Rozdział 1. Ucieczka z domu.
Weszłam do domu z rodzicami i nosidełkiem z moją małą córeczką. Od razu poszłam do pokoju z nosidełkiem w którym spała mała. Po wejściu do pokoju od razu zamknęłam się w nim na klucz. Mój pokój był duży. Była w nim łazienka. Miałam też miejsce by dla małej i by robić jej mleko do picia. Położyłam nosidełko na moim łóżku. Mała nadal uroczo spała przytulając swojego misia. Usłyszałam z dołu jakieś krzyki.
-Znowu przyprowadzili jakiś kumpli.- Pomyślałam gdy obudziła się moja córeczka. Wyjęłam ją z nosidełka. Przyszykowałam małej mleko które zjadła grzecznie. Położyłam ją do łóżeczka i wyjęłam mój wojskowy plecak. Spakowałam do niego pieluszki dla małej, ubranka, koce, butelki, mleko w proszku, ulubionego misia córeczki, kilka książek, ubrania dla mnie, książeczkę zdrowia małej i wszystkie oszczędności jakie miałam.
-Melody!!!- Usłyszałam głos mojego otyłego ojca. Pewnie znowu chce pieniądze na chlanie. Założyłam plecak i wzięłam moją córeczkę na ręce. Opatuliłam ją w kocyk. Na szczęście było lato. Zeszłam na dół.
-Tak ojcze?- Spytałam się stając przy wejściu do salonu. Ojciec i jego koledzy jak zwykle grali w pokera, a moja matka siedziała na kolanach jakiegoś oblecha.- Ohyda.- Pomyślałam.
-Idź kupić nam wódkę i papierosy.- Powiedział mój "kochany" tatuś dając mi kasę. Wzięłam nie pewnie pieniądze i wyszłam z domu. Zamiast do sklepu kierowałam się w stronę jakiś magazynów. Szukałam miejsca w którym mogłabym spać i zajmować się córką. Nie chciałam by żyła z tymi tyranami, a do domu dziecka jej nigdy nie oddam. W końcu znalazłam jakiś magazyn. Z wejściem nie było problemu. Magazyn był duży. W przyciemnionym miejscu był materac. Położyłam plecak na ziemie. Położyłam się na materac przytulając delikatnie córeczkę.
-Spokojnie Lizzy. Znajdziemy sobie ciepły domek ale na razie to musi nam wystarczać.- Powiedziałam szeptem co mojej córeczki. Zasnęłam po kilku minutach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro