Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Szybka akcja i Hakuna Matata

-Brat Mark'a-

Mark leży nad podłodze, a nad stoi kilka kolesi. Kim oni są? Kojarzę tylko Look'a i John'ego, a ten rudy? Cóż, na razie to nie ważne. Mój mały braciszek leżał na podłodze i jest nieprzytomny!  Wziąłem go na ręce i zapytałem co się stało. Mieli ponoć ostrą kłótnię.....cholera! To za dużo wrażeń jak na niego! Mark ma bardzo słabą psychikę. Znowu to się może stać.....znowu może zapomnieć.....nie mogę na to pozwolić. Już raz go opuściłem, nie zrobię tego drugi raz.

-Dzwonię po karetkę.

-To jest aż tak poważne?- zapytał Look.

-Niestety tak, ale to długa historia i bardzo bolesna. Nie wiem czy Mark by mi pozwolił opowiedzieć....

-Opowiesz nam to po drodze, a teraz dzwoń po tą cholerną karetkę!- powiedział ze wzburzeniem ten rudy.

-Tony-

Brat Mark'a wykręcił numer do szpitala, a mnie zżerały nerwy. Najbardziej jednak współczułem Look'owi i John'emu. Znali przecież go najdłużej, a tu się okazuję, że tak naprawdę o niczym nie wiedzieli. Byli tak zaskoczeni, że potrafili tylko ustać na nogach. Szczególnie Look, wyglądał jak duch. Ambulans przyjechał po 15 minutach. Zabrali Mark'a na sygnale jego brat zaproponował nam podwózkę. Look od razu wskoczył to auta.  Po chwili ruszyliśmy. Siedziałem obok kierowcy, co przez to czułem się nie swojo. No w końcu chcę poderwać jego brata..... no nie sama myśl o tym sprawia, że się rumienię. Nagle jego brat się odezwał.

-W sumie to jak się nazywasz?

-Tony.....

-Jesteś jakimś nowym przyjacielem mojego brata?

-Tak, zaprzyjaźniliśmy się tak po 2 dwóch miesiącach.

-Jesteś tylko PRZYJACIELEM.- ostatnie słowo bardzo mocno zaakcentował.

-No taak.....tylko.- na razie.

-Tooonisiu jak ty straaaaasznie kłamiesz.

-Niby dlaczego?- Look proszę cię tylko nie przy jego bracie, bo jak piśniesz chociaż słówko to cię zabije na miejscu i trzeba jeszcze by za dzwonić po zakład pogrzebowy. W sumie to.....skąd on wie?

-No bo wszyscy wiemy, oprócz Mark'a oczywiście, że ty jesteś w nim totalnie za.....ppfhhhh- no i John'y zatkał mu usta. Mam u ciebie wielki dług stary.

-Za.....co?- dopytywał się jego brat

-Nic, nic. Look po prostu czasem tak bełgocze.- próbowałam wybrnąć jakoś z tej sytuacji.......na marne.

-Wiesz nie mam nic przeciwko gejom, ale...- tu zaparkował ostro pod szpitalem- nie pozwolę skrzywdzić mojego braciszka, rozumiesz?- a teraz uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic  i to sprawiało, że blondyn wyglądał przerażająco.

-R-rozumiem- szybko odpiąłem  pasy i wyszedłem z samochodu.

Chciałem już biec, ale zatrzymał mnie jego brat.

-Szwagrze czekaj, bo nawet nie znasz nazwiska swojego przyszłego chłopaka.- zamurowało mnie. „Szwagrze"?! A prawdą jest to, że nie znam jego nazwiska.

-S-słuszny f-fakt.- starałem się powstrzymać wypieki na twarzy, Na szczęście było ciemno.

Pobiegliśmy do szpitala. Tam dzisiaj był wielki ruch. Wszędzie pielęgniarki, lekarze i wielka bieganina. Na moje oko chyba dzisiaj była rekordowa liczba operacji, ale nas to nie obchodziło. Podeszliśmy do recepcji.

-Przepraszam gdzie leży Mark Joker?- zapytał brat Mark'a

-Niech państwo poczekają tu jest kolejka.- powiedziało wredne, stare babsko w rudych lokach , poprawiając przy tym swoje okulary.

-Niech pani wybaczy , ale to jest mój brat  i przyjechał tu karetką, więc niech mi panie uprzejmie powie gdzie on do cholery leży.- zgromił te babsko spojrzeniem. Niezadowolona poprawiła jeszcze raz okulary, przekartkowała swój wielki dziennik i odpowiedziała nam.

-Znajduje się na sali na drugim piętrze. W góry schodami i po prawej stronie.

Nie zwracając, już uwagi na starszą panią, pobiegliśmy w górę schodami, bo kto miał czas czekać na windę? Weszłem pierwszy, a tam zauważyłem nieprzytomnego Mark'a podpiętego do kroplówki.

-Mark!- chciałem do niego podejść, ale zatrzymał mnie lekarz. Był niższy ode mnie, miał na nosie okulary i siwiejące włosy.

-Pan to ktoś z rodziny?-zapytał

-Nie...

-A jest tu ktoś z jego rodziny?- zwrócił się tym razem do naszej grupki

-To ja!- powiedział brat Mark'a .Właśnie jak on do cholery ma na imię?

-Dobrze. Potrzebuje pana na konsultacje, a wy do pewnie jego przyjaciele?- tym razem zwrócił się do nas- Hakuna Matata wyjdzie z tego.- wszyscy spojrzeliśmy niemrawo na doktorka.- No co? Dzisiaj już nikt nie ogląda bajek Disneya? Hakuna Matata to znaczy nie martw się.- powiedział to z ogromnym uśmiechem.

Nie ma to jak radosny doktorek, gdy wszyscy się martwimy.

-Pana proszę ze mną- wskazał na (kolejny raz) brata Mark'a – a wy poczekajcie na zewnątrz. Wyszliśmy w trochę lepszych humorach niż weszliśmy. Teraz pozostało tylko czekać...

#_#

Witajcie kochani. Taak, wiem macie mnie ochotę usmażyć gorącym oleju, ale mam coś na usprawiedliwienie.......no dobra nie mam xD. Możecie mnie usmażyć w oleju. Albo nie!  Bo kto was będzie wkurzał nie dodawaniem rozdziałów. Życie też mi się źle układa, ale żyję (chyba) dalej. No każdym razie Gomeeeeeee za ten długi czas i ten krótki rozdział. Arigatooo za gwiazdkii komentarz. Postanawiam poprawę i przynajmniej skrócić czas oczekiwania o  3/4. I dołączam się do pytania Tony'ego. Jakie imię ma brat Mark'a? odpowiedzi w komentarzach.

To sayooooonarko

Wasz kawaiil

#_#   

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro