19(rozmowa w cztery oczy)
Per:Prusy
Pojechałem do tego Ruska tylko po to by dał mojemu synowi spokój nie wierzę że chce ze mną rozmawiać o nim jak on nic o nim nie wie tym bardziej nie interesował się nie zamartwiał nocami po oddaniu go do adopcji.
Kiedy byłem na miejscu IR otworzył mi drzwi i pierwsze co to zaczęliśmy kłótnie.
Prusy:Po co mi kazałeś przyjechać?!
IR:Zabij tego gówniarza albo ja to zrobię!
Prusy:O nie!
To mój syn ty możesz się go wyrzec mi to różnicy nie robi wiedziałem że będziesz złym ojcem nawet dla ZSRR i co?!
Miałem rację skoro ci rewolucje zrobił!
IR:Nie wkurwiaj mnie Germańcu!
Prusy:Nie zbliżaj się do IP on i tak nie chce mieć z tobą nic do czynienia nawet nie pyta o ciebie i o rodzinę od twojej strony!
IR:*zdziwiony jednak szybko to maskuje*
Lepiej dla mnie!*ukrywa prawdziwe emocje do IP od czasu kiedy przyszedł do niego do szpitala by na szybko pogadać*
//Flasz back//
IP:Hej Papi~.*uśmiecha się*
IR:*rzuca wazonem*
Wynocha!
IP:*ledwo unika lecącego przedmiotu*
Miłe powitanie...
IR:*ma pomarańczę*
Wyjdź nim pomarańczą oberwiesz!
IP:O pomarańcza kopsnji mi.
IR:Rozmyśliłem się...
IP:*Hallo darkness my old friend*
IR:Czego chcesz?
IP:Pogadać dowiedzieć się czemu mnie nienawidzisz skoro nic ci nie zrobiłem przecież na ten świat się nie pchałem...
IR:...Po prostu przypominasz mi te feralną noc...!
IP:*kładzie się na nogach IR i obejmuje go w pasie*
...Przecież nic od ciebie nie chce...
Po prostu chciałem mieć rodzinę i wiedzieć kim jestem...
IR:*nie pewnie kładzie dłoń na głowie IP i równie niepewnie go głaszcze po niej*
//Koniec flashbacka//
Prusy:Słuchasz mnie?!
IR:Nie zamyśliłem się.
Prusy:Nad czym?
IR:A jakieś bzdety.
Wejdź i jutro rano pojedziesz do domu.
Prusy:Dobrze.*wchodzi do środka*
Per:IR
Po tej kłótni usiadłem w salonie z Prusami i zaczęliśmy normalnie rozmawiać od tego incydentu...
Dowiedziałem się dużo o IP jednak wiem że mnie nienawidzi.
Po tym co się dowiedziałem opowiedziałem o tym incydencie w szpitalu jak był u mnie jednak nie przeprosił mnie jednak jego uścisk uznałem jako przeprosiny...
Prusy był w szoku jednak o nic nie pytał pewnie zbyt duży to szok musi być zaprowadziłem go do pokoju gościnnego by odpoczął przed jutrzejszą podróżą do domu.
Potem sam się położyłem w mojej sypialni i zasnąłem mocnym snem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro