Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 44. Noc przy ognisku

- Ok, jak... Rozłożyć namiot? - spytała Nina... to znaczy obecnie Shanon. Stała tam, gdzie facet, którego zamordowaliśmy, próbował rozłożyć namiot. Częściowo mu się to udało.

- A po co ci namiot? - zapytałem, podchodząc do niej. Stanąłem obok i spojrzałem na namiot ponad jej ramieniem.

- Nooo, moglibyśmy w nim się przespać, nie? - spytała dziewczyna.

- Masz ochotę na biwak? Po tych wszystkich dniach spędzonych w lesie i całym tym spaniu na mchu? - spytałem zdziwiony.

- Noc spędzona w namiocie jest chyba lepszą opcją niż kolejna noc na mchu, nie? - stwierdziła Nina.

- No, dobra, niech ci będzie - odparłem, po czym odszedłem od niej, kierując się w stronę samochodu.

- Ej! A ty mi nie pomożesz?! - spytała dziewczyna. Odwróciłem się na chwilę znów w jej stronę.

- Niby dlaczego miałbym ci pomóc? Ty chcesz spać w namiocie, to się męcz z rozkładaniem go. Ja się prześpię w aucie. To będzie dla mnie miła, wygodna odmiana - wyjaśniłem. Zrobiłem parę kroków tyłem, mówiąc to, obserwując reakcję Niny. Dziewczyna zastygła chwilowo w bezruchu. Trwało to dosłownie moment, po czym ruszyła biegiem w moją stronę i szybko znalazła się obok mnie.

- Samochód! - zawołała, podczas gdy ja ponownie się odwróciłem.

- Przyznaj się, nawet nie pomyślałaś o tym, żeby spać w samochodzie - powiedziałem. Nina przewróciła oczami, idąc obok mnie.

- Nieprawda, po prostu... testowałam twoją inteligencję i to, czy ty sam wpadniesz na to, żeby spać w aucie - odparła dziewczyna. Prychnąłem cicho.

- Tsa, jasne, tłumacz to tak sobie - powiedziałem cicho. Nina zatrzymała się gwałtownie. Zaskoczona jej reakcją, też po chwili zatrzymałem się i spojrzałem na nią zdziwiony. - Co jest? - spytałem.

- Sugerujesz, że jestem głupia?! - zawołała dziewczyna.

- Sytuacja dowodzi, że momentami tak - odparłem, uśmiechając się lekko.

- Co to niby znaczy?! - zawołała wściekła Nina, wymachując przy tym gwałtownie rękami.

- Co ci się dzieje? - spytałem, odsuwając się na bezpieczną odległość.

- Obrażasz mnie i jeszcze sugerujesz, że to ja robię jakieś problemy?! - zapytała Nina.

- Nina, o co ci chodzi? - spytałem.

- NIE JESTEM NINA, TYLKO SHANON! - krzyknęła dziewczyna.

- Ok, ok, w takim razie, Shanon, co się dzieje? - spytałem. Nina skrzyżowała ręce.

- Denerwujesz mnie. Mam ochotę wbić ci nóż w serce. Tak z dwadzieścia razy co najmniej - stwierdziła dziewczyna. Choć była to groźba, to i tak, słysząc te słowa, uśmiechnąłem się.

- To groźba, czy obietnica? - spytałem, przysuwając się ponownie do Niny. Nie obawiałem się jej zbytnio, w końcu ja miałem broń, i umiałem się nią bardzo dobrze posługiwać, a ona nie.

Przysunąłem się tak blisko niej, że dzieliły nas centymetry. Z tej odległości mogłem jeszcze lepiej podziwiać jej urodę.

Nina wyglądała prawie idealnie. Do tej pory jedyną osobą, którą wyglądała według mnie "prawie idealnie" była Jane Arkensaw. Wtedy jednak postanowiłem tamtą dziewczynę upiększyć, tak jak ja byłem upiększony, ale niestety, nie udało mi się to. Coś poszło nie tak i Jane skończyła, jak skończyła. Z bliznami, spaloną skórą i rozległymi, głębokimi oparzeniami. Nie trzeba chyba dodawać, że po tym wszystkim raczej nie rzuciła mi się w ramiona, mimo że przysłałem jej ubrania, maskę i kwiaty? Co tu dużo mówić, Jane the Killer nienawidziła mnie za to, że zamiast ją upiększyć, zepsułem ją.

Potem przy Ninie the Killer uznałem, że skoro ona mnie kocha, aż do obsesji, i wygląda nie najgorzej, to spróbuję z nią i zrobię z niej swoją towarzyszkę. Niestety, tutaj jej miłość do mnie okazała się główną wadą. Nina the Killer kochała mnie AŻ ZA BARDZO. I dlatego zwariowała.

Ale ta Nina też wyglądała pięknie, do idealnego wyglądu brakowało jej tylko odrobiny alkoholu, wybielacza i ognia. No i lubiła mnie, ale nie miała na moim punkcie aż takiej obsesji jak Nina the Killer. To mogło się udać. Nina również zbliżyła się do mnie. Dłonie opuściła wzdłuż ciała, zaciśnięte w pięści. Wyglądała, jakby chciała mi przywalić. To było cholernie pociągające. - Ale mam ochotę cię pocałować - powiedziałem wreszcie. Nina, zaskoczona, rozchyliła lekko usta. Zamrugała kilka razy, aż wreszcie zacisnęła mocniej dłonie i zmarszczyła lekko brwi.

- To to zrób, do cholery! - zawołała. Nie musiała mi tego mówić drugi raz. Szybko pokonałem dzielącą nas odległość i złączyłem nasze usta w pocałunku. Jedną dłoń położyłem na biodrach Niny, drugą wplotłem w jej włosy i przysunąłem jej głowę bliżej swojej. Na początku Nina w ogóle nie zareagowała, ale już po chwili zaczęła odwzajemniać pocałunek. Ręce oparła o moją klatkę piersiową. Na początku całowała delikatnie, ale szybko zaczęła pocałunek pogłębiać, robiąc to wszystko coraz pewniej i agresywniej. Zupełnie jej nie poznawałem, ale nie powiem, podobało mi się to wszystko, i to bardzo.

~*~

Jakoś się od siebie odkleiliśmy od siebie, dzięki czemu, zanim całkowicie zapadł mrok, zdołaliśmy jednak rozstawić namiot, a nawet rozpalić ognisko. Gdyby było nam za zimno, mogliśmy jeszcze wybrać samochód, ale jak na razie było nam dobrze tutaj. Siedzieliśmy na ziemi, przed naszym namiotem, obok siebie, i zajadaliśmy się tym, co znaleźliśmy do jedzenia. Mieliśmy przy sobie mnóstwo kanapek, ciepłą kawę i herbatę w termosie, a poza tym wiele innych, smacznych przekąsek i posiłków w przenośnej lodówce turystycznej. Poza tym mieliśmy też suchy prowiant, jak ciastka, chipsy, paluszki, orzeszki, słowem, masę jedzenia.

- Mamy swoją małą ucztę - powiedziałem cicho. Patrzyłem na Ninę, która wpatrywała się w ogień. Płomień ładnie ją oświetlał. Również popatrzyłem na ogień, po czym sięgnąłem po jakiegoś batonika. Moja dłoń zetknęła się jednak z drugą ręką. Nieco zaskoczeni, ja i Nina, popatrzyliśmy na siebie. Pierwszy chyba doszedłem do siebie. Uśmiechnąłem się lekko. - I co powiesz? - spytałem, po czym wziąłem batonika, otworzyłem i włożyłem go do ust. Nina podniosła lekko jedną brew.

- A o czym mam niby mówić? - spytała dziewczyna.

- O moim osiągnięciu! - zawołałem, po czym wskazałem ręką na wszystko, co nas otaczało. Samochód, namiot, ognisko, jedzenie. Nina uśmiechnęła się złośliwie.

- Chcesz powiedzieć o MOIM osiągnięciu? - spytała. Mimowolnie uśmiechnąłem się. Ewidentnie miała ochotę trochę się podroczyć. Co tu dużo mówić, ja też miałem na to ochotę, więc postanowiłem zagrać w jej grę.

- Mogę EWENTUALNIE zgodzić się na to, że jest to NASZE osiągnięcie - odparłem, gryząc po raz kolejny batona. Dziewczyna pokręciła lekko głową.

- Wmawiaj sobie, wmawiaj - odparła, uśmiechając się przy tym. Popatrzyła na mnie przez chwilę. W jej oczach dojrzałem iskierki radości. Wydawało mi się, że już dawno zapomniałem, jak wygląda szczerze szczęśliwa i ciesząca się z czegoś osoba, ale okazało się, że jednak coś nie coś jeszcze pamiętałem.

Nina wyglądała na naprawdę szczęśliwą, co w pewien sposób mi schlebiało. Była szczęśliwa, będąc ze mną. I była PO PROSTU SZCZĘŚLIWA. Nie próbowała mnie zabić, jak Jane, ani też nie wyznawała mi miłości i nie rzucała mi się na szyję, jak Nina the killer. Miło był czasem po prostu pobyć normalnie z kimś spoko.

- Taka prawda - odparłem, również uśmiechając się lekko po raz kolejny. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, jedynie odwróciła wzrok i ponownie zaczęła się wpatrywać w ogień.

Również popatrzyłem na płomień. Otworzyłem paczkę popcornu i położyłem ją między nami, tak, żebyśmy oboje mieli do niej dostęp.

Jak się później okazało, jednocześnie sięgnęliśmy po popcorn i nasze dłonie spotkały się ze sobą. Spojrzałem zaskoczony na nasze ręce złączone w popcornie. Potem popatrzyłem na Ninę. Wyglądała na nie mniej zaskoczoną niż ja. Po chwili spróbowała zabrać swoją dłoń, ale nie pozwoliłem jej na to. Splotłem nasze palce razem, a potem, nim dziewczyna cokolwiek powiedziała, przysunąłem się do niej i pocałowałem ją.

Czułem, że moje działanie naprawdę ją zaskoczyło. Na początku znieruchomiała, jednak po chwili zaczęła odwzajemniać pocałunek. Po następnej chwili wyrwała swoją rękę z mojej dłoni i zarzuciła mi ręce na szyję, przyciągając mnie do siebie bardziej.

Nina rozchyliła nieco usta, a ja wykorzystałem to, pogłębiając nasz pocałunek. To było jak eksplozja. Sam nie wiedziałem, czemu to zrobiłem. Było trochę jak podczas mordowania, po prostu władzę nade mną przejęła jakaś nieznana mi dokładniej, dzika żądza, której po prostu MUSIAŁEM się poddać.

Nie mam pojęcia, czy Nina czuła to samo. Liczyło się głównie to, że też chciała tego co ja, chciała znaleźć się bliżej, poczuć bardziej... to wszystko. Po moim ciele rozlewało się przyjemne, ciepłe uczucie.

Wcześniej taką radość, ale i spokój oraz żądzę odczuwałem tylko wtedy, kiedy przede mną pojawiała się wizja morderstwa. Nigdy, przy nikim wcześniej nie czułem czegoś podobnego.

Może dawno temu lubiłem przez krótką chwilę Jane albo Ninę the killer, ale tamto nie umywało się do tego, co czułem teraz. Dosłownie, było dokładnie tak, jak wtedy, kiedy szykowałem się do morderstwa, kiedy miałem możliwość trochę się zabawić i kogoś zabić. Serce mi przyspieszyło, biło, jak szalone. Czułem, jak adrenalina rozlewa się po całym moim ciele, połączona z dziwnym, jednocześnie znanym mi, ale zupełnie dla mnie nowym uczuciem.

Jak wspomniałem, to było podobne do tego, co czułem, zabijając kogoś, stąd było to trochę znajome uczucie, ale, jednocześnie, nigdy nie odczuwałem go w taki sposób, aż tak intensywnie, trochę różniło się od tego, co już znałem. Główną różnicą było odczuwanie delikatnego, przyjemnego mrowienia w podbrzuszu, które rozlewało się po całym moim ciele.

Co więcej, tak jak w przypadku morderstwa, chciałem tego więcej, i więcej, wciąż nie miałem dość. Przyjemność ponad wszystko. Objąłem twarz Niny dłońmi, ponownie pogłębiając nasz pocałunek.

Korzystając z tego, że dziewczyna rozchyliła usta, wsunąłem do ich środka swój język. Nasze języki rozpoczęły dziką walkę o dominację, ale Nina szybko mi uległa.

Przejąłem kontrolę nad tym, co się działo, ale nie w pełni. Gdybym miał oceniać, powiedziałbym, że kontrolowałem to, co się między nami działo, w jakichś 60%. Nina również miała mi wiele do powiedzenia i nie pozwoliła się zdominować całkowicie. I to mi się również w niej podobało.

Zapomniałem już o morderstwach, o porównywaniu tego przyjemnego uczucia do czegokolwiek, nie myślałem już za wiele o tym, co czułem. Byłem w stanie myśleć jedynie o tym, że jest to cholernie przyjemne i że chcę, ŻĄDAM więcej tej przyjemności.

Nina miała chyba podobne podejście, bo wkrótce jej ręce zakradły się pod moją bluzę i zaczęły wędrować po moim ciele. Było to tym bardziej przyjemne, że pod bluzą nie miałem już nic i Nina dotykała mojej nagiej skóry.

Jej dotyk był niezwykle przyjemny, był ciepły, trochę mnie drażnił, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Skóra na moim ciele zdawała się łaknąć dotyku dziewczyny.

Nie pozostałem jej dłużny. Zatopiłem dłoń w jej włosach i zacząłem się nimi bawić. Podejrzewam, że zarówno ja, jak i Nina, w całości poddaliśmy się działaniu instynktu. Krótko zabawiłem się jej włosami, a potem moje ręce zaczęły zjeżdżać coraz niżej. Przez twarz, szyję, piersi, aż na biodra.

Nie myśląc za wiele o tym, rozpiąłem guzik jej spodni i spróbowałem wsunąć w nie dłoń. Nina jednak ostrożnie odsunęła się ode mnie, przerywając tym samym nasze pocałunki. Spojrzeliśmy na siebie.

Ja wciąż wprost kipiałem pożądaniem wymieszanym z niezadowoleniem z tej przerwy w całowaniu oraz wyczekiwaniem na kontynuację zabawy. Pragnąłem bowiem z głębi serca kontynuować to, co robiliśmy.

Nina zaś nie wyglądała na ani trochę złą za moje zachowanie. Wręcz przeciwnie, wyglądała na szczęśliwą i zadowoloną! Uśmiechała się lekko. W jej oczach odbijały się płomienie z ogniska. Na ustach widniał lekki, leniwy, pełen zadowolenia uśmiech.

- Chcesz się więc trochę bardziej zabawić? - spytała, po czym zachichotała cicho. Nie mogłem się powstrzymać i również się uśmiechnąłem.

- Oczywiście. A ty? - spytałem. Z lekką niecierpliwością oraz, być może... niepokojem? Tak bym to chyba najlepiej określił. A więc, z lekkimi niecierpliwością i niepokojem wyczekiwałem jej odpowiedzi.

Nie chciałem za nic w świecie, aby przerwała nam naszą zabawę, ale przecież było takie zagrożenie. Mam nadzieję, że podarowałem jej taką samą przyjemność, jak ona mnie, i że zapragnie to kontynuować, tak jak ja - pomyślałem wtedy. Na szczęście na odpowiedź nie musiałem czekać jakoś bardzo długo. Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze bardziej.

- Chodź do mnie, mój bestialski, bezwzględny, bezduszny i okrutny morderco. Zobaczmy, kto tym razem z naszej dwójki stanie się zabójcą, a kto ofiarą. Zabawmy się trochę - odparła, po czym, ku mojemu lekkiemu, ale pozytywnemu zaskoczeniu, objęła mnie i przyciągnęła z powrotem do siebie.

Ani trochę nie oponowałem. Jej słowa wyraźnie pokazały, że chciała mnie, tak jak ja chciałem jej. Miałem nadzieję, że oboje pozwolimy dziś sobie pójść na całość i dobrze się zabawić. Dawno nie przespałem się z nikim NORMALNYM. Kiedy brakowało mi seksu, sypiałem z Niną the killer. Zawsze była chętna na wszystko i wszędzie.

Tym razem jednak było inaczej. Nina Shanon Shotgirl była zupełnie inna, lepsza, niż Nina the killer, pod każdym względem. I nie chciałem się z nią bzykać czy ruchać, tak jak wiele razy robiłem to z Niną the killer.

Z tą Niną chciałem się po prostu KOCHAĆ i chciałem, abyśmy oboje czerpali z tego przyjemność. Nasze pocałunki, choć mogłoby się to wydawać niemożliwe, było jeszcze głębsze niż wcześniej. Całowaliśmy się, nasze usta były złączone razem, języki walczyły ze sobą o dominację, nasze ręce badały nawzajem i uczyły się naszych ciał.

Po chwili takich zabaw odsunąłem się nieco od Niny i zdjąłem bluzę. Rzuciłem ją w bok, ale nie w stronę ogniska, tylko w przeciwną. Nie chciałem w końcu, żeby moja pierwsza prawdziwa miłość po prostu się spaliła, prawda? Nie spojrzałem jednak, gdzie moja bluza wylądowała. Dopóki wiedziałem, że nic jej nie jest, nie interesowała mnie w tej chwili.

Miałem fajniejsze, lepsze i ciekawsze rzeczy na głowie. Nina zlustrowała mnie wzrokiem, zatrzymując na dłużej wzrok na moich spodniach, a potem na mojej klatce piersiowej. Ponownie uśmiechnęła się.

- Nieźle przypakowany facet - skomentowała. Wzruszyłem ramionami.

- Walka z ofiarą to dobry trening - odparłem.

- Czyli nasza zabawa to dla ciebie również taki trening? - spytała, spoglądając mi w oczy. Uśmiechnąłem się lekko.

- To coś znacznie więcej niż trening czy zabawa. To igrania z żądzami i instynktem. Jesteś na to gotowa? - zapytałem.

- A ty jesteś gotowy na to, co z tobą zrobię podczas tych igraszek? - spytała, pochylając się w moją stronę.

- Jestem gotowa na każdy twój cios - odpowiedziałem. Nina jeszcze raz się uśmiechnęła, tym razem nieco złośliwie.

- Zobaczymy - skomentowała, po czym ponownie objęła mnie i przyciągnęła do siebie.

Nasze ciała przylgnęły do siebie, a usta z łatwością odnalazły drogę do siebie. Potem Nina jeszcze bardziej pociągnęła mnie w swoją stronę, przez co oboje straciliśmy równowagę i dziewczyna wylądowała na ziemi, a ja nad nią, wciąż się całując i obmacując.

Wyglądało na to, że dziś oboje mieliśmy się naprawdę dobrze zabawić, świętując nasze dzisiejsze zwycięstwo i wspaniałe zdobycze. To było coś. Nie wiedzieliśmy o tym, ale każde z nas od dawna wyczekiwało tego momentu. Po chwili dłonie Niny znalazły się pod moją bluzą, badały moje ciało, a ja nie miałem nic przeciwko.

W tamtej chwili pozwoliłbym jej na naprawdę wiele. Skoro sama na tyle sobie pozwalała, ja również postanowiłem zaszaleć. Jedną ręką wciąż się podpierałem, a drugą wsunąłem pod jej bluzkę. Kilka razy przesunąłem dłońmi po jej skórze. Nina i ja co rusz wzdychaliśmy, całując się wciąż, muskając się wargami, po ustach, szyi, włosach...

Postanowiłem zaryzykować, i wsunąłem dłoń pod stanik Niny. Westchnęła i wygięła się pode mną, ale nie oponowała, uznałem więc, że mam pozwolenie na większą zabawę.

Jednocześnie dziewczyna sama również stała się odważniejsza, przyciągnęła mnie do siebie jeszcze bardziej. Ja ścisnąłem delikatnie jej pierś, na co Nina cicho westchnęła, co niesamowicie mnie podnieciło.

Pogłębiłem nasz pocałunek, dziewczyna rozchyliła lekko usta, a ja to wykorzystałem. Postanowiłem wykorzystać swój język, Nina bez problemu poddała mi się i pozwoliła mi dominować nad pocałunkiem.

Po jakimś czasie udało mi się od niej na chwilę oderwać. Podniosłem się na rękach i patrzyłem na nią z góry. Nasze oddechy były przyspieszone, jakbyśmy właśnie przebiegli maraton lub uciekali przed policją. Nina uśmiechała się, więc ja również się uśmiechnąłem.

- Tylko na tyle cię stać? - spytała dziewczyna. Zaskoczony, zamrugałem kilka razy. Nie spodziewałem się takich słów.

- Co? - spytałem, zdziwiony. Nina zaśmiała się.

- No co taki zdziwiony? Nigdy, żadna dziewczyna nic takiego ci nie powiedziała? - zapytała Nina, wciąż się uśmiechając, jakby cała ta sytuacja niezmiernie ją bawiła.

- Właściwie... to nie - odparłem, wciąż lekko zdziwiony. Tym bardziej, że wciąż znajdowaliśmy się w dość niecodziennej, bardzo dwuznacznej, a właściwie jednoznacznej sytuacji.

- Nigdy, żadna laska nie powiedziała ci, że chce więcej? - spytała Nina. Ponownie zamrugałem kilka razy.

- No... nie... A ty chcesz więcej? - spytałem, przyglądając się uważnie mojej Ninie. Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej.

- No oczywiście, że tak! Chodźmy na całość! - zawołała, po czym wyrzuciła w górę ręce, objęła mnie, przyciągnęła do siebie po raz kolejny i ponownie złączyła razem nasze usta.

Tym razem to ona przejęła kontrolę nad tym, co się działo. Najpierw obejmowała mnie, bawiła się moimi włosami, i całowała mnie, pogłębiając pocałunek coraz bardziej.

Nie sprzeciwiałem się, pozwalałem jej na całą tą zabawę i dominację. Po chwili Nina zabrała jedną rękę i zjechała nią niżej... Ponownie zakradła się nią pod moją bluzę i zaczęła dotykać mojego ciała. Trwało to dłuższą chwilę, ale później Nina zjechała dłonią jeszcze niżej...

I ścisnęła przez spodnie mojego członka. Gdy to zrobiła, poczułem eksplozję nagłego, nieopisanego podniecenia. Od dawna czegoś takie nie poczułem. Oderwałem się jednak od Niny i odepchnąłem od siebie jej ręce. Dziewczyna popatrzyła na mnie z dołu, lekko zdziwiona, jak ja wcześniej. Tym razem jednak ja nie byłem już tak zaskoczony.

Ok, nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy, że Nina, a właściwie Shotgirl, będzie chciała się aż tak bardzo zabawić, ale, cóż, dlaczego nie miałbym skorzystać? Ja również lubiłem Ninę, ta dziewczyna podobała mi się i także podniecała, czego dowód miałem przed chwilą. Poza tym od dawna nie miałem okazji z nikim się przespać.

Od dłuższego czasu skupiałem się głównie na morderstwach i unikaniu Niny the Killer oraz Jane the killer. Nie miałem głowy do takich spraw. Gdybym bardzo tego potrzebował, mógłbym korzystać z usług prostytutek lub gwałcić przed zabiciem swoje ofiary, jak Candy, ale nie pociągało mnie to i nie potrzebowałem tego. Nie miałem aż tak dużych potrzeb, jednak teraz, z Niną, było zupełnie inaczej. Dziewczyna mnie podniecała, była ładna, fajna, miła, dobrze mi z nią było, i ona też była chętna na trochę zabawy.

- Tylko wiesz, żebyś potem nie żałowała, że sprowokowałaś bestię - powiedziałem, uśmiechając się lekko. Nina odwzajemniła uśmiech.

- Robi się coraz ciekawiej. Ale nie bój się, ja się żadnych bestii nie boję. Poza tym krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje - odparła dziewczyna. Z naszych twarzy nie schodziły uśmiechy. Zacząłem ściągać swoją białą bluzę.

- Czy ty właśnie nazwałaś mnie krową? - spytałem. Głównie jednak interesowało mnie teraz tylko to, co działo się między mną, a Niną, która obecnie twierdziła, że nie jest wcale Niną.

- Poniekąd... A co, obraziłeś się? Nie bocz się na mnie, taka piękność nie jest żadną krową - powiedziała dziewczyna, po czym usiadła. Odsunąłem się nieco od niej, aby jej to umożliwić. Nina popatrzyła mi prosto w oczy. Objęła moją twarz dłońmi. - Jesteś piękny, Jeff - dodała, po czym przejechała kciukami po moich bliznach na policzkach. Śladach po tym, jak wyciąłem sobie uśmiech, aby już zawsze się uśmiechać. Nadal tego nie żałowałem. Wciąż chciałem się cały czas uśmiechać, i nadal uważałem się za pięknego. I, jak widać, nie tylko ja tak uważałem.

- Ty też jesteś piękna - powiedziałem. Nie często to mówiłem. Wcześniej za "piękne" uznałem tylko dwie osoby, Jane i Ninę the killer. Podobały mi się, dopóki jednej nie zepsułem wyglądu, paląc jej twarz, a druga nie dostała obsesji na moim punkcie, przez co jednej się obawiałem, a drugiej nienawidziłem.

Nina uśmiechnęła się, a gdy tylko to powiedziałem, ponownie pochyliłem się nad nią. Popchnąłem ją z powrotem na ziemię i zacząłem ją ponownie całować. Od razu zaatakowałem jej usta z pełnią pasji, zaangażowania i podniecenia.

Pragnąłem jej, a ona pragnęła mnie, czułem to, i ona też to czuła. Byliśmy na siebie cholerne napaleni, i trzeba było jakoś temu zaradzić. Po kolei zaczęliśmy pozbawiać się kolejnych części garderoby. Dziś w nocy oboje mieliśmy ochotę trochę się zabawić, i pójść przy tym na całego. Pozbyliśmy się wszystkich swoich ubrań, a potem całowaliśmy się, badaliśmy nawzajem swoje ciała, sprawialiśmy sobie przyjemność, dobrze się bawiliśmy i wreszcie kochaliśmy się w nocy przy płonącym ognisku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro