1.
-Możecie już wyjść-powiedział pan Smith,dyrektor naszej budy. Ja i ten dupek Nathan posłusznie wyszliśmy z gabinetu by iść do naszej wychowawczyni do,której wysłał nas dyrek
-szmata
-chuj
-dziwka
-zjeb- to nasza zwykła wymiana zdań. My inaczej nie umiemy. Nasi rodzice się przyjaźnią i to jest najgorsze bo my jesteśmy wrogami numer jeden. O naszej nienawiści wie chyba całe miasto. Naszą wychowawczynią jest pani Simpsons. Jest niską blondynką po cztrerdziestce. Jest bardzo miła ale czasami ma nas dość. Ja i Nathan nie nawidzimy się od zawsze,a jesteśmy w jednej klasie i to czasami bywa nie bezpieczne. Gray to kapitan drużyny koszykówki,ślini się do niego chyba każda dziewczyna bo jest cholernie przystojny,każda ale nie ja. Brązowe włosy zawsze w nieładzie,błękitne oczy,czego tu nie lubić? Może charakteru? Może tego ,że jest zjebanym cholernie zapatrzonym w siebie egoistą?
-Nathan,Marnie co wy znowu narobiliście. Żeby złamać nos koleżence by trafić w siebie jak najmocniej piłką? Proszę was. Musicie zaprzestać swojej dziecinnej nienawiści i się polubić-na te słowa omało nie parsknełam śmiechem podobnie jak ten debil obok- jeżeli nie,zostaniecie ukarani przez złączeniem was razem w jakiś sposób.- na te słowa aż mnie mdli. Blee. Wyszliśmy z sali bez słowa. Na szczęście chwilę później znalazła się obok mnie moja przyjaciółka Six. Tak ma dziwne imię.
-jeju tu jesteś co jest?
-albo się dogadam z Grayem albo zostaniemy połączeni razem przez coś.
-Możesz się już zamknąć Wilson?-powiedział ten debil
-Nie Gray ,nie mogę. I mi nic nie zabronisz.
-Oj Wilson,Wilson jak zwykle wyszczekana .
-Wiesz co Nathan? Mam cię dość. Idź do tych swoich plastików a ode mnie się odpieprz.
-Mar -wow zrobił postęp powiedział do mnie skrótem.- każda by chciała być na twoim miejscu.
-Ale ja nie jestem każda. Uświadomie ci coś. Może i przeleciałeś każdą dziewczynę w tej szkole ale nie mnie. Jeszcze tego nie zrozumiałeś? Nigdy tego nie zrobisz, bo ja nie jestem każda.- odeszłam zostawiając go w szoku. Six gdzieś zniknęła w trakcie rozmowy. Mam dość. Zrywam się i idę do mojego ulubionego miejsca czyli KFC. Wychodzę dziurą w płocie za szkołą i gdy już miałam wyjść ktoś złapał mnie za nadgarstek .
- czego chcesz debilu? Nie mam przy sobie nagrody idioty roku dla ciebie
- Oj Wilson jak zawsze twój cięty języczek daje o sobie znać.
-Tylko to masz mi do powiedzenia?-wcięłam się
-Mam dla ciebie układ
-A czemu mam cię słuchać?
-bo raczej nie chcesz spędzić przywiązana ze mną pewnego czasu. Więc nasz układ ma dotyczyć tego,że będziemy udawali parę. Ty zemścisz się na swoim byłym,bo Mike mnie nienawidzi
-A co ty z tego będziesz miał?-znowu mu przerwałam . Wiem ,że niczego nie robi bezinteresownie
-Każdy będzie wiedział,że żadna mi się nie oprze i na dodatek nauczyciele zobaczą ,że się dogadujemy. Zgadzasz się?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro