Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

List dwudziesty szósty

Maks czuł, że coś znowu się zmieniło w jego domu. Z tego też powodu przy jedzeniu śniadania nie wytrzymał i w jego trakcie zabrał je do swojego pokoju, gdzie tam je dokończył. Jakby jego rodzina bała się o coś zapytać. W sumie tak jak zawsze, ale tym razem było to coś ważnego. Coś co nie pozwalało im normalnie funkcjonować jeśli nie poznają odpowiedzi. Maks nie był jednak telepatą, więc choć i jemu to zaczęło ciążyć, nie mógł nic zrobić.
To uczucie stało się najbardziej dotkliwe w momencie, w którym ruszył do drzwi, by je otworzyć. Spodziewał się Mateusza, więc zdecydował się sam pofatygować, co wywołało mnóstwo szeptów pomiędzy Mają, a jego matką.
- Hej - przywitał bruneta, uśmiechające się od ucha do ucha.
Ten wszedł do środka i ani na chwilę nie tracił na swojej wesołości, widząc skromnie umeblowane wnętrze.
- Cześć - mruknął prawie niedosłyszalnie Maks.
We dwójkę skierowali się do jego pokoju. Ku niezadowoleniu Hugha, musieli minąć salon, gdzie domownicy urządzali sobie rodzinne spotkanie, zapominając o zaproszeniu ważnego członka ich rodziny. Kiedy do niego weszli, trójka ludzi zamilkła na ich widok.
- Przystojny ten twój kolega - zauważyła mama Maksa, nie wiedząc, co innego mogłaby powiedzieć w tej sytuacji.
Maja ocierała nerwowo o siebie knycie, ledwo znosząc napięcie jakie gromadziło się w powietrzu. W końcu przemogła się i przywitała najnaturalniej, jak było ją stać.
- Miło cię znowu zobaczyć.
- Idziemy do mojego pokoju - zignorował ją Hugh, łapiąc bruneta za rękę.
- Och - wyrwało się dziewczynie.
Z lekkim smutkiem obserwowała jak dwójka chłopaków, ruszyła do pokoju jej brata. Dalej nie wierzyła, że jej ukochany i jej starszy brat byli razem.
- Mamo - wyszeptała, przytulając się do swoje rodzicielki. - Ja naprawdę kocham naszego brata.
I wcale nie chciała unieszczęśliwić swojego brata, zabierając mu Mateusza dla siebie.  To przynajmniej próbowała sobie wmówić.

*****

Pokój Maksa był dosyć zwyczajny, nie licząc połamanego krzesła - które ucierpiało w wyniku złości chłopaka na rodziców - i wielu szkiców portretów Mateusza. Te były jednak dokładnie pochowane, by żadna niepożądana osoba (Mateusz) ich nie obejrzała.
- Połamane krzesło? - zagadał gość.
Nie doczekał się odpowiedzi, więc zmienił temat.
- Pamiętasz, co ci napisałem w ostatniej wiadomości? - zapytał, przyglądając się tablicy, wiszącej nad biurkiem.
Przyczepione były do niej karteczki z myślami takimi jak: "I nawet ładny ten świat, tylko cholernie w nim człowiekowi niewygodnie" czy "Oni mnie nie lubią. Nie szkodzi. Kiedyś spotkam kogoś, kto będzie mnie lubił, nawet gdy nie będę się o to starać. Gdy ktoś cię lubi, bo się starasz, to nie lubi cię takiej, jaką jesteś. Lubi nieprawdę o tobie." Nie spodziewał się, że Maks w taki sposób poprawia sobie humor (choć może i się dołuje)
Hugh pamiętał ów wiadomość i to bardzo dobrze, bo przeczytał ją kilkadziesiąt razy. Cały dzień przygotowywał się do tego, co powinien odpowiedzieć.
Przytaknął choć z wielką niechęcią.
- Chodzi ci o moją rodzinę? - upewnił się.
- Przede wszystkim. Ale... Czy możemy usiąść?
Nie czekając na odpowiedź, brunet złapał swojego niby-chłopaka za rękę i usiadł razem z nim na łóżku. Starał się zebrać całą swoją odwagę do wyznania miłosnego, które zaplanował na dzisiejsze spotkanie.
- Chyba cię k-kocham - wydusił w końcu, martwiąc się, że nawet on może się zarumienić tak jak Hugh w tym momencie.
- C-Co ty tak nagle? - mruknął blondyn w pierwszym odruchu, po czym dodał lekko podniesionym głosem - Ja ciebie też chyba kocham. Co te-teraz?
- W filmach zawsze bohaterowie się całują - mruknął w odpowiedzi Mateusz.
Po tych słowach wplótł palce we włosy Hugha i wpatrywał się w jego oczy. Maks westchnął cicho, kładąc rękę na policzku niby-chłopaka. Jeszcze nigdy nie był tak blisko z żadnym człowiekiem. Ba! Nie miał okazji dotykać skóry innego człowieka w taki sposób, nie licząc jego matki.
- To tak zachowuje się flirciarz - wyszeptał brunet, chichocząc.
Sprawił, że na twarzy jego chłopaka pojawiły się kolejne rumieńce.
- Ty też nie jesteś lepszy! Nic nie zrobiłeś choć to nie twój pierwszy raz - usprawiedliwił się Maks. - Widziałem to na filmach - dodał, po chwili przejeżdżając językiem po wardze Mateusza. - Dominacja ci nie wychodzi.
Przyssał się do górnej wargi chłopaka, czując, że jego serce przyspiesza. Mama powtarzała mu, że podczas jego pierwszego pocałunku z językiem, stanie mu. Był jednak jeden warunek, partner musiał być doświadczony.
- Teraz ja - mruknął Mateusz, wsuwając swój język pomiędzy wargi Maksa.
Ten zacisnął palce na jego bluzce, czując, że za chwilę zemdleje z nadmiaru emocji. Jego matka jednak się pomyliła i oprócz kołatającego serca, i przyjemności, nic nie stało się z jego ciałem.
- Już? - wyszeptał, przymykając oczy, gdy Mateusz wysunął swój język i ponownie przyglądał się jego twarzy.
- Taa.
Brunet pocałował go raz jeszcze tym razem jedynie dotykając ustami jego ust, po czym odsunął się od niego, wiedząc, że teraz i on wygląda jak burak. We dwójkę siedzieli odwróceni do siebie plecami, starając się zapanować nad podekscytowaniem.
- Dobrze, że twoi rodzice tego nie widzieli - powiedział Mateusz, czując, że jego oddech się ustabilizował.
- I tak nie obchodzi mnie co oni o mnie myślą - usłyszał w odpowiedzi.
Tak jak się spodziewał w stosunku do rodziny Maks utrzymywał dystans.
- Kochasz ich?
Słysząc te słowa w głowie Hugha znów zapanowała totalna pustka. Tyle razy powtarzał sobie te słowa. Nienawidzę ich. Znów nie przejdą mu one przez gardło.
- To nie tak...
Mateusz zauważył, że to właśnie jest jego szansa na zadanie tego pytania.
- Kogo kochasz mocniej. Mnie czy swoich rodziców? Wybieraj - rozkazał brunet.
Tylko jakiej odpowiedzi on oczekiwał? To pytanie nie opuszczało głowy Maksa, w momencie, w którym otworzył usta, by odpowiedzieć. Grymas na twarzy Mateusza, utwierdził go w przekonaniu, że jednak nie tej. Chyba przydałoby się napisać list przeprosinowy.

Od autora: Przepraszam, że zrobiłam krótką przerwę, ale miałam małe problemy w szkole. Na szczęście kryzys prawie zażegnany.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro