Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

-Skromnych progach. - prychnął Lucas.
Kate zgromiła go wzrokiem, a ja z kolei miałam ubaw widząc rozstawianego po katach Lucasa. Matthew oraz pozostała część drużyny rozsiadła się na ławkach postawionych tuz obok basenu. Spojrzałam z rozmarzeniem na taflę wody, która falowała u moich stóp. Zaczęłam wyobrażać siebie pływającą, kiedy to z rozmyślań wyrwał mnie głos Kaspara.
- Margaret, czemu nie popływasz, skoro tak pożądasz wskoczenia do basenu?
Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam na mojego przyjaciela. Uśmiechnęłam się szeroko i pokręciłam głową.
- Wskoczę, o ile za sekundę wyczarujesz mi bikini.
Kaspar skinął głową i zaczął siebie macać po nogach. Po chwili próbował udawać smutnego i powiedział, rozkładając przy tym ręce.
- Przykro mi, ale chyba zostały w drugich spodniach.
- Dowcipniś. - zaśmiałam się.
Rozbawiona pochyliłam się nad wodą i ręką ochlapałam Kaspara oraz Matt'a, który stał obok niego. Moim celem był Kasp, więc też on bardziej oberwał. Zerwał się na równe nogi i potrząsnął głową. Spojrzał na mnie, po czym skierował swój wzrok na Matthew.
- Nie uważasz, że powinna dostać nauczkę?
Rozbawiony Matt wstał i przeciągnął się.
- Chyba masz rację. - powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.
Kątem oka widziałam, że Kaspar zaczął się pochylać ku wodzie, lecz mój wzrok w pełni spoczął na Mattew, który zaczął się do mnie zbliżać. Zmarszczyłam czoło i skinęłam na niego głową.
- Co Ty zamierzasz zrobić?
Chłopak rozłożył ramiona i posłał mi szyderczy uśmiech.
- Przytulisz mnie, Meg?
Cofnęłam się od niego, podnosząc ręce w ostrzegawczym geście.
- Myślę, że teraz to nie jest najlepszy pomysł.
Chłopak zachichotał i podszedł bliżej.
- Daj spokój, Margaret. Odrobina czułości nikomu nie zaszkodziła.
Już miałam co powiedzieć, kiedy to Kaspar chlapnął mnie zimną wodą na plecy. Zaskoczona nagłym chłodem na ciele krzyknęłam i odwróciłam się, żeby zbesztać tego kretyna. Nawet nie zrobiłam pełnego obrotu. Poczułam jak czyjeś ręce obejmują mnie w tali, po czym Matthew wskoczył do basenu ciągnąc mnie za sobą. W momencie, kiedy wylądowałam w wodzie, podpłynęłam do chłopaka i chlapnęłam go.
- Oszalałeś?! -wykrzyknęłam.
Matthew nic nie powiedział tylko głośno się roześmiał. Wokół nas również rozbrzmiały śmiechy moich przyjaciół, którzy przesiadywali nad basenem.
- Wyluzuj! - usłyszałam za plecami Lucasa. - Przecież chciałaś popływać!
Wystawiłam mu język i spojrzałam na Matt'a.
- No i co teraz? - zapytałam, ścierając z oczu spływającą wodę.
Chłopak wzruszył ramionami susząc przy tym zęby. Nagle wpadła mi do głowy pewna myśl. Podpłynęłam do Matt'a i uśmiechnęłam się szyderczo.
- Mówiłeś, że chcesz się przytulić, Godfrey?
Matthew wygiął brew w łuk. Zaczął mi się bacznie przyglądać.
- Oh, daj spokój, Matthew. - zaczęłam udawać jego ton głosu. - Odrobina czułości nikomu nie zaszkodziła.
Chłopak roześmiał się i otoczył mnie ramionami. Wtuliłam się w niego tak mocno, iż miałam wrażenie, że jesteśmy jednością. I wtedy wzięłam odwet. Gwałtownie zanurkowałam pod wodę, ciągnąć go za sobą na dno. Zaskoczony zaczął machać rękoma, aby wypłynąć na powierzchnię. Zrobiłam to samo, a w momencie kiedy się wynurzyłam, usłyszałam głośny śmiech przyjaciół.
- Przestańcie się tam wygłupiać! Nie wszyscy mogą do was dołączyć. - rzucił Lucas.
Spojrzałam w jego kierunku i ręką zaprosiłam do siebie.
- To dawaj do nas, Lalusiu! - zaśmiałam się. - Chyba, żę boisz się o swoje włosy.
Atmosfera była wspaniała, wszyscy dobrze się bawili. Jednak zrobiło mi się zimno i postanowiłam, że wyjdę z wody. I to był cholerny błąd. Kiedy tylko zawiał wiatr, zaczęłam trząść się jak galareta. Co prawda pogoda na zewnątrz była pogodna, ale woda w basenie musiała być niedawno nalana, przez co miała bardzo niską temperaturę. Za mną na brzeg wyszedł Matthew. Spojrzał na mnie i podrapał się w tył głowy.
- Kurcze, nie pomyślałam o przebraniu. - zbeształ się.
Uśmiechnęłam się lekko, obejmując się ramionami. Matthew podszedł do mnie i biorąc mnie za rękę ruszył do domu.
- Zaraz wrócimy! - krzyknął przez ramię.
Weszliśmy do jego pokoju, a on zaczął grzebać coś w szafie.
- Słuchaj, nie mam niczego, co mogłoby na Ciebie pasować.
Uśmiechnęłam się do niego i skinęłam głową.
- Nie przejmuj się. Dam sobie radę. W końcu moje ubranie muszą kiedyś wyschnąć, no nie?
Matthew odwrócił się do mnie przodem i przeczesał włosy ręką. Oparł się biodrem o szafę po czym przyjrzał mi się dokładnie.
- Mógłbym Tobie dać moją bluzę, powinna długością przypominać tunikę, jeśli ją założysz.
Pomyślałam chwilę i zgodziłam się. Co w tym złego, że pożyczy mi jeden ciuch? Założyłam szarą bluzę i ruszyliśmy na dół. Matthew przyjrzał się znajomym, po czym klasnął w dłonie, olśniony nagłym pomysłem. Spojrzałam na niego zaintrygowana i przechyliłam lekko głowę.
- Co wymyśliłeś, Einstein? - zagadnęłam.
Matt uśmiechnął się szeroko i powiedział donośnym głosem, żeby wszyscy słyszeli.
- Zrobimy sobie grilla!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: