Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Koszmar

   Wszyscy słodko spali no w sumie to nie wszyscy, Balin pełnił wartę, a Thorin spał, ale nie już tak spokojnie miał koszmary, wiercił się z boku na bok. Często tak miał, cały czas powtarzał mu się ten sam sen.

Dziewczynę która spała kilka metrów dalej, obudziły ciche pomrukiwania Króla, przez to, że posiadała w sobie krew elfów miała trzy razy lepszy słuch i węch od innych. Rozciągnęła się i usiadła. Odwróciła głowę w stronę kogoś, kto zakłócił jej sen i ujrzała wiercącego się Thorina. Wstała, otrzepała się i podeszła do ogniska, przy którym siedział Balin.

-Co mu jest?

-Dręczą go koszmary, już od kilku lat ciągle ma ten sam sen.

-Jaki sen?

-Zawsze zaczyna się tym gdy ma 24 lata i smok atakuje Erebor, później, gdy ma 53 lata i jest bitwa pod Morią, gdy ginie jego dziadek i nie wiadomo gdzie znika jego ojciec. Na koniec śni mu się, że zostaje królem Ereboru i zaczyna go toczyć smocza choroba, zostaje sam, a to złoto niszczy go od środka.

-Nie da się z tym czegoś zrobić?

Balin pokręcił przecząco głową, wlepiają wzrok w przygasające płomienie w ognisku. Dziewczyna nie mogła siedzieć tak bez czynnie, więc wstała i jak najciszej ruszyła w stronę śpiącego Thorina. Uklękła przy nim, jedną rękę przyłożyła mu na czole a drugą na mostku, Victoria zaczęła szeptać jakieś zaklęcia. Po chwili oddech mężczyzny się uspokoił, a oczy się otworzyły. Krasnolud patrzył na dziewczynę zdziwionym wzrokiem.

-Co ty robisz?

Zapytał zdezorientowany Thorin.
-Miałeś koszmar więc chciałam pomóc. Podobno śni ci się cały czas ten sam sen.

- Tak to prawda-Mężczyzna uniósł się do pozycji siedzącej- a skąd to wiesz?

-Balin mi powiedział.

Kobieta Kiwnęła głową w stronę starszego krasnoluda.

-Ehh te koszmary ciągle się powtarzają, jaa... boje się, że zostanę sam... z tym wszystkim, nie wiem co mam robić.

Victoria nigdy wcześniej nie była w takiej sytuacji, za bardzo nie wiedziała co robić, ale teraz nie wie jak, ale wydawało jej się, że mózg zaczął mówić za nią.

-Ty nie zostaniesz sam nie ma się czego bać, masz przecież swoją kompanię, oni są ci wierni, mieli wybór, ale oni woleli odzyskać swój dom, pójść i zostać u twojego boku. A po drugie masz przecież swoich siostrzeńców Filiego i Kiliego, Balina, który zawsze ci pomoże, masz wszystkich, masz też.... mnie, złożyłam ci przysięgę i nie zostawię cię, aż do ostatnich moich dni.

Krasnolud nie wiedział ci powiedzieć, był zszokowany wypowiedzią Victorii.

-Dziękuje.

-Nie ma za co, wyśpij się, ja idę zmienić wartę za Balina niech też odpocznie.

-A ty?

-Co ja?

-Ty też musisz odpocząć.

-Ja spałam 3 godziny wystarczy mi.

Dziewczyna wstała, chciała już odejść, ale poczuła uścisk na nadgarstku. Odwróciła się i wzrokiem napotkała parę błękitnych jak lód oczu Thorina.

-Idź spać ja pójdę na wartę i tak już nie zasnę.

-Nie wierzę ta upartość krasnoludów. Wiesz co pójdźmy na kompromis, oboje idziemy na wartę, wchodzisz w to.

Thorin chwile stał w zamyśleniu, aż w końcu się odezwał.

-Dobrze zgadzam się, bo wiem, że ty też byś nie odpuściła.

Oboje udali się w stronę Balina, by powiedzieć mu, że zmiana warty, biało włosy uśmiechnął się i udał się w stronę swojego ,,śpiworu", w którym się ułożył wygodnie, gdy zamknął powieki momentalnie zasnął. Thorin i Victoria usiedli przy gaszącym się już ognisku. Siedzieli w ciszy, dziewczyna położyła się na plecach, i zaczęła wpatrywać się w gwiazdy. Thorin wpatrywał się w gładką twarz dziewczyny, aż do momentu, gdy nie zauważył czegoś małego wystającego z jej bocznej kieszeni spodni. Szybkim ruchem chwycił to i wyjął. Tym czymś okazał się mały pluszowy miś. Dziewczyna wyczuła, że coś jest nie tak, odwróciła wzrok w stronę krasnoluda i zobaczyła, że Thorin trzyma jej misia Elen, co w języku elfów oznaczało gwiazda.

-Oddaj mi go, teraz.

Thorin uśmiechnął się chytrze i wstał razem z własnością Victorii.

-A co jeśli ci go nie oddam.

-To będziesz miał kłopoty.

Dziewczyna też wstała i rzuciła się na Thorina. Próbowała zabrać mu Elen, ale krasnolud był trochę wyższy od Victorii, no i silniejszy, przez co Victoria została przygwożdżona do ziemi przez Thorina który siedział na niej okrakiem, trzymając nadgarstki dziewczyny trochę dalej od głowy. Krasnolud powstrzymywał się, żeby nie zacząć się śmiać i obudzić, a Victoria uśmiechała się pierwszy raz od bardzo dawna. Patrzyli sobie w oczy, Thorin nagle pocałował różowe usta Victorii, całował ją namiętnie, dziewczyna dopiero po chwili zaczęła oddawać pocałunki. Doświadczenie Victorii było zerowe, starała się pokazać mężczyźnie swoje uczucia w jakiś sposób. Całowali się tak nie wiedząc, że przygląda im się pewien szary Czarodziej.               

                      _______________________________________________

Dziękuje za przeczytanie, mam nadzieje że się część podobała. 

życzę wam bezpiecznych i szczęśliwych Ferii.

Do zobaczenia w następnej części...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro