Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14


Całą noc próbowaliśmy to jakoś rozwiązać, ale nie wpadliśmy na nic. Ustaliliśmy jednak z Jeffem, że, ponieważ moi rodzice jadą wcześniej do pracy, oboje zostaniemy w moim domu i jeszcze nad tym pomyślimy. Byłam właśnie w łazience i myłam zęby, starając się nie patrzeć w lustro i nie myśleć o tym, jak wyglądam, podczas gdy Jeff był w tej samej łazience i wręcz przeciwnie, nie mógł się od lustra odkleić. Postanowiłam sobie, że, kiedy wszystko wróci do normy, kupię nową szczoteczkę do zębów, bo tej, jakby nie patrzeć, użył Jeff, a dokładniej to ja będąca w jego ciele. Lub wyglądająca jak on. Nie udało nam się nawet ustalić, czy zamieniliśmy się ciałami, czy umysłami, czy po prostu mamy zbiorową halucynację. Całe szczęście, drzwi do łazienki były zamknięte, bo do mojego pokoju nagle wpadła mama i inaczej mogłaby nas zauważyć.

-Nina, ja jednak jadę dziś dużo później, więc będę mogła cię zawieźć do szkoły. Czekam na dole!-zawołała, po czym wyszła z pokoju. Z wrażenia aż oplułam się pastą do zębów.

-Musisz udawać chorego. Znaczy chorą mnie-powiedziałam, odwracając się do Jeffa.-Oczywiście. Nie ma opcji, żebym poszedł do tej twojej szkoły-odparł chłopak.

-Zrób zbolałą minę, złap się za brzuch i udawaj, że umierasz-poradziłam mu.

-Luz, wiem, jak kogoś dobrze oszukać-odparł chłopak. Popatrzyłam na niego z powątpiewaniem.

-Moja mama nie da się tak łatwo. Przećwiczmy co jej powiesz i jak się zachowasz-odparłam. Jeff oczywiście nie chciał się zgodzić, ale zmusiłam go do tego. W końcu po kilkunastu minutach zszedł na dół, żeby wystąpić w najważniejszym przedstawieniu swojego życia. A raczej mojego. Na wszelki wypadek zostałam w łazience, w razie gdyby moja mama zdecydowała się jeszcze tutaj zajrzeć. Po chwili do pokoju ktoś wszedł.

-Nina, mamy problem-powiedział Jeff.

-O co chodzi?-zapytałam. Uchyliłam drzwi od łazienki i wyjrzałam na zewnątrz.

-Twoja matka uznała, że nie wyglądam tak źle. Poza tym jest piątek i sądzi, że jakoś wytrzymam ten jeden dzień do weekendu, a jak nie, to po prostu wrócę wcześniej do domu jeśli będę się źle czuć. Wysłała mnie tu po plecak-wyjaśnił Jeff.

-Co?!-tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić. Nie wyobrażałam sobie, że Jeff pojawia się w mojej szkole, wyglądając jak ja.

-Cholera, musimy coś zrobić!-zawołałam.

-No raczej-odparł chłopak, ale żadnemu z nas nie przyszedł do głowy żaden pomysł.

-Może udamy, że zemdlałeś?-zasugerowałam nagle.

-Wszystko, byleby nie iść do budy-powiedział Jeff, po czym udał, że mdleje. W myślach załamałam się, bo wyglądało to strasznie sztucznie. Rodzice nie mieli podstaw, by mi w czymkolwiek nie wierzyć, bo zawsze mówiłam prawdę, ale nawet oni poznaliby, że Jeff próbuje ich oszukać.

-Nie, to musi wyglądać wiarygodniej-powiedziałam. W tej samej chwili z dołu dało się słyszeć głos mojej mamy.

-Nina, idziesz czy mam po ciebie pójść?-zawołała. Chwilę potem jej kroki dało się słyszeć na schodach. Z tej sytuacji nie było już wyjścia.

-Obiecaj mi, że nikogo z moich znajomych nie skrzywdzisz. Że w ogóle nikogo nie skrzywdzisz, będąc mną. I że nie narobisz mi wstydu-powiedziałam.

-Ale to by mogło być ciekawe...Sam pomyśl, wzorowa uczennica nagle dostaje ataku szału i wszystkich zabija!-zawołał Jeff, a na jego twarzy pojawił się uśmiech psychopaty. A raczej na mojej twarzy.

-Nic z tego! Nie możesz! Nie pozwalam! Inaczej nie pomogę wrócić ci do twojego ciała i na zawsze już pozostaniesz mną!-odparłam.

-A ty mną-powiedział Jeff.

-Trudno, najwyżej popełnię samobójstwo. Albo gdzieś się zaszyję na resztę życia-mówiłam wszystko, co tylko przyszło mi do głowy, byleby jakoś przekonać chłopaka do niezabijania moich znajomych.

-Nie no, na to nie mogę pozwolić! Żeby nikt nie mógł już podziwiać mojej pięknej twarzy?!-zawołał chłopak. W tej samej chwili musiałam schować się z powrotem do łazienki, bo po chwili do mojego pokoju weszła mama. Zostawiłam jednak lekko uchylone drzwi, żeby widzieć, co się tam dzieje.

-Nina, jesteś gotowa? Gdzie masz plecak?-spytała moja mama. Jeff popatrzył na nią, a na twarzy miał minę, która nie wyrażała absolutnie ŻADNYCH emocji. Nie wiedziałam nawet, czy to dobrze, czy źle. Potem chłopak zaczął się rozglądać po pokoju.

-Weź torbę i chodź-powiedziała moja mama, po czym podała Jeffowi mój plecak, który leżał obok biurka. Następnie chwyciła mnie, znaczy go, za ręką i pociągnęła lekko za sobą. Jeff odwrócił się jeszcze na chwilę do tyłu i nasze spojrzenia się spotkały. Odchyliłam trochę szerzej drzwi, padłam na kolana, złączyłam dłonie i wykonałam gest, jakbym go o coś błagała. Zniżyłam się nawet do tego, że zaczęłam mu się kłaniać. Dla niego pewnie to wygląda niesłychanie komicznie, kiedy przez szparę w drzwiach patrzy na samego siebie, błagającego i kłaniającego się mu- pomyślałam. Potem podeszłam do okna i, kryjąc się za firanką, obserwowałam Jeffa, który jako ja wsiada z MOJĄ mamą do jej samochodu.

-Nie no, ja muszę coś zrobić!-pomyślałam przerażona, patrząc na Jeffa, którego mina wyrażała teraz...fascynację? W każdym razie tak mi się wydawało. A wolałam nawet nie myśleć, co go w tej chwili tak strasznie fascynowało.

~~~~****~~~~

Rozdział był dłuższy, ale na koniec stwierdziłam, że to, co napisałam, jest bez sensu i połowę (albo ponad połowę) musiałam zmienić. A w mediach Nina the Killer, mimo że jej nie lubię, zarówno postaci jak i creeypypasty (Jeff the Killer jako creepypast nie ma zbytnio sensu, ale tak jakoś mimo to go lubię. Z nią już tak nie jest XD). Uznałam jednak, że tutaj akurat zdjęcie damskiej wersji Jeffa pasuje jak nigdy:D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro