie i nasze usta się zbliżają.
******
-Mogłabyś postarać się gdy się całujemy- powiedział ni z dupy ni z pietruchy Nathan gdy byliśmy już w naszym pokoju.
-O co ci chodzi?
- Nie w kładasz w to nic by ten związek był przekonujący
-Jakoś wcześniej nie narzekałesz- nie skończyłam ,bo coś zastukało do okna. Na parapecie od zewnątrz leżała czerwona róża i czekoladki z karteczką na,której było napisane Marnie.
-Kto to?-zapytał jakby wkurzony Nathan
-Nie wiem
-Pf róża i czekoladki,nawet prawdziwa dziwka dostaje więcej- te słowa zabolały. Przez tyle czasu był miły i nagle...  Od kąd w domku Scotta w grze całowałam się z Oscarem dziwnie się zachowuje. Łzy naleciały mi do oczu. Odwróciłam się w stronę łazienki i zamknęłam za sobą drzwi.- to nie tak. Przepraszam
-W dupe se wsadź swoje przeprosiny!-powiedziałam -a i to koniec frajerze. Myślałeś ,że będę jedną z twoich dziwek? Koniec z układem . I jeszcze jedno ,na następny raz rozmawiaj ciszej.
W domu Scotta
Nathan gdzieś wyszedł z chłopakami  więc idę go poszukać.
- i jak ci idzie?-zapytał Austin.
-Wilson łapię wszystkie chaczyki. Jest już moja- powiedział Nathan. Czyli tylko o to chodzi. Tak gra? Dobra będę udawać ,że nic nie wiem ale serio? Ja mam się w nim zakochać? To raczej on we mnie.
Siema. Hah zniszczyłam wasze plany co do tej dwójki? Piszcie w kom.  I chce wam cholernie podziękować bo ta książka jest 186 w rankingu. Normalnie zawału dostał am jak to zobaczyłam.Kocham Stachowiczowa 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro