Rozdział 15
I pojechali. Nie wymyśliłam nic, żeby jakoś temu zaradzić. Chociaż brałam nawet pod uwagę to, żeby po prostu rzucić czymś w samochód i nie wiem, zbić szybę czy coś, ale szybko uznałam, że to niemożliwe, niewykonalne i jeszcze bym zdradziła przy tym swoją obecność...znaczy Jeffa. Tak więc próbowałam jakoś ochłonąć, uspokoić się i przestać rozmyślać o wszystkich możliwych złych scenariuszach tego dnia, patrząc jednocześnie na odjeżdżający samochód. Zrezygnowana weszłam do domu i rzuciłam się na swoje łóżko. Niestety, musiałam szybko zmienić pozycję, gdyż leżałam naprzeciw lustra i idealnie widziałam w nim siebie w wersji Jeffowej. Poleżałam tak sobie kilka minut, wmawiając sobie, że wcale nie będzie tak źle. Wtem zdało mi się, że coś usłyszałam. Pewnie bym to olała, gdyby nie to, że hałas się powtórzył. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się dokładnie przysłuchiwać. Dźwięk znowu się powtórzył. Dobiegał z dołu i brzmiał dość dziwnie, jakby ktoś...majstrował przy zamku?
~*~
-No to pa, kochanie! Baw się dobrze!-zawołała kobieta, ciesząc się, jakby właśnie wygrała milion. I jeszcze to "baw się dobrze". Serio? Serio?! Czy ja idę kurwa do pierwszej klasy czy co?-pomyślałem.
-Jasne, będę pamiętać. Pa...mamo-powiedziałem, po czym wziąłem ten nieszczęsny plecak i wyszedłem z samochodu. Chwilę później kobieta odjechała. Wysadziła mnie tuż przed budynkiem szkoły, ale to przecież wcale nie oznaczało, że muszę do niej iść, prawda?
-Nina?! Cześć! Przywiozła cię dziś mama?-usłyszałem jakiś głos. Na początku na niego nie zareagowałem, ale po chwili dotarło do mnie, że przecież teraz to ja jestem Niną. Rozejrzałem się i zauważyłem jakąś dziewczynę, która do mnie podeszła.
-Cześć?-zacząłem dość niepewnie. Nie wiedziałem, kim ona jest ani czego ode mnie chce. A może tak naprawdę była...no nie wiem, szkolnym wrogiem numer jeden Niny i zaraz zamierzała się na mnie rzucić? A ja nawet nie wiedziałem, czy w tym ciele umiałbym się dobrze obronić.
-Tak, mama mnie dziś przywiozła-dodałem już pewniej. Cokolwiek by się nie działo, nie mogłem brzmieć jak ktoś, kto nie ma zielonego pojęcia, się wokół niego dzieje. Musiałem się starać zachowywać naturalnie, chociaż...nie miałem pojęcia, jak normalnie zachowuje się ta dziewczyna!! Poza tym, ja nie byłem zbyt dobry w normalnym zachowywaniu się. Spokojnie Jeff. Jakoś dasz radę. Pamiętaj, że nie możesz dać się sprowokować. Spokój i opanowanie. Spokój i opanowanie, może to nie są twoje mocne strony, ale tylko one mogą cię teraz uratować-pomyślałem.
-A w ogóle, jak ci poszło wczorajsze spotkanie?-zapytała dziewczyna. Zacząłem gorączkowo myśleć nad tym, o co może chodzić. Musiałem mieć jednak wyjątkowo pełen niezrozumienia wyraz twarzy, bo, na szczęście, zaraz doprecyzowała, czego dotyczyło pytanie.
-No chodzi o Isaac'a. Jak było?-spytała dziewczyna. Otworzyłem szeroko ze zdziwienia oczy. Przeszukałem swój pałac pamięci. To imię kojarzyło mi się jedynie z Laughing Jack'iem, ale raczej nie o niego chodziło dziewczynie. A zwłaszcza nie o tego Isaac'a.
-Ale o co ci chodzi?-zaryzykowałem pytaniem.
-No mieliście wczoraj iść razem do kina, nie? Nie poszliście jednak?-odparła.
-Aaa...no, było...nie za ciekawie-powiedziałem. W końcu ogarnąłem, że dziewczynie musi chodzić o chłopaka, z którym wcześniej całowała się Nina. A ponieważ od samego początku tak jakoś go nie polubiłem, to postanowiłem trochę się zabawić jego kosztem. A dodatkowo nie wierzę, żeby Nina w ogóle mogła spędzić z nim fajnie czas. Ich spotkanie przebiegło zapewne i tak w ten sposób, jak zamierzam to opisać-pomyślałem.
-Jak to? Wydawało mi się, że dobrze się ze sobą dogadujecie? W ogóle, chodźmy już do szkoły, opowiesz mi wszystko po drodze-odparła dziewczyna, po czym ruszyła w stronę budynku. Nie chciałem robić zamieszania i z tego wszystkiego po prostu...poszedłem za nią.
-No? To jak było? Co ci się nie podobało?-spytała dziewczyna.
-Było nudno, a potem jeszcze nudno, a oprócz tego było nudno. I ten cały Isaac był, znaczy jest, wkurzający. I idiota z niego-powiedziałem. Dziewczyna popatrzyła na mnie mocno zaskoczona, a ja zdałem sobie sprawę, że mogłem zabrzmieć zbyt mocno jak na Ninę.
-Ale co on takiego zrobił? W ogóle, co robiliście?
-No oglądaliśmy film w kinie-odparłem.
-Ale co więcej się działo?-zapytała.
-Nic. A co się miało dziać?
-Czemu nie chcesz mi nic opowiedzieć?-spytała dziewczyna.
-No przecież ci mówię! Oglądaliśmy film! I tylko tyle!-odparłem.
-Dlatego było nudno? I dlatego Isaac jest denerwującym idiotą? No to powiedz chociaż, jak ci się film podobał-powiedziała dziewczyna. W międzyczasie weszliśmy już do szkoły. Rozejrzałem się niepewnie na boki.
-Eee...idziesz do szatni?-spytała dziewczyna, skręcając w prawo.
-Tak, tak, oczywiście-powiedziałem i ruszyłem za mną.
-No to co z tym filmem?-zapytała.
-Świetny był!-odparłem. Postanowiłem, że skoro narzekam już na chłopaka, to chociaż film mogę pochwalić.
-Naprawdę? Myślałam, że nie lubisz horrorów-powiedziała zdziwiona dziewczyna.
-Naprawdę? Kto ci to powiedział? Ja je uwielbiam!-zawołałem. Tym razem moja rozmówczyni popatrzyła na mnie jak na jakieś niezwykłe zjawisko.
-Zawsze mówiłaś inaczej-stwierdziła w końcu.
-Tak? Zmieniłem zdanie-odparłem.
-I przy okazji płeć?-spytała dziewczyna, uśmiechając się lekko. Spojrzałem na nią zaskoczony. Skąd ona może to wiedzieć?-pomyślałem.
-Ale o co chodzi? Co takiego zrobiłem?-zapytałem.
-Mówisz o sobie w rodzaju męskim-odparła, nadal z uśmiechem na twarzy, dziewczyna. Zdążyliśmy już się rozebrać i wyszliśmy z szatni. Nie bardzo wiedząc, co mam teraz zrobić, poszedłem dalej za moją towarzyszką.
-Aaa...pomyliłe...łam się. Sama nie wiem czemu-odparłem. Dziewczyna popatrzyła na mnie jak na osobę niespełna rozumu (kto jak kto, ale doskonale wiedziałem, jak takie spojrzenie wygląda).
-Oook, nie wnikam-powiedziała w końcu i znowu się uśmiechnęła.
-Czyli między tobą i Isaac'iem nic nie będzie? Nie ma szansy?-zapytała dziewczyna, kiedy szliśmy po schodach. Dziewczyna poszła na drugie piętro, a ja oczywiście za nią.
-Nie.-odparłem.
-Szkoda. Nie zrozum mnie źle, ale wydawało mi się, że się lubicie-powiedziała dziewczyna.
-To źle ci się wydawało-odparłem. Moja rozmówczyni spojrzała na mnie obrażonym wzrokiem.
-A ty właściwie nie powinnaś już iść do swojej klasy? Zaraz będzie dzwonek-powiedziała.
-Co? To to nie jest nasza klasa?!-spytałem zaskoczony.
-To po co tu przyszliśmy?
-To moja klasa. A ty idź już lepiej do swojej-odparła dziewczyna, patrząc na mnie ze zdziwieniem.
-Co? To my nie chodzimy razem do klasy?-spytałem. Tym razem popatrzyła na mnie z lekkim niepokojem.
-Na pewno dobrze się czujesz?-zapytała.
-Tak! Świetnie! Tylko...jakbyś mogła mi powiedzieć...gdzie to moja klasa?-zapytałem. Teraz już dziewczyna popatrzyła na mnie jak na uciekiniera z wariatkowa, którym, jakby nie patrzeć, byłem. W końcu już wiele razy trafiałem do szpitala psychiatrycznego i musiałem z niego uciekać.
~*~
-Cześć!-zawołała na mój widok jakaś dziewczyna. Potem przywitała się z tą, która mnie tutaj przyprowadziła.
-Miej na Ninę oko, chyba nie czuje się dzisiaj zbyt dobrze-powiedziała jeszcze tamta, po czym pożegnała się i wyszła z klasy. Z ciekawością przyjrzałem się pomieszczeniu i znajdującym się w niej osobom. Po chwili mnie olśniło. Po co ja się kazałem tutaj zaprowadzić? Przecież mogłem powiedzieć, że idę do swojej klasy, a po prostu stąd zniknąć-pomyślałem w chwili, kiedy zadzwonił dzwonek. A kilka sekund później do sali weszła nauczycielka. Jak się okazało, wylądowałem na lekcji biologii. Temat: Układ mięśniowy człowieka. No myślę że akurat o budowie człowieka i jego wnętrznościach mogę powiedzieć nawet więcej niż ty-pomyślałem, skupiając wzrok na nauczycielce. Jednak to, co mówiła, było zbyt albo zbyt nudne, albo ja już wiedziałem to z własnego doświadczenia, więc niedługo później przestałem w ogóle jej słuchać i skupiłem się z powrotem na ludziach w klasie. Wszyscy wyglądali raczej przeciętnie...miałem tylko nadzieję, że z żadnym z nich nie będę miał większych problemów, bo tego bym nie chciał. I na miejscu tej osoby też nie chciałbym mieć coś do mnie samego. Gdybym był zwyczajnym człowiekiem, to zdecydowanie bałbym się takiego mordercy jak ja. A co dopiero, jak bym się dowiedział, że chodzi ze mną do szkoły!-pomyślałem. Myśl ta wywołała u mnie radość, której efektem był szeroki uśmiech na mojej twarzy.
-Nina, może zechcesz powiedzieć nam, co cię tak śmieszy?-spytała nauczycielka. Zorientowałem się, że pytanie skierowane było do mnie, dopiero kiedy siedząca obok mnie dziewczyna szturchnęła mnie łokciem i znacząco na mnie popatrzyła.
-Ja...eee...przypomniała mi się pewna zabawna sytuacja-powiedziałem. Nauczycielka spojrzała na mnie srogo.
-Teraz powinnaś myśleć tylko o tym, o czym właśnie mówimy. Co masz mi do powiedzenia na temat mięśnie poprzecznie prążkowanych serca?-zapytała nauczycielka. Nawet sobie nie zdawałem sprawy z tego, jakim byłem szczęściarzem, że skończyłem ze szkołą w wieku 13 lat-pomyślałem z goryczą.
~~~~****~~~~
Za wszelkie błędy przepraszam. Pierwszy raz pisałam na telefonie, bo na komputerze nie mogę się zalogować. Zabijcie mnie, bo mam już ten problem od dwóch dni... 😑
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro