26(koszmar)
(wszystko co się dzieje w tym rozdziale to sen/wspomnienie IP)
Per:IP
Znowu mi dokuczają!
NOSZ ileż można?!
W szkole nie mam życia bracia pomagają jak mogą ale jesteśmy w innych klasach.
Dziś znowu wyrzucili wszystko z mojego plecaka a sam plecak zniszczyli...
Znając ich zaciągną mnie za szkołę krzycząc że jestem jak moi rodzice... Potworem!
Zaborcą!
Będą się pytać z kpiną kiedy na nich przeprowadze rozbiory!
Zawsze o to pytają!
Ja nie chcę być jak oni!
Ja chcę być sobą czemu nie mogłem być podobny do kogoś innego?!
Czemu akurat do nich?!
Po kolejnym dniu upokorzeń tym razem polewali mnie wodą zabarwioną na żółto pewnie to jakiś napój energetyczny po czym nagrali to i wypuścili bym uciekł z płaczem do moich adopcyjnych rodziców.
Uciekałem tak całą drogę w domu... Nawet się nie przywitałem tylko uciekłem do łazienki się umyć po skończonej czynności ubrałem całą dolną garderobę...
Wtedy wyjąłem żyletkę i zrobiłem parę nacięć by po jakimś czasie oderwać kawałek skóry...
Ból był zbyt silny a krzyk pewnie słyszeli w całej okolicy pierwszy przybiegł ojciec widząc co sobie zrobiłem kazał wezwać karetkę.
Odpływałem a mama mnie cudziła bym nie tracił przytomności ale to było silniejsze...
IP:Przepraszam mamo ale ja nie chcę tak wyglądać...!*łka obolały*
Francja:Co się stało?
IP:Dokuczają mi w szkole...!*opowiada wszystko co mu zrobiono*
Francja:Już ja się z nimi policzę razem z WB!
//Po zabraniu IP przez karetkę i przyjeździe Francji i WB do szpitala//
Lekarz:Oderwał se spory kawałek skóry z ramienia.
Ale będzie żył tyle że zostanie mu spora blizna.
Francja:Możemy do niego wejść?
Lekarz:Tylko jedna osoba może wejść prosze zdecydować kto.*odchodzi do innych pacjentów*
Francja:*wchodzi*
IP Wszystko dobrze?
IP:Dali mi środki przeciwbólowe i zrobili opatrunki na ramię...
Francja:Wiesz kto ci dokuczał?
IP:Moja klasa...
Reszta klas jest obojętna bo bracia robią wszystko by nikt mi nie dokuczał....
Francja:To dobrze ale i źle bo ci dokuczają.
IP:Ja nie chce do szkoły...
Francja:Będziesz tu przez jakiś tydzień dwa.
IP:Aha...
Lekarz:Proszę wyjść odwiedziny skończone.
Francja:Jutro przyjadę do ciebie.
IP:Dobrze...
Nie spałem całą noc ból dawał o sobie znać miałem łzy w oczach i ledwo wytrzymywałem by nie krzyczeć i płakać by skończył się ból by już przestało boleć!
Rano mama przyjechała z jedzeniem i piciem zjadłem śniadanie od mamy bo tego co tu jest śniadaniem nie da się nazwać spojrzała na mnie i już wiedziała że nie spałem całą noc.
Francja:Jesteś zmęczony połóż się spać.
IP:Nie bo wtedy będzie boleć.
Francja:Czemu nie wezwałeś lekarza albo pielęgniarki?
IP:Nie chce być już mazgajem...
Francja:IP oderwałeś sobie spory kawał skóry musisz mówić o tym lekarzowi że w nocy nie możesz spać.
IP:No dobrze...
Po wyjściu mamy odpoczywałem i dostałem leki przeciwbólowe.
I tak przez dwa tygodnie śniadania obiady i kolacje dostawałem od mamy bym nie umarł z głodu.
Kiedy wyszedłem byłem szczęśliwy a jednocześnie wystraszony nie chciałem wracać a zaległości nadrabiałem z braćmi jak przyszli z lekcjami.
Sprawdziany robiłem z nauczycielami jak przyszli by mi dać arkusze.
Cała klasa musiała mnie przeprosić jak byłem w szpitalu dostawałem pisemne przeprosiny ale nie odpisałem nikomu...
Po tym i tak bałem się swojego wyglądu i zacząłem go ukrywać...
Aż do poznania mojego biologicznego ojca.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro