Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

To prawda czy tylko koszmar?

#_#

Gooooooomenosaj za zwłokę, ale w moim życiuuuu się nie układa za bardzo. Wiecie śmierć taty, samotność i planowanie próby samobójczej (kawaiil jesteś za szczera :|) No ale nie wzięłam się za pisanie dlatego, aby spowiadać się z własnych problemów. Napiszę wam fajniusiii rozdział (taką mam nadzieję) to sayonarkaaa *macha na pożegnanie*

 

-Mark-

Nie wiem dlaczego do niego zadzwoniłem, ale to chyba lepsze wyjście niż cięcie się, prawda? Mój sen był....bardzo straszny. Kim była ta kobieta? Co ona mówiła? Dlaczego pachniało śmiercią? I dlaczego zadaje sobie te pytania skoro nie znam odpowiedzi? Tony proszę......przyjdź szybko....

 

-Tony-

Ubrałem pierwsza lepszą koszulkę, spodnie i wybiegłem z mieszkania. Nawet nie zamknąłem drzwi. Biegłem całą drogę, a po 5 minutach stałem pod jego domem. Chciałem zapukać, ale jeżeli to nie ten dom? I obudzę kogoś? No Tony raz kozie śmierć...

*ding dong*

Po niedługim oczekiwaniu otworzył mi Mark. Był cały zapłakany. Mam tylko jedno pytanie: Co się stało?

-He..jka, wejdziesz?- w odpowiedzi przytaknąłem-Wybacz, że ściągam cię o trzeciej w nocy, ale śnił mi się koszmar.

-Nie, no spoko.- ten koszmar musiał być baaardzo straszny skoro płakał.

-Zrobić ci herbaty?

-Możesz.- postawił wodę w czajniku.

-Przepraszam, że cię tu ściągnąłem.

-Mówiłem ci już, że spoko. A twoich rodziców nie ma?

-Nie, jeśli nie ojca o tej godzinie to wróci dopiero nad ranem, a jeśli chodzi mamę to....- świetnie Tony trafiłeś w pole minowe. Przecież mówił jak był pod wpływem emocji, że jego mama nie żyje.-....niestety nie żyje.- dziwne nie poleciała mu ani jedna łza.

-A w sumie co ci się śniło?- skoro miał koszmar to może mi opowiedzieć.

Opowiedział mi cały sen od deski do deski, a na końcu się rozpłakał. Przytuliłem go mocno. Pytacie dlaczego? Bo się zakochałem do kurwy nędzy! To takie upokarzające! I w dodatku w facecie! No, cóż muszę to zaakceptować czy tego chce czy nie.

Z mojego monologu wyrwał mnie Mark.

-Tony?

-Taak?

-Możesz mnie puścić no tak zapomniałem, że go przytulam. W sumie z drugiej strony intryguje mnie czy ten sen to był koszmar, a może wspomnienia, ale nie chce go dzisiaj o to pytać.

-J-już.- uwolniłem go z mojego uścisku.

-Tony, pewnie będziesz musiał się za niedługo zbierać, ale mam prośbę.

-Jaką?

-Śpij dzisiaj u mnie.

-No....dobra, ale musimy wstać wcześniej, bo nie wziąłem plecaka.

-Okeej.- pisnął uradowany

-To ja będę spał na kanapie.

-Eto...a możesz spać ze mną? Nie żebym cię zmuszał czy coś! Po prostu mam duże łóżko, a na kanapie nie śpi się wygodnie.- spuścił wzrok na podłogę i lekko się zarumienił. No tak....nie mogłem odmówić choć to pewnie będzie nie przespana noc ( z mojej strony), ale przynajmniej nie będzie samotny.

Mark zaprowadził mnie do pokoju. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to ogromne łóżko. Naprawdę było OGROMNE! Na tym łóżku mogły spać trzy osoby mając jeszcze trochę miejsca w zapasie.  Pokój był w miarę duży, na pewno większy od mojego. Znajdowały się tam (tak jak każdym pokoju nastolatka) półki na książki, biurko i wielka szafa. Ściany były koloru pomarańczowego, a podłoga w ciemnobrązowych panelach. Tak, więc po zilustrowania pokoju mego "przyszłego chłopaka" od razu padłem na łóżko. Mark przez chwilę się mi przyglądał, ale też w pakował się w "łoże małżeńskie". Nawet nie wiedział jakie niebezpieczeństwo czyhało go z mojej strony. Niestety nie miałem sił, aby się z nim podroczyć. Zostały nam tylko dwie godziny snu, dla Mark'a, bo ja na pewno nie zasnę. Z moich rozmyśleń wytrącił mnie Mark przykrywając niebieską kołdrą, po czym obrócił się do mnie plecami.

~po 1 godzinie~

Mark spał jak suseł, a ja tylko mogłem się przyglądać mojemu aniołkowi. Jak ja mam zasnąć? Chwila...mam pewien pomysł, ale jest ryzykowny. Wyciągnąłem rękę i objąłem go w pasie. Poczekałem. Nie obudził się? Jak widać miał twardy sen. Przyciągnąłem go do siebie i ucałowałem włosy chłopaka. Tak na pewno zasnę, po czym zamknąłem oczy.

 

-Mark-

Obudziłem się w czyjiś  objęciach....zaraz kto to? To TONY! Wyplątałem się jak oparzony z jego objęć i wstałem z łóżka. Hm? Nie obudził się? To lepiej dla mnie, gdyby zobaczył nas w takiej pozycji pewnie by się na mnie nieźle wkurzył. No nic, może zrobię nam śniadanie? Popełzałem do kuchni wyjąłem patelnie i jajka. Zrobię jajecznice. W końcu jakoś trzeba się odwdzięczyć. Maksymalnie się skupiłem i zabrałem się za robienie dania. To nie tak, że nie to jakiś level hard i nie umiem nawet tego zrobić. Chodziło tu oto, że najlepszy kucharz potrafi zrobić nawet z jajecznicy arcydzieło. Po jakimś czasie Tony zszedł na dół, akurat kończyłem.

-Co jemy?- spytał zaspanym głosem.

-Pyszną jajecznicę mego autorstwa.- wyszczerzyłem się do niego

Rozdzieliłem danie na dwie porcję i podłożyłem Tony'emu pod nos.

-Idę pod prysznic, jakby coś to wołaj.

Podarzyłem w stronę łazienki. Zdjąłem ciuchy i wszedłem do kabiny, puściłem gorącą wodę i dałem spłynąć wszystko m emocjom. Po prysznicu zacząłem się ubierać. Nagle spojrzałem w lustro i dostrzegłem swoje siniaki na klatce piersiowej. Choć minęło sporo czasu to one ciągle nie znikały i ciągle przypominały o mojej koszmarneja przeszłości.

-Hej Mark mogę o coś.....-bez ostrzeżenia wszedł do łazienki. Nie zdążyłem zakryć siniaków-...zapytać?

Stał jak wyryty. Cholera znowu dowiedział się czegoś czego nie powinien!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro