Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nie jestem dumny z tego, że w ten sposób mnie pokochałeś

Witam!

Postanowiłam, że wstawie wam to, bo już długo sobie leży i chciałam to w końcu wstawić

Okładka by xS0wka_19

edited by Fanta5sist 

Za co bardzo dziękuje kochane <33

Zachęcam do gwiazdkowania i komentowania, bo to motywuje mnie do dalszej pracy !

Miłego czytania <33

--------------------------------------------------

Byłem skuty kajdankami do wiszącej nade mną rury. Torturowali mnie. Może chcieli wyciągnąć ode mnie informacje, a może po prostu się pobawić. Raczej to drugie skoro na razie nie padło żadne pytanie z ich strony. A może mieli inną taktykę? Będą mnie męczyć, dopóki sam się z czegoś nie wygadam. Znowu to samo... Wchodzi do pomieszczenia razem ze swoimi przyjaciółmi, torturują mnie i sobie idą. Rzadko kiedy dostaje jedzenie lub picie. Jestem coraz bardziej wychudzony i totalnie straciłem rachubę czasu. Nie wiem, ile minęło odkąd mnie porwali, ale na pewno mnie szukają. Na pewno...

- Cześć Dantuś - powiedział przesłodzonym głosem siwowłosy. - Masz dla mnie jakieś informacje?- zapytał przejeżdżając wierzchem dłoni po moim policzku. Przeszedł mnie dziwny dreszcz po plecach.

- Nic nie wiem - warknąłem odsuwając głowę. Wydawał się urażony tym, że się odsunąłem, więc zabrał rękę, zaciskając ją w pięść. Uśmiechnąłem się w myślach na jego ruch, bo wiedziałem, jak go wyprowadzić z równowagi. Dawało mi to satysfakcję, ale mogłem sobie też tym utrudnić. Poczułem ból na połowie swojej twarzy, czułem jak po policzku spływa mi strużka krwi.

- Więc tak chcesz się bawić? - widziałem wściekłość w oczach. Podszedł do stolika z różnymi narzędziami do tortur, a ja poczułem kolejny dreszcz przechodzący przez moje ciało. Tym razem strachu. Przymknąłem oczy lekko się wzdrygają na to co może mi zrobić złotooki. On nigdy mnie nie torturował, zawsze robili to jego przyjaciele, jak ich wkurwiłem to najczęściej Laborant i David. Oni byli najbrutalniejsi, ale teraz, gdy Erwin zmierzał w moją stronę i widziałem przestraszony wzrok Carbonary, wiedziałem, że jest źle...

- Erwin, może jednak zostawisz to mi? - usłyszałem przestraszony głos Dii, ale widziałem zawziętość w jego oczach. On nie odpuści.

- Nie tym razem Dia, dzisiaj nie ma taryfy ulgowej - powiedział z tym swoim przerażającym uśmiechem. Scyzoryk w jego ręce nie oznaczał nic dobrego. Zazwyczaj byłem podtapiany, cięty żyletką lub bity do nieprzytomności. Podszedł tak blisko mnie, że wręcz stykaliśmy się klatkami. Czułem jego oddech na swojej twarzy. Dlaczego chciałbym żeby był jeszcze bliżej mnie i pocałował mnie tymi swoimi ustami?

Widziałem jego twarz jeszcze bliżej siebie, zacząłem przymykać oczy, chcąc poczuć, jak mnie całuje. Niestety zamiast tego poczułem ból rozchodzący się po całym brzuchu. Krzyknąłem, a z kącików moich oczu uleciały łzy. Pochyliłem głowę do przodu, zaciskając mocno swoje powieki. Nie mogłem się skulić, by jakoś obronić swoje ciało przed dalszym atakiem. Szybkim ruchem wyciągnął scyzoryk z mojego ciała, na co znów przeraźliwie krzyknąłem. Uchyliłem oczy i zobaczyłem skrzywione twarze przyjaciół Erwina. Jakby wiedzieli, że to jeszcze nie koniec. Sam dobrze wiedziałem, że nie skończył, widziałem w jego oczach podniecenie, gdy spoglądał na mój ból. Dlaczego mnie to zadowalało, że mogę sprawiać mu tym przyjemność?

- No dalej, uderz mnie - warknąłem unosząc zmęczony wzrok na niego. Widziałem odradzający wzrok jego przyjaciół, ale nie poddam się. Najwyżej mnie zabije.

Jego uśmiech poszerzył się, a po chwili poczułem kolejne uderzenie. Tym razem uderzył mnie w krocze, a ja wręcz zawyłem z bólu, w kącikach moich oczu pojawiły się łzy, a ja sam starałem się jak najbardziej skulić i zaciskać nogi. Złapał za mój podbródek, uniósł moją głowę i patrzył na mnie z wyższością.

- Chłopaki wyjdźcie - mruknął odwracając lekko głowę w ich stronę. Po chwili znów wrócił do mojej twarzy, cały Zakshot oprócz niego zaczął wychodzić. Uśmiechał się, patrząc na mój ból. Podniosłem głowę, wciąż szybko i nie spokojnie oddychając.

- A więc co teraz ze mną zrobisz? - zapytałem, wzdychając. Uśmiechnąłem się, patrząc w jego oczy i przybliżyłem się do niego.

- Nie zaczyna się zdania od "a więc" - powiedział i zsunął rękę, zatrzymał ją tuż przy moim kroczu. Przymknąłem oczy i odchyliłem głowę w tył. - Wiesz... Jesteś bardzo, jakby to powiedzieć... Przystojnym policjantem, ale niestety na wysokim stanowisku. To popsuło moje plany względem ciebie, ale skoro po dwóch miesiącach nadal cię nie znaleźli... Chyba mogę spróbować jeszcze raz, no nie? - zapytał i zsunął rękę jeszcze niżej.

- N-nie wiem - jęknąłem cicho i przełknąłem gulę w gardle. Bardzo podobało mi się to co robił, ale nie wiedziałem czy dobrze robię. Przecież jestem komendantem, nie mogę być z przestępcą.

- To się dowiedz - szepnął z cichym powarkiwaniem tuż przy moim uchu. Zacisnął rękę na moim przyrodzeniu, a ja stłumiłem jęk przez zaciśnięte usta.- Kochanie, chcę słyszeć twoje jęki, gdy będę ci sprawiał przyjemność. - Delikatnie ugryzł mnie w ucho, by po chwili zacząć całować mnie po żuchwie.

- O-okej - oparłem swoją głowę o jego ramię wzdychając cicho. Przeszedł mnie dreszcz podniecenia, gdy jedną rękę przeniósł na mój pośladek. Nigdy jeszcze nie robiłem tego z użyciem bólu, a tym bardziej z chłopakiem... Odsunął się ode mnie, a ja jęknąłem niezadowolony. Podniosłem głowę i spojrzałem w te złote tęczówki.

- Czuję, że chcesz mi coś powiedzieć - szepnął zbliżając się do moich ust.

- Wydaje ci się - powiedziałem szybko zachrypniętym głosem. Oparłem się o swoją rękę, byłem trochę zmęczony, ale nie zamierzałem tego przerywać. Za bardzo mi się to podoba, by to przerwać.

- Przecież widzę - warknął i znów złapał za moje przyrodzenie, przez spodnie oczywiście, ale one zaczynały być uciążliwe...

- Nigdy nie robiłem tego w ten sposób, a-ani z żadnym chłopakiem - speszony spuściłem wzrok.

- Skarbie, nie ma się co wstydzić. Mogę ci obiecać, że z każdym orgazmem będziesz błagał o jeszcze jeden, aż nie zemdlejesz z wycieńczenia - warknął do mnie cicho.

- Nie przeceniasz swoich umiejętności zbyt wysoko? - cicho zapytałem, uśmiechnąłem się rozluźniając nieco atmosferę.

- Jeszcze się przekonasz...- brutalnie złapał za mój podbródek i uniósł go, by odsłonić moją szyję. Ugryzł mnie w jej zagięcie i zaczął lizać ugryzioną skórę. Już chcę więcej... Zrobiło się tu zdecydowanie za gorąco...

Nagle jego ręka ścisnęła mój pośladek, a druga wciąż trzymała moją twarz. Westchnąłem cicho, a siwowłosy przysunął się jeszcze bliżej mnie przez co czułem jego wzwód w spodniach. Uniosłem nogę przez co moje kolano otarło się o przyrodzenie złotookiego. Usłyszałem jego cichy jęk tuż przy moim uchu. Zobaczyłem jego świecące oczy wwiercające się w moje oczy. Jakby chciał mnie przeskanować, wszystko o mnie wiedzieć... Poczułem jego usta na swoich i rozpoczął się żarliwy i agresywny pocałunek, przerywany naszymi jękami przez ocieranie się o siebie. Nie mogłem się powstrzymać, chciałem słyszeć jego westchnienia i jęki cały czas. W nieskończoność...

- Dlaczego ty musisz być taki pociągający? - szepnął pytająco Erwin na chwilę się ode mnie odsuwając.

Po chwili znowu trwaliśmy w pocałunku, ale z niechęcią oderwałem się od niego. Co chwilę szeptał sprośne rzeczy pomiędzy naszymi pocałunkami. Jeździł rękami po całym moim ciele, a ja mogłem tylko działać nogami. Podskoczyłem lekko, a Erwin odsunął się lekko, zdziwiony moim ruchem. Jak najszybciej owinąłem nogi wokół jego bioder i przysunąłem go, jak najbliżej siebie. Na jego twarz wstąpił lekki uśmiech, który odwzajemniłem. Chciałbym go dotknąć...

- Czemu, tylko ty możesz mnie dotykać? - jęknąłem cicho, a on w międzyczasie zaczął mi robić malinkę.


- Przecież mnie dotykasz - szepnął cicho, klepiąc mnie w udo.

- Nie o taki dotyk mi chodziło...- westchnąłem, gdy jego ręka zjechała pod materiał moich spodni.

- Zależy czy będziesz grzeczny - warknął wprost do mojego ucha.

- Będę, obiecuję - wyjęczałem, gdy jego palec robił małe kółeczka wokół mojego wejścia.

- No to w takim razie...- wyjął mały kluczyk z kieszeni swoich spodni i rozkuł mnie. Kiedy to się stało szybko owinąłem ręce na jego szyi, aby przypadkiem nie spaść. - Trzymaj się skarbie - powiedział między pocałunkami składanymi na mojej szyi. Po chwili poczułem pod sobą miękką pościel.

Time skip

Obudziłem się przez promienie słońca wpadające do pokoju. Czemu jeszcze nie kupiłem tych rolet? Uchyliłem oczy, by po chwili obrócić swoją głowę w bok. Spojrzałem na leżącego obok mnie mężczyznę i uśmiechnąłem się szeroko. Zdecydowanie po tamtym porwaniu moje życie zmieniło się na lepsze... Zrezygnowałem z pracy w policji, by w pełni cieszyć się tym kogo mam tuż obok siebie. Miłość, której nie chce stracić. Przysunąłem się do siwowłosego, który wciąż spał. Ułożyłem swoją głowę na jego ramieniu, przeczesywałem jego włosy cały czas podziwiając jego spokojną twarz. Zupełnie nie odzwierciedlała jego prawdziwego charakteru...

Nagle poczułem miękkie usta na swoim policzku na co cicho się zaśmiałem. Zdecydowanie kochałem takie poranki - spokojne, gdy mogłem go podziwiać i cieszyć się tym co mam. Jego złote tęczówki spoglądały w moje oczy z tą czułością i miłością, której zawsze pragnąłem. Patrzyliśmy w swoje oczy, ale po chwili uniosłem się lekko, opierając swój ciężar o swoją rękę. Nachyliłem się nad złotookim i musnąłem jego usta rozpoczynając pocałunek, nasze nagie ciała cały czas się przytulały przez co było mi przyjemnie ciepło. Uśmiechnąłem się szeroko, odsuwając się od Erwina i patrząc w jego oczy szepnąłem:

- Kocham cię

- Zebrało ci się na wyznania? - zaśmiał się i poprawił się na poduszce.

- Przypomniał mi się dzień, w którym zrozumiałem, że coś do ciebie czuję wiesz? - zapytałem, wręcz kładąc się na niego. Moja noga znalazła się pomiędzy tymi jego, a moja głowa leżała na jego mostku. Spuścił głowę, by spojrzeć mi w oczy i uśmiechnął się.

- To miłe, ja pamiętam, jak przy tym porwaniu nie chciałem żebyś cierpiał, ale nie mogłem odnaleźć się w uczuciach... Nie chciałem cię pokochać - szepnął cicho, po czym zamknął oczy.

- Spójrz na mnie - Uchylił oczy, a ja w nich ujrzałem łzy. - Jesteśmy tu prawda? Kochasz mnie, a ja ciebie, nie ważne co się działo wtedy. Zrozumiałem, że cię kocham i chcę to robić dalej, chce żywić do ciebie to piękne uczucie Erwin więc nie pieprz mi tutaj o tym co było - siwowłosy uniósł swój kącik ust, a po jego policzku spłynęła łza, którą od razu starłem. To była rzecz intymna, bardziej niż seks. Okazywanie słabości przed osobą, którą się kocha - to prawdziwa intymność.

- Pamiętam, jak chciałem pozbyć się tych uczuć, ale gdy specjalnie powiedziałeś żebym cię uderzył, pękłem... Po prostu nie potrafiłem tego zrobić i nie potrafiłem już powstrzymać tego płynącego uczucia, które do ciebie czułem - szepnął i uniósł się opierając się o swoje łokcie. Automatycznie się odsunąłem, żeby usiąść, a gdy to zrobiłem on przyciągnął mnie do swoich ust. - Kocham cię Dante i nigdy nie przestanę, obiecuję - wymamrotał w moje usta. Gdy to mówił prawie go nie usłyszałem, ale to była jego słabość. Nie umiał mówić o swoich uczuciach... Okazywać owszem, wręcz bardzo mi je okazywał, zwłaszcza w miejscach publicznych... Ale nigdy nie potrafił powiedzieć ZakShotowi, że ich kocha i, że się o nich martwi, a mi rzadko mówił, że mnie kocha, ale... To dobrze, wiem, że jego uczucia są bardzo szczere i te słowa naprawdę dla niego, jak i dla mnie wiele znaczą. Przyciągnąłem go do ponownego pocałunku i powiedziałem coś czego bałem się powiedzieć od dawna. Nie wiem czemu, chyba bałem się odrzucenia, ale teraz po jego wyznaniu jestem pewny.

- Wyjdziesz za mnie? - zapytałem i ujrzałem szok na jego twarzy. Po chwili zamiast szoku było widać wiele innych uczuć - nadzieję, strach, szczęście, wzruszenie i miłość...

- Oczywiście, że tak! - wręcz wykrzyczał i popchnął mnie na łóżko tak, że leżałem pod nim. - To co trzeba to jakoś uczcić, prawda? - rzekł uwodzicielskim głosem. Zaśmiałem się cicho i uniosłem głowę, łącząc nasze usta w pocałunku. Jego ręce zaczęły błądzić po moim ciele, a ja wzdychałem cicho na jego ruchy. Dalej chyba wiadomo co było dalej...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro