Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Kropelki


POV: Nick

- Musimy tam iść?? Strasznie mi się nie chce- Boże Jack przez cały czas marudzi jeśli nie przestanie to obiecuję że mu przyjebie

Jakąś godzinę temu wróciliśmy i kazałem mu się zacząć szykować do spotkania z Danielem ale jak tylko weszliśmy do domu on rzucił się na kanapę i nie chce ruszyć dupy.

- Tak musimy bo przyjaciel chce się z nami zobaczyć więc lepiej rusz tą dupę i się szykuj bo ja potem na Ciebie czekać godzinę nie będę.- powiedziałem łapiąc go za rękę ciągnąc lekko dzięki czemu w sekundę wylądował na podłodze jęcząc z bólu. No nie powiem śmiać mi się chciało na ten widok.

Zawsze pierdoli że jest takim twardzielem a teraz proszę Jack Roberts we własnej osobie leży przede mną na podłodze jęcząc z bólu.

-Stary jesteś martwy - syknął w moją stronę i złapał mnie za kostkę myśląc że mnie wywali.
- Doprawdy?- spytałem uśmiechając się szyderczo
- Tak. - powiedział bez zastanowienia. No to zaczynamy zabawę
- To patrz kurwa to - powiedziałem i jednym ruchem wyciągnąłem zza paska spodni pistolet.
Schyliłem się i przyłożyłem mu go do łokcia.

-O ty skurwielu - wysyczał i puścił moją nogę. Szczerze to nawet jeśli bym nie wyciągnął spluwy to by mnie nie wywalił ale tak jest zabawniej.
- No widzisz my zawsze dojdziemy do kompromisu- uśmiechnąłem się chytrze i schowałem pistolet.

Jack nareszcie podniósł się z podłogi i poszedł do swojego pokoju. Bo ja ,Jack, Harry i John mieszkamy razem. Ale że Ivy ma u nas swój pokuj bo często tu przesiaduje albo jest martwa po imprezach to nie odwoziliśmy jej tylko została u nas.

Ruszyłem do swojego pokoju i odrazu wszedłem pod prysznic. Boże tego mi było trzeba po tak długiej podróży.

Kiedy skończyłem się myć poszłem się ubrać i trochę odwalić bo też lubię dobrze wyglądać. Mam to poprostu w genach.

Założyłem trochę biżuterii i spryskałem się swoimi perfumami. Włożyłem jeszcze na nogi moje Nike i byłem gotowy.

Szybkim krokiem znalazłem się na dole gdzie zastałem już Harrego i Johna ale jak zwykle Jack szykuje się godzinę ,a Ivy zanim skończy makijaż to się zejdzie.

Wskoczyłem na kanapę bo chłopaki poszli do kuchni coś zjeść.

- Jak można cały dzień jeść i wciąż być głodnym? - krzyknąłem do nich z salonu
- Normalnie - odpowiedział Harry jakby to było oczywiste idąc w moją stronę z talerzem na którym leżało chyba z 10 tostów
- Czekaj czekaj. - zatrzymałem go na chwilę - Ty masz zamiar zeżreć to wszytko sam?! - zapytałem ze zdziwieniem że on jeszcze się nie porzygał
- Tak. A ktoś mi zabroni?? - odpowiedział i wziął jednego tosta z talerza

- Tak ja. - odpowiedziała mu Ivy która raczyła wreszcie zejść na dół z uśmieszkiem na twarzy.

Już chciała sięgnąć po tosta gdy Harry pacnął ją w dłoń by nie ważyła się nawet dotknąć jego jedzenia.
Oczywiście Ivy stanęła oburzona czekając aż przyjaciel ulegnie bo i tak ona zawsze wygrywa.

Z każdym z nich tylko nie że mną. Jak już to każdy poddaje się mnie bo wiedzą że nie odpuszczę plus jestem odporny na jej urok. Jest ładna ale to jest moja przyjaciółka a nie laska do poderwania.

W końcu chłopak uległ i wszyscy zjedli z wyjątkiem mnie.

- Nick choć z nami zjeść. Nic nie jadłeś od rana- oczywiście Ivy musiała poruszyć ten temat

Kurwa no jak nie mam ochoty to nie jem zdarza mi się nawet o tym zapomnieć więc po chuj ruszasz ten temat?! - nie no tak jej nie powiem

- Nie jestem głodny jadłem wcześniej- skłamałem szybko bo nie mam zamiaru teraz drążyć tego tematu

Ivy i reszta rzucili mi tylko zmartwione spojrzenia i odpuścili.
Raczej wyczuli że to kłamstwo. Znają mnie za długo by tego nie rozróżnić.

- Dobra jedźmy już bo się spóźnimy- rzuciłem szybko i wstałem z kanapy.

Reszta tylko pokiwała głowami i zaczęli zakładać buty.

*******

Podjechałem swoim czarnym Lamborghini Aventador SVJ na tor i już widziałem te wszystkie klejące się do mnie blachary, plastiki, dziwki jak zwał tak zwał. Ale jedno jest najważniejsze.

Czy one kurwa szacunku do siebie nie mają?

Podszedłem do reszty paczki by razem wejść do „ Break". To miejsce jest zajebiste, najlepsze imprezy w okolicy i do tego jeszcze koło toru.

Nie zwracając uwagi na nic odrazu ruszyliśmy w stronę schodów na górę dla VIP-ów tylko nie wiadomo nam jeszcze dlaczego było tam duże skupisko ludzi. Wyglądali na zmartwionych ,przerażonych, wkurwionych, rozbawionych, zdziwionych i chuj wie co jeszcze.

Przez cały czas za ręce łapały mnie jakieś pizdy ale odrazu je odpychałem. Ile jeszcze do tych schodów bo zaraz nie wytrzymam i którejś z nich zajebie z plaskacza czego nie chce robić.

Ivy szła jako pierwsza i zerknęła na miejsce obok schodów a sekundę później na jej twarzy pojawił się uśmiech zwycięstwa. Co jest?
Ja byłem ostatni więc miałem najgorszy widok.

Ivy weszła na kawałek schodów robiąc nam miejsce ale nagle stanęła i zaczęła się przyglądać tamtemu skupisku.
Jej ruch powtórzyli wszyscy po koleji.

Harry Jack i John zaczęli tylko się głośno śmiać i nic więcej. Przechodząc koło miejsca skupiska przystanąłem i spojrzałem co się dzieje.

O kurwa. Na ziemi leżał jakiś typ totalnie nie przytomny, cały zakrwawiony i najlepsze jest to że go znałem.

Felix Robinson. Skurwiel wszystkim laskom dorzucał jakieś świństwa do drinków lub poprostu kazał im się naćpać pod groźbą czy coś takiego.

Raz dorzucił coś do drinka Ivy. Nie zapomnę jak zajebiście było mu wtedy sprać z chłopakami dupę. A teraz? Proszę bardzo leży nie przytomny bo ktoś jeszcze trochę i kolejnym uderzeniem mógłby go dwa metry pod ziemię wysłać. Niewiem co to za koleś ale szacunek mu się zasłużył.

Dołączając do przyjaciół też się śmiałem i wyglądając jak debile wchodziliśmy na górę.

Na początku ochroniarze nas nie poznali bo nie widzieliśmy się dobre dwa miesiące ale na ładne oczy Ivy i na wspomnienie naszych nazwisk zostaliśmy wpuszczeni i przeproszeni za czekanie.

***

Po krótkiej chwili byliśmy już w pokoju z Danielem i jakąś dziewczyną. Nie powiem była bardzo ładna. Nie dokońca brunetka której włosy były pofalowane , z najpewniej niebiesko zielonymi oczami , w krótkiej sukience, w miarę delikatnym makijażu i sportowych butach. Kogoś mi przypomina.....

To nie mogła być jakaś nowa dziewczyna Daniela. Byli podobni plus ona się za nim nie uganiała i nie było widać żadnej chemii.

Harry odrazu zapytał prosto z mostu rozwiewając wszystkie moje wątpliwości gdy dziewczyna do nas podeszła.

Jak się okazało to siostra Daniela ale oczywiście ja się tego spodziewałem.

Liliana.

Pasuje do niej.
*****
Po wyrwaniu się z innej rzeczywistości ogarnąłem że skubana dosłownie wywierca we mnie dziurę swoim wzrokiem.

„No cóż sorki Lilka wiem że jestem przystojny ale przestań."

Uśmiechnąłem się tylko delikatnie i w ramach zemsty zrobiłem to samo.
A co mi szkodzi niech wie że że mną nie wolno pogrywać.

Na ziemię ściągnęło mnie głośne chrząknięcie Daniela.
Spojrzałem szybko na przyjaciela pytającym wzrokiem i dopiero wtedy zawarzyłem co trzymał.

Oooo z chęcią się napierdole- pomyślałem i kiwnąłem mu głową żeby mi też polał

- Chwila chwila- kurwa no nie dajcie mi spokój- a ty przypadkiem nie musisz nad potem odwieźć?- zaczął swoje przemyślenia John.

Japierdole nawet napić się przez nich nie mogę

- Skoro tak stary to witam w klubie. Lepiej idź sobie po bezalkoholowy bo tego nie dostaniesz- rzucił przez śmiech Daniel i wskazał palcem na barek.

Zrezygnowany ruszyłem w tamtą stronę i zamówiłem sobie jakiegoś bezalkoholowego drinka który wyglądał nawet dobrze.

Przy każdej czynności czułem na sobie czyjś uważny wzrok. Nie tylko laski to czują. Zerknąłem przez ramię by sprawdzić kogo aktualnie tak bardzo interesuje moja osoba.

Aż się zdziwiłem gdy zobaczyłem Ivy plotkującą najpewniej na mój temat z Lilą. Jak kobiety tak szybko załapują dobry kontakt?

Odebrałem drinka i podszedłem do przyjaciół. Dziewczyny zdążyły się już rozwalić na kanapie z Harrym a Jack, John i Daniel nad nimi stali śmiejąc się z czegoś.

Stanąłem koło chłopaków starając się wychwycić temat rozmowy.

-...... dobra może było i w chuj obowiązków ale weź zajebista miejscówka na wakacje.....- kontynuował swoje opowieści najpewniej o wyjeździe John. Dopóki ktoś mu nie przerwał.

- Czekaj czekaj - zaczął z wyczuwalnym zdziwieniem w głosie Harry - Lila...

- Ja...- odpowiedziała dziewczyna

- Czy ty masz kurwa krew na butach?!?! - wrzasnął na cały głos Harry jedną ręką wskazując na buty dziewczyny które rzeczywiście miały kropelki czerwonego płynu.

- O kurwa.. - wyszeptała i zaczęła się dokładnie przyglądać obuwiu

POV: Lila

Japierdole że też wcześniej tego nie zauważyłam....
Teraz będę musiała im wszystko opowiedzieć.

Zerknęłam spod rzęs na Dana licząc na minimalną pomoc ale on też wydawał się wmurowany.

- A ty Danielu- ciągnął Nick - masz zaczerwienione knykcie u lewej dłoni. Można wiedzieć co odjebaliście?- zapytał spoglądając raz na mnie raz na brata prawie dusząc się ze śmiechu na widok naszych min.

- Emm no jakby to powiedzieć...- nie wiedziałam jak to wszystko poskładać w zdanie - Wszystko zaczęło się przy schodach. Jakiś jebnięty facet złapał mnie za biodra........- zaczęłam swoją delikatnie skróconą opowieść

***

- Czekaj ale skąd ta krew na twoich butach? - dopytywał John po zakończeniu mojej wypowiedzi

No pominęłam fragment jak go kopnęłam fakt.

- Nooo Daniel zapytał mnie czy chce dokończyć dzieła. A ja oczywiście się zgodziłam więc kopnęłam typka raz w głowę i raz w brzuch. Dopiero potem Dan poinformował mnie że on jest nieprzytomny ale jakoś mocno mnie to nie interesowało - podsumowałam krótko

- I na dodatek my tego gościa znamy- dopowiedziała Ivy a mnie wmurowało jeszcze bardziej niż przedtem

- No to kto jest?- dopytywałam bo aż mnie ciekawiło co to za skurwiel.

-Felix Robinson. On jest strasznie pojebany, zawsze albo dorzuca coś do drinków dziewczynom, albo karzę im robić różne nie normalne rzeczy pod groźbą, albo zabiera je i gwałci. Raz dorzucił coś Ivy to mu wszyscy spraliśmy pożądnie dupę- wytłumaczył mi spokojnie Jack

- Czekaj to było wtedy co wróciłeś do domu strasznie szczęśliwy, trochę nawalony z delikatnie obitą twarzą i czerwonymi łapami umazanymi w krwi? -zwróciłam się do brata
Bo rzeczywiście był taki przypadek i gdy spytałam się oco chodzi to Dan wymamrotał że kogoś pobił i tyle się dowiedziałam.

- Dokładnie tak moja droga.

-Aha ok.

******

Już od paru godzin zajebiście bawiłam się z Ivy. Nie przestawałyśmy tańczyć nawet gdy szłyśmy po kolejne drinki.
Akurat z głośników poleciało „ Can't hold us". Uwielbiam tą piosenkę. Spojrzałam na Ivy ona spojrzała na mnie i potem obie skierowałyśmy wzrok przed siebie bo z daleka widziałyśmy biegnących tu chłopaków.

****
POV: NICK

- DOBRA A TERAZ W DÓŁ!-krzyknąłem i zacząłem powoli kucać by w tym jednym momencie gdy muzyka sięga zenitu wyskoczyć w górę z przyjaciółmi.

Dziewczyny zaczęły tupać nogą w rytm, cała sala powtórzyła nasz ruch , muzyka powoli sięgała maksa, wszyscy bardzo głośno śpiewali tekst.

Pokazywałem na palcach ile jeszcze...

3....
2.....
1....

- IIII...
TERAZ... - wszyscy wyskoczyli i zaczęli skakać tańcząc.

Nie powiem uczucie nie do opisania.

*******
Nagle Daniel przystanął i rozglądając się nerwowo. Obrócił się wokół własnej osi i wychylał się żeby zobaczyć coś ponad tłumem.

Reszta naszej paczki też to zauważyła i wszyscy stanęli i zaczęli się przyglądać Danielowi.

A ten nagle gdzieś pobiegł
(Przyznaje nigdy nie widziałem żeby tak zapierdalał XDD) ale to znaczy coś złego...

Wszyscy rzuciliśmy się biegiem za nim.
Ale chyba już wiedziałem oco chodzi.
Nareszcie go dogoniliśmy.

- Stary oco chodzi? -zapytał Jack. Już wszyscy wiedzieli że coś jest nie tak.

- No dalej powiedz nam! - Ivy już się nie cierpliwi

Daniel obrócił się w naszą stronę cały blady i po chwili ciszy wreszcie wydusił...

- GDZIE JEST KURWA LIA!?!!!??- właśnie to zauważyłem. Jest tu tylko nasza paczka.

- Hej hej spokojnie zaraz ją znajdziemy- uspokajała go Ivy bo za chwile gość ataku paniki dostanie- A teraz oddychaj ze mną. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech..-podszła i pogłaskała go po ramieniu.

- Ivy zostań z nim i dopóki niw dojdzie do siebie to my poszukamy Lili.- zarządziłem i poszłam z chłopakami na balkonik dla VIP-ów.

****

- Dobra wszyscy ostatni raz widzieliśmy ją tańczącą. Ale w którym momęcie zniknęła?- podsumował Harry

- Kiedy wyskoczyliśmy do góry to jeszcze była więc mniej więcej w tamtym momęcie.- przypomniał sobie John

- Dobra to najpierw szukamy cały dół bo tu jej nie ma parkiet łazienki oraz dwór. Jack ty idziesz na parkiet. Harry ty idziesz na dół. John łazienki a ja pójdę na dwór.- powoedziałem i popatrzyłem na każdego po koleji- pasuje?

- Ta
- No ok
- Zajebiście jak jej tam nie będzie to parkiet jest mój!!!!! - wykrzyczał Jack i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.

- Dobra chłopaki szukamy a nie gadamy- upomniał surowym głosem wszystkich Harry

Po chwili na balkoniku już nikogo nie było. Wszyscy poszliśmy w swoje strony po drodze patrząc czy gdzieś nie ma Lili

****

Wyszłam na dwór i odrazu sprawdziłem ławkę która była przed klubem, krawężniki bo mogła tam usiąść i tak dalej.

W końcu przystanąłem bo nigdzie jej tu nie było usiadłem na murku i odpaliłem papierosa. Zaciągnąłem się w zastanowieniu gdzie ona do chuja jest?

Siedziałem tak przez chwilę aż tu nagle jakaś laska totalnie ledwo żywa, upita , i niewiem czy nie po jakiś prochach lub czymś podobnym zaczęła iść przez ulicę na nogach jak z waty.

W sekundę oświetliły ją lampy samochodowe. KURWA ZARAZ JĄ KTOŚ POTRĄCI!!! Odrazu zeskoczyłem i pobiegłem w jej stronę coraz bardziej mi kogoś przypominając...

Niestety nie zdążyłem i czarny SUV potrącił dziewczynę potem nawet nie zwracając uwagi na jej stan szybko odjechał.

Jak najszybciej podbiegłem do niej żeby udzielić pomocy ale dopiero teraz poznałem tą dziewczynę...

KURWA TO LIA...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
2171 słów

I nareszcie jest 2 rozdział!!!

Przepraszam że tak długo czekaliście ale pierwsze rozdziały się bardzo trudno pisze.

Niestety kolejna przykra informacja teraz wyjeżdżam na wakacje i pewnie następny rozdział pojawi się jakoś we Wrześniu.

Mam nadzieję że się podoba
Kocham Carlia❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro