To prawda czy tylko koszmar?
#_#
Gooooooomenosaj za zwłokę, ale w moim życiuuuu się nie układa za bardzo. Wiecie śmierć taty, samotność i planowanie próby samobójczej (kawaiil jesteś za szczera :|) No ale nie wzięłam się za pisanie dlatego, aby spowiadać się z własnych problemów. Napiszę wam fajniusiii rozdział (taką mam nadzieję) to sayonarkaaa *macha na pożegnanie*
-Mark-
Nie wiem dlaczego do niego zadzwoniłem, ale to chyba lepsze wyjście niż cięcie się, prawda? Mój sen był....bardzo straszny. Kim była ta kobieta? Co ona mówiła? Dlaczego pachniało śmiercią? I dlaczego zadaje sobie te pytania skoro nie znam odpowiedzi? Tony proszę......przyjdź szybko....
-Tony-
Ubrałem pierwsza lepszą koszulkę, spodnie i wybiegłem z mieszkania. Nawet nie zamknąłem drzwi. Biegłem całą drogę, a po 5 minutach stałem pod jego domem. Chciałem zapukać, ale jeżeli to nie ten dom? I obudzę kogoś? No Tony raz kozie śmierć...
*ding dong*
Po niedługim oczekiwaniu otworzył mi Mark. Był cały zapłakany. Mam tylko jedno pytanie: Co się stało?
-He..jka, wejdziesz?- w odpowiedzi przytaknąłem-Wybacz, że ściągam cię o trzeciej w nocy, ale śnił mi się koszmar.
-Nie, no spoko.- ten koszmar musiał być baaardzo straszny skoro płakał.
-Zrobić ci herbaty?
-Możesz.- postawił wodę w czajniku.
-Przepraszam, że cię tu ściągnąłem.
-Mówiłem ci już, że spoko. A twoich rodziców nie ma?
-Nie, jeśli nie ojca o tej godzinie to wróci dopiero nad ranem, a jeśli chodzi mamę to....- świetnie Tony trafiłeś w pole minowe. Przecież mówił jak był pod wpływem emocji, że jego mama nie żyje.-....niestety nie żyje.- dziwne nie poleciała mu ani jedna łza.
-A w sumie co ci się śniło?- skoro miał koszmar to może mi opowiedzieć.
Opowiedział mi cały sen od deski do deski, a na końcu się rozpłakał. Przytuliłem go mocno. Pytacie dlaczego? Bo się zakochałem do kurwy nędzy! To takie upokarzające! I w dodatku w facecie! No, cóż muszę to zaakceptować czy tego chce czy nie.
Z mojego monologu wyrwał mnie Mark.
-Tony?
-Taak?
-Możesz mnie puścić no tak zapomniałem, że go przytulam. W sumie z drugiej strony intryguje mnie czy ten sen to był koszmar, a może wspomnienia, ale nie chce go dzisiaj o to pytać.
-J-już.- uwolniłem go z mojego uścisku.
-Tony, pewnie będziesz musiał się za niedługo zbierać, ale mam prośbę.
-Jaką?
-Śpij dzisiaj u mnie.
-No....dobra, ale musimy wstać wcześniej, bo nie wziąłem plecaka.
-Okeej.- pisnął uradowany
-To ja będę spał na kanapie.
-Eto...a możesz spać ze mną? Nie żebym cię zmuszał czy coś! Po prostu mam duże łóżko, a na kanapie nie śpi się wygodnie.- spuścił wzrok na podłogę i lekko się zarumienił. No tak....nie mogłem odmówić choć to pewnie będzie nie przespana noc ( z mojej strony), ale przynajmniej nie będzie samotny.
Mark zaprowadził mnie do pokoju. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to ogromne łóżko. Naprawdę było OGROMNE! Na tym łóżku mogły spać trzy osoby mając jeszcze trochę miejsca w zapasie. Pokój był w miarę duży, na pewno większy od mojego. Znajdowały się tam (tak jak każdym pokoju nastolatka) półki na książki, biurko i wielka szafa. Ściany były koloru pomarańczowego, a podłoga w ciemnobrązowych panelach. Tak, więc po zilustrowania pokoju mego "przyszłego chłopaka" od razu padłem na łóżko. Mark przez chwilę się mi przyglądał, ale też w pakował się w "łoże małżeńskie". Nawet nie wiedział jakie niebezpieczeństwo czyhało go z mojej strony. Niestety nie miałem sił, aby się z nim podroczyć. Zostały nam tylko dwie godziny snu, dla Mark'a, bo ja na pewno nie zasnę. Z moich rozmyśleń wytrącił mnie Mark przykrywając niebieską kołdrą, po czym obrócił się do mnie plecami.
~po 1 godzinie~
Mark spał jak suseł, a ja tylko mogłem się przyglądać mojemu aniołkowi. Jak ja mam zasnąć? Chwila...mam pewien pomysł, ale jest ryzykowny. Wyciągnąłem rękę i objąłem go w pasie. Poczekałem. Nie obudził się? Jak widać miał twardy sen. Przyciągnąłem go do siebie i ucałowałem włosy chłopaka. Tak na pewno zasnę, po czym zamknąłem oczy.
-Mark-
Obudziłem się w czyjiś objęciach....zaraz kto to? To TONY! Wyplątałem się jak oparzony z jego objęć i wstałem z łóżka. Hm? Nie obudził się? To lepiej dla mnie, gdyby zobaczył nas w takiej pozycji pewnie by się na mnie nieźle wkurzył. No nic, może zrobię nam śniadanie? Popełzałem do kuchni wyjąłem patelnie i jajka. Zrobię jajecznice. W końcu jakoś trzeba się odwdzięczyć. Maksymalnie się skupiłem i zabrałem się za robienie dania. To nie tak, że nie to jakiś level hard i nie umiem nawet tego zrobić. Chodziło tu oto, że najlepszy kucharz potrafi zrobić nawet z jajecznicy arcydzieło. Po jakimś czasie Tony zszedł na dół, akurat kończyłem.
-Co jemy?- spytał zaspanym głosem.
-Pyszną jajecznicę mego autorstwa.- wyszczerzyłem się do niego
Rozdzieliłem danie na dwie porcję i podłożyłem Tony'emu pod nos.
-Idę pod prysznic, jakby coś to wołaj.
Podarzyłem w stronę łazienki. Zdjąłem ciuchy i wszedłem do kabiny, puściłem gorącą wodę i dałem spłynąć wszystko m emocjom. Po prysznicu zacząłem się ubierać. Nagle spojrzałem w lustro i dostrzegłem swoje siniaki na klatce piersiowej. Choć minęło sporo czasu to one ciągle nie znikały i ciągle przypominały o mojej koszmarneja przeszłości.
-Hej Mark mogę o coś.....-bez ostrzeżenia wszedł do łazienki. Nie zdążyłem zakryć siniaków-...zapytać?
Stał jak wyryty. Cholera znowu dowiedział się czegoś czego nie powinien!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro