3.
-Marnie,Marnie wstawaj !-moja mama mnie obudziła przez zciąganie ze mnie kołdry. Tyran!
-Mamo która godzina?-otworzyłam jedno oko.
-7:50
-Co?!-serio?! Nie mogła mnie wcześniej obudzić?! Szybko wstałam i popędziłam do łazienki. Umyłam włosy cytrusowym szamponem i umyłam ciało żelem o tym samym zapachu. Szybko wysuszyłam włosy i ubrałam się w czarne porwane spodnie, biały top i czarną bejzbolówke z białymi rękawami z numerem 1 na plecach,dołączyłam do tego jeszcze czarne Vansy i powiem szczerze wyglądam naprawdę ładnie, włosy jakoś same z siebie się pofalowały. Zeszłam na dół ,niebyło tak źle jest 8:10. Zakładam swoje Ray bany bo słońce daje o sobie znać. Przed moim domem stoi już czarny mustang a w nim ten dupek,o przepraszam mój ,, chłopak" jeju aż mnie mdli. Zaraz się chyba zrzygam.
-Hej kotku- zaakcentowa ostatnie słowo.
-Hej ,musimy już zacząć?
-No-z czego on się brechta? Debil. No to się zaczyna . Właśnie dojechaliśmy pod szkołę i jakoś jednak wolę nie wychodzić z tego samochodu. Nie stety to się nie uda bo ten debil już to zrobił i jeśli nie zrobię tego samego wyciągnie mnie z tego samochodu siłą. Dopiero gdy wyszłam z samochodu zlustrowałam chłopaka. Miał na sobie czarne spodnie ,białą koszulkę i czerwoną bejzbolówke z białymi rękawami, numerem zawodnika czyli 1 i nazwiskiem. Niewiem czy mówiłam ale każdy zawodnik naszej drużyny ma taką bejzbolówke. Chłopak złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Mam ochotę się pożygać nie dość ,że ten idiota mnie przytulił to jeszcze chyba wszyscy patrzą na nas ze zdziwieniem i otwartą buzią. No japierdole nie macie co robić? Są ciekawsze rzeczy. Wchodząc do szkoły zobaczyłam jeszcze drużyne ,która stała zaszokowana oprócz Shawna. Jeju ten dzień jest straszny ,nie dość,że zaczyna się ten układ to jeszcze pierwszą mam matme. Ta baba od tego przedmiotu się na mnie uwzieła! Nagle obok pojawia się cały roześmiany Shawn z Six. Oni coś ćpali?
-Shawn co ty jej dałeś?-zapytałam
-Czy ja muszę podać coś dziewczynie by się z nią przytulić?
-tak-odpowiedziałam równocześnie z tym debilem. No i nastąpił dźwięk szatana. Dzwonek
-Ja nie chce iść na matme-powiedziałam
-Ja też, więc co ty na to Wilson by się ukryć przed smoczycą?-zaproponował ten debil
-Ok- pożegnaliśmy się z przyjaciółmi a Nathan pociągnął mnie w stronę męskiej toalety.
-Co? Czemu idziemy do męskiej?
-Bo smoczyca nie wchodzi do męskiej?- nienawidzę gdy ma rację
-to co będziemy robić przez godzinę?
- mam pewien pomysł-podszedł do mnie pewnie i złożył krótki pocałunek na moich wargach.
-A za co to?
-Chciałem coś zobaczyć
-I co zobaczyłeś?
-Świetnie smakujesz-znowu to zrobił. Kurde czemu ja go jeszcze nie odepchnełam? Jestem głupia.
Hejoo tak nadal żyje. Nie wiem czy zdążę napisać jeszcze rozdział przed świętami więc już dzisiaj życze wesołoch świąt. Kocham was😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro